Recenzja

Daktari – Lost Tawns

Obrazek tytułowy

Recenzja opublikowana w JazzPRESS - maj 2014 Autor: Piotr Wojdat

„Nikt nie może wyjaśnić moich obrazów. Ja sam nie mogę ich wyjaśnić. Wydobywanie sensu z kubistycznego obrazu jest całkowicie niesłuszne” – tak o swoim malarstwie zwykł mawiać jeden z najoryginalniejszych twórców XX wieku.

Pablo Picasso, autor „Mandoliny i gitary” czy „Guernicy”, tą i podobnymi wypowiedziami celnie podsumował naturalną chęć człowieka do ścisłego klasyfikowania sztuki i jej szufladkowania.

Przydzielanie łatek, mówienie o tym „co poeta miał na myśli”, przychodzi nam zbyt łatwo. Tymczasem w przypadku muzyki improwizowanej, której za największy walor należy uznać właśnie jej nieokreśloność, jest podobnie jak ze wspominanym kubizmem.

O Daktari dużo mówi się w kontekście muzyki żydowskiej. Z jednej strony – to uzasadniony zabieg. Po pierwsze dlatego, że już pierwsza płyta zespołu This Is The Last Songs I Wrote About Jews, vol. 1 tytułem wskazuje takie, a nie inne inspiracje. Do tego dochodzą koncerty na Festiwalu Nowa Muzyka Żydowska – co też robi swoje. Jednak takie potraktowanie kwintetu prowadzonego przez trębacza, Olgierda Dokalskiego, nie oddaje (i tu wracamy do cytatu z Pablo Picasso) sensu, jaki próbujemy wydobyć z muzyki Daktari. Być może zresztą, jako się rzekło, wydobywanego zupełnie niesłusznie.

Można się jednak pokusić o stwierdzenie, że pierwsza płyta odsłaniała przed słuchaczem wyraźne ramy i nie sprawiała większych problemów z określeniem jej zalet i wad (a było ich trochę). Drugie wydawnictwo (spontanicznie nagrane i wydane I Travel Within My Dreams With A German Passport) ukazało już jednak Daktari w zupełnie innym świetle. Muzycy zapomnieli o przyzwyczajeniach, swoich mocnych i słabszych stronach. Inspiracje nie przesłoniły chęci wyrażenia siebie za pomocą kolektywnej improwizacji. Słowem – twórcze uniesienie było czymś na tyle naturalnym, że na płycie udało się uchwycić prawdziwe emocje. Efekt był zatem unikalny.

Lost Tawns próbuje. Z dużym poodzeniem próbuje nas wciągnąć w świat dźwięków niepowtarzal- nych. Zdaniem niżej podpisanego Daktari udaje się przeciągnąć słuchacza na swoją stronę, np. w otwierającym, leniwie rozwijającym się „Swamp Thing Appetizer”.

Zmiennością nastrojów urzeka z kolei przestrzenne „Fear The Dear”, które idealnie współgra z frapującą okładką Lost Tawns.

Niekiedy jednak można odnieść wrażenie, że zespół wraca do przyzwyczajeń z debiutu, co akurat nie może dziwić i nie musi być zarzutem – płyta była nagrywana przecież w drugiej połowie 2011 roku i długo czekała na swoją premierę. W efekcie, gdzieś tam gitara zabrzmi a’la Sonic Youth, perkusista nada post rockowy rytm, a sekcja dęta wyraźniej zaakcentuje bardziej przewidywalny motyw. Nie zmienia to jednak faktu, że płyty słucha się z zainteresowaniem i uwagą. W końcu Daktari zdają się być na fali wznoszącej. Warto trzymać za nich kciuk i.

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - maj 2014, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO