Płyty Recenzja

Fred Hersch – Breath By Breath

Obrazek tytułowy

Palmetto Records, 2022

Fred Hersch podczas pandemii dość sprawnie przestawił się na nowy sposób wykonywania muzyki, prezentując za pośrednictwem mediów społecznościowych regularne, krótkie koncerty oraz nagrywając w domowym zaciszu solowy album. Nie ukrywał jednak chęci powrotu do „normalnych” warunków nagrywania i koncertowania.

Pragnienie to zbiegło się z myślami o zrealizowaniu projektu, o którym pianista myślał już od dawna: nagrań z instrumentami smyczkowymi. W sierpniu roku 2021 marzenie zmaterializowało się w postaci spotkania ze stałymi współpracownikami z tria oraz przyjaciółkami z Crosby Street String Quartet. Kwartet smyczkowy zawiązał się właściwie specjalnie na potrzeby nagrań z Herschem i przyjął nazwę od adresu sali prób. W składzie tego ansamblu znalazły się wzięte nowojorskie instrumentalistki: grające na skrzypcach Joyce Hammann i Laura Seaton, altowiolinistka Lois Martin oraz wiolonczelistka Jody Redhage Ferber. Kompletu wykonawców dopełnili grający w triu Herscha Drew Gress i Jochen Rueckert oraz Rogerio Boccato, który gościnnie zagrał na instrumentach perkusyjnych w jednym z utworów.

Wydawałoby się, że to dość zwyczajne przedsięwzięcie, w końcu nie po raz pierwszy jazz spotyka się ze smyczkami. Jednak Hersch potrafi uczynić niezwykłym nawet coś z pozoru zwyczajnego. Tak było z solowym albumem Songs From Home i tak jest też z najnowszym wydawnictwem. Breath By Breath to przede wszystkim ośmioczęściowa The Sati Suite, zainspirowana praktykami medytacyjnymi, które stosuje pianista. Słowo „sati” pochodzi z języka pali i oznacza uważność (mindfulness, czyli koncentracja na bodźcach danej chwili jest niezwykle popularna na całym świecie), a poszczególne części suity odnoszą się do różnych aspektów medytacji. Na finał znajdziemy natomiast na albumie Pastorale – hołd dla Roberta Schumanna – jedyny niepremierowy utwór na płycie.

Sam pianista wspomina, że uświadomił sobie przy pracy nad projektem, że medytacja towarzyszyła mu w zasadzie od zawsze. Ot, chociażby w formie gry na fortepianie. Przecież koncert to właśnie obserwacja i reagowanie na poczynania scenicznych partnerów. Owa wspomniana już wcześniej „uważność”, znakomicie przedstawiona kompozycyjnie i wykonawczo na opisywanym tu albumie. Interakcje pomiędzy muzykami daleko wykraczają poza sztampowe podejście do zestawienia jazzu i instrumentów smyczkowych, czego oryginalnym i fantastycznym przykładem jest Monkey Mind (czwarta część suity).

To jedna z pierwszym premier 2022 roku, dzięki Breath By Breath muzycznie zaczynającego się znakomicie. Ta płyta zostanie ze mną na długo.

Krzysztof Komorek

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO