Recenzja

Jachna / Mazurkiewicz / Buhl – God’s Body

Obrazek tytułowy

Trębacz Wojciech Jachna, kontrabasista Jacek Mazurkiewicz i perkusista Jacek Buhl. Te trzy nazwiska muszą budzić ogromne poważanie i podziw u każdego szanującego się miłośnika muzyki improwizowanej. Trudno się więc dziwić, że ich wspólne nagrania cieszą się sporym zainteresowaniem. Po bardzo dobrze przyjętej płycie Dźwięki ukryte (2016) czas na kolejną muzyczną eskapadę w nieznane – album o bardzo tajemniczym tytule God’s Body.

Już po pierwszych dźwiękach otwierającego płytę utworu Galapagos łatwo zorientować się, że muzycy proponują nam coś nieoczywistego, stanowiącego swego rodzaju wyzwanie dla każdego słuchacza. W kontekście God’s Body trudno nawet mówić o konkretnych kompozycjach; cały album jest raczej eksplorowaniem możliwości poszczególnych instrumentów, daleko wykraczającym poza jakiekolwiek ustrukturyzowane granie.

God’s Body przepełnione jest rzecz jasna potężną dawką improwizacji, jednak bardzo odległą od tradycyjnego sposobu jej rozumienia w muzyce jazzowej. Panowie Jachna, Mazurkiewicz i Buhl stanowczo odrzucili koncepcję budowania solówek przez kolejnych instrumentalistów na tle mniej lub bardziej jednostajnego podkładu (tak jak zazwyczaj dzieje się na nagraniach większości zespołów mainstreamowego jazzu). Tworzą oni wzajemnie przenikające się struktury, których zmienność i narracja oparte są raczej na fakturze, brzmieniu i budowaniu napięcia niż na tradycyjnie rozumianej melodii. Muzykom nie sposób odmówić wyobraźni i odwagi w penetrowaniu najdzikszych nawet obszarów jazzu i muzyki improwizowanej, jednak God’s Body może ciut brakować spójności i wewnętrznego rytmu, który mógłby zostawić każdego słuchacza w oniemieniu.

Muzykę tego tria warto zestawić z innym nieco podobnym składem, w którym również udziela się Wojciech Jachna – triem Sundial. Wraz z pianistą Grzegorzem Tarwidem i perkusistą Albertem Karchem tworzy on również bardzo trudną i wymagającą muzykę, która dzięki umiejętnemu wplataniu elementów nieco bardziej melodyjnych i ustrukturyzowanych daje słuchaczowi tak potrzebną chwilę wytchnienia, pozwalającą na późniejsze pełne skupienie w kontemplowaniu tych mniej oczywistych i być może bardziej wyrafinowanych form. Grupa Jachna/Mazurkiewicz/Buhl, uderzając cały czas tylko w awangardowe struny, może nie tylko niedostatecznie wyeksponować swoją muzyczną koncepcję, lecz również swoich słuchaczy po prostu zmęczyć.

Nie popadajmy jednak w krytykanctwo, wszak za płytę God’s Body należą się muzykom przede wszystkim szczere gratulacje. Już sama oprawa graficzna jasno wskazuje nam, że do czynienia będziemy mieli z dziełem bardzo oryginalnym i nietuzinkowym. Rzeczywiście tak jest, a sama relacja z God’s Body to „trudna miłość”. Szorstka, czasami toksyczna, wycieńczająca, lecz zdecydowanie pełna pasji i namiętności.

autor: Jędrzej Janicki

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 10/2018

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO