Recenzja

RGG- Szymanowski

Obrazek tytułowy

Recenzja - opublikowana w JazzPRESS - czerwiec 2013

Droga, jaką grupa RGG przebyła przez 12 lat istnienia, była owocna w świetne nagrania i takież koncerty. Nie należała do krętych i była mało kontrowersyjna. Tak naprawdę, zespół przemieszcza swoją wydeptaną przez te lata ścieżkę, nie oglądając się za siebie, nie kręcąc głowami na boki. Są konsekwentni i robią swoje. Zespół trwa jakby był nad wszystkim, co w ciągu 12 lat w polskim jazzie się zmieniało, kotłowało, rodziło nowe i zabijało stare. Jest to wartościowa umiejętność istnienia w czasie, kiedy długotrwałe projekty, stałe zespoły są towarem deficytowym, o czym pisałem nie raz i czego bardzo nam brakuje.

Teraz na drodze pojawiło się rozwidlenie, w stronę którego poprowadził Przemysław Raminiak – pierwsze w ich historii, stawiające znaki zapytania, budzace ciekawość odbiorców. Krzysztof Gradziuk i Maciej Garbowski zaprosili w swoją podróż nowego kompana – Łukasza Ojdanę i już cała trójka jedzie dalej. Pierwszy wspólny przystanek, to Szymanowski. Materiał, jaki trio zarejestrowało na początku bieżącego roku, album który premierę miał w zeszłym miesiącu.

Tak też do naszych rąk trafia estetyczne wydawnictwo. Muzycy w muszkach (choć nie tylko i wyłącznie!) zapraszają nas do poznania muzyki inspirowanej twórczością Karola Szymanowskiego. Kiedy już wysłuchamy materiału, zdajemy sobie sprawę, że bez znaczenia jest fakt, iż w spisie utworów znajdziemy trzy utwory pióra Macieja Garbowskiego, a pozostałych dziesięć jest interpretacją kompozycji Karola Szymanowskiego. Ponieważ cała muzyka wypalona na srebrnej stronie krążka jest jedną wielką inspiracją, interpretacją, a tak serio – pretekstem. Pretekstem by zagrało RGG, by zagrało swoją muzykę. Dźwięki selektywnie dobierane, jakby z dużym namysłem, rozważne, ale nie przeintelektualizowane. Specyficzna atmosfera płyty pochłania nas i delikatnie prowokuje do zatopienia się w świat muzyki takiej, jak ją słyszy trio. Dwójka bardzo doświadczonych, można powiedzieć topowych, jazzmanów naszego podwórka Garbowski i Gradziuk, gdy spotykają się muzycznie, są monolitem. Miks ich dojrzałości, zgrania i szerokiej percepcji muzycznej w połączeniu z siłą i świeżością Łukasza Ojdany pozwala RGG trwać dalej, ciągle podnosząc artystyczną poprzeczkę. Dwóch artystów znających się jak łyse konie i nowy pianista w składzie. Kto by to zauważył? Przecież muzycznie Ojdana nie jest żadnym dwudziestolatkiem... Nie można go jednak nazwać czarnym koniem, bo tu nie ma nikogo z przodu. Zasady funkcjonowania zespołu nie zmieniły się znacząco. Nadal słuchając muzyki nie zastanawiamy się kto może być liderem, kto ma więcej miejsca, kto jest bardziej niezbędny i czy ktoś do tego składu nie pasuje. To jest materiał finalny. Nie moż- na go zmieniać, nie można go zagrać lepiej lub gorzej. Specyficzny charakter, grubą czcionką zapisanej na kartach współczesnego jazzu formacji, budzi w nas konkretne uczucia. Albo nie trafia do naszego gustu, albo pozwalamy się tej sztuce ponieść. W drugim przypadku, czekając na kolejne pozycje w dyskografii pozostajemy z nimi na lata, bądź uzupełniamy zaległości sięgając po poprzednie albumy.

Ta układanka personalna zbiera muzyczne puzzle w całość. Nie przyczepiamy się do brakujących elementów. W tym gatunku pasuje wszystko, co w Szymanowskim podane jest – według mnie – w odpowiednich proporcjach; cisza, niemal intymne granie Garbowskiego (co za postać!), przeplatane momentami wręcz gorliwym fortepianem Ojdany i umazane równoprawną perkusją Gradziuka. Jeśli patrzę w tę stronę polskiego jazzu, jeśli chcę wejść w tę stylistykę, to patrzę na RGG, zwyczajnie robią to niezrównanie i nadal coraz lepiej. Może jeden album to trochę mało, by oceniać nowego kompana, wydaje mi się jednak, że panowie dobrze się dobrali i zwyczajnie, nie oglądając się za siebie, nie kręcąc głowami na boki – pojechali dalej. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć im szerokiej drogi...

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - czerwiec 2013, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO