Płyty Recenzja

Rasm Almashan – Yemenia

Obrazek tytułowy

Soliton, 2019

Yemenia to solowy debiut fonograficzny Rasm Almashan. Wokalistka ta ma polsko- jemeńskie korzenie. Jest autorką tekstów i kompozytorką. Obdarzona oryginalną barwą głosu, pozostaje wierna muzyce swoich przodków. Na krążku słychać wpływy muzyki arabskiej, afrykańskiej, ale też i polskiej. Utwory, które tworzy, cechuje eklektyzm, otwartość, przestrzenność. Urodziła się w 1981 roku w Krakowie, wychowywała się w Jemenie. Jej imię w języku arabskim oznacza szkic, rysunek, obraz. W przeszłości Almashan współtworzyła zespoły Kultura de Natura oraz Soomood. Występowała gościnnie z legendarnym Laboratorium oraz w Orkiestrze NAXOS Milo Kurtisa i Kostka Yoriadisa. W 2016 roku dołączyła do projektu Grzecha Piotrowskiego World Orchestra. To właśnie Grzech Piotrowski jest producentem debiutu Rasm.

Yemenia to w dużej części projekt autorski. Stanowi dowód na przenikanie się kultur, budowanie pomostów między multietniczną Europą a zagrożonym wojnami Bliskim Wschodem. Słuchanie krążka uświadamia nam brak granic w globalnej wiosce, jaką stała się nasza planeta. Dzięki muzyce możemy przemierzać odległe krainy, odkrywać nowe przestrzenie. Poznawać nomadów, imigrantów, endemiczną przyrodę, naturę (na skraju katastrofy ekologicznej), obyczaje, tradycję tubylczej ludności żyjącej tysiące kilometrów od Polski.

Muzyka wypełniająca krążek jest wielobarwna. Zawiera elementy pochodzące z różnych kręgów kulturowych. Mamy tutaj elementy jazzu, funkujący bas, odrobinę elektroniki oraz orientalne instrumentarium (riq, daf, darabuka, bendir, oud). Wokalistka śpiewa w języku angielskim oraz arabskim. Upiększa swój wokal arabską ornamentyką, zaśpiewami, zdobieniami. Otoczona jest znakomitymi muzykami – Adeb Chamoun gra na instrumentach arabskich, Mateusz Szemraj na lutni oud, Adam Lemańczyk na klawiszach, Bartozzi Wojciechowski na gitarze basowej, Paweł Dobrowolski zasiadł za perkusją; gościnnie pojawiają się też Grzech Piotrowski dmący w saksofony oraz Stanisław Słowiński na skrzypcach.

Rasm opowiada nam historie z Jemenu, wspomina swoje dzieciństwo, wczesną młodość. Każdy z utworów traktuje jak kartkę z pamiętnika. Każda z pieśni to odrębna opowieść. Wątki autobiograficzne przeplatają się z uniwersalnymi. Właściwie każdy z dziewięciu tracków na albumie ma hitowy potencjał, a do tego są one przesiąknięte duchem wolności. Nie brakuje tu jednocześnie poważnych tematów. Opisywania jest aktualna sytuacja w Jemenie, mowa o wyzysku, współczesnych zagrożeniach, biedzie i wojnach trawiących ojczyznę Rasm, a nawet cały ten region świata.

Płyta Almashan jest wołaniem o pokój (oraz równość) nie tylko w świecie islamu. Jest też głosem pokolenia młodych kobiet żyjących w opresyjnym społeczeństwie jemeńskim, w kulturze patriarchalnej. Ciągle niedoceniane, pozbawione podstawowych praw, możliwości decydowania o własnym życiu, nie mogą cieszyć się swobodą obyczajową i kulturową, jaką wywalczyły Europejki. Feminizm w krajach arabskich dopiero kiełkuje.

Tytułowa piosenka jest opisem codziennego dnia, od wschodu do zachodu słońca, w Beyhanie – domu rodzinnym dziadków Almashan. Opowiada ona o modlitwie, tańcu, tradycjach, zapachach, uroku tej mistycznej krainy. Joy to z kolei pean wychwalający radość życia, optymistyczne spojrzenie na to, co przynosi los. Społeczne zaangażowanie artystów słychać choćby w kompozycji Ali Gingi opowiadającej historię bezdomnego niemego chłopca. Na debiucie Almashan znalazł się hołd dla Ofry Hazy. Im nin‘alu to jeden z najbardziej znanych utworów zmarłej dwadzieścia lat temu diwy, nazywanej Madonną Wschodu. Pieśń Salma została zadedykowana córce wokalistki. Ostatnie utwory na płycie – Beyhan oraz chwytająca za serce Ummi El Yemen – powstały do tekstów jemeńskiego barda i kompozytora Abu Aseela.

Yemenia wymyka się utartym klasyfikacjom. Niezbyt często powstają takie albumy w Polsce. Taka muzyka jest szczególnie ważna w dzisiejszych niepokojących czasach. Gdy Europa brunatnieje, odzywają się demony przeszłości, populizm rośnie w siłę, a ksenofobia, rasizm, islamofobia i antysemityzm mają się dobrze. Brak empatii jest niestety w cenie, a z rzekomo misyjnych mediów publicznych wylewają się niechrześcijańskie hasła. Uchodźca wojenny jest wrogiem, a ojcowie kościoła katolickiego nie znają Ewangelii. Rasm i jej twórczość może odegrać rolę poznawczą, zapoczątkować międzykulturowy, ekumeniczny dialog. Muzyka łączy, a nie dzieli. Pamiętajmy o tym!

Autor - Piotr Pepliński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO