Recenzja

Michał Urbaniak – Urbanator Days. Beats & Pieces

Obrazek tytułowy

Płyta jest owocem konsekwentnego wieloletniego zaangażowania Michała Urbaniaka w kooperację z młodszym pokoleniem polskich muzyków o różnym, nie tylko jazzowym rodowodzie, podczas warsztatów Urbanator Days. Gości na niej polski i zagraniczny rap, jazzowy wokal, jest cała plejada utalentowanych artystów z Polski i gwiazd z zagranicy. Powstała rzecz nieco eklektyczna, ciekawa, z przebłyskami znakomitości.

Płyta, nagrana w nowojorskim Hell's Kitchen Recording Studio, jest nienagannie zmasterowana przez Michała „DJ-a Eproma” Baja. Młodych muzyków w wyśmienitych aranżach (Michał Urbaniak, Marek Pędziwiatr) wspierają sławy rangi Michaela „Patchesa” Stewarta (trąbka), Femi Temowo (gitara elektryczna), Troya Millera (perkusja) i Otto Williamsa (gitara basowa).

Otwierający płytę utwór Love Don't Grow On Trees to przyjemna ballada ze zdecydowanym beatem i perfekcyjnym wokalem autora tekstu Marka Pędziwiatra. Kolejny, Sunshine, z rasowym rapem Andy'ego Ninvalle’a i wokalem Patrycji Zarychty, ma niezły groove i tłuste brzmienie dzięki wyśmienitej trąbce Michaela „Patchesa” Stewarta i niezawodnym solówkom Urbaniaka (lyricon, saksofon).

Dużo lepsze od lansowanego Love Don't Grow On Trees jest, moim zdaniem, I Wanna Know Your Name, w którym Pędziwiatr pokazuje różne barwy swojego wokalnego warsztatu, w tym też wart uwagi rap. Polski rap prezentuje też Grubson – i radzi sobie z tym świetnie. Jego Capitan to ciekawe połączenie jazzującego brzmienia, zdecydowanego rytmu i tekstu podanego z nienagannym timingiem. Zdecydowanie bardziej agresywny jest O.S.T.R. i jego J.A.Z.Z. Dobra dykcja Grubsona pozwala docenić jego tekst, czego niestety nie mogę powiedzieć o O.S.T.R. Poza niecenzuralnymi wyjątkami, niewiele się dowiedziałam o jego J.A.Z.Z.-ie, a jestem ciekawa. Nie mam zamiaru udawać znawcy rapu, zwłaszcza polskiego, ale wiem, co lubię.

Najciekawiej jest, kiedy – jak za jego amerykańskich początków i w niektórych obecnych poczynaniach (niedawno pojawiający się na tych łamach Cleveland Watkiss) – poza niezłym beatem, jest też komentarz do współczesności.

Doskonale zharmonizowany potrójny wokal (Jędrzej Dudek, Sara Jaroszyk i Weronika Grzesiewicz) w Wasabi Vibe wspiera plejada polskich wykonawców – oprócz samego Michała Ubaniaka (lyricon), gra Bartek Tkacz (flet), Maciej Sondij (gitara elektryczna), Miłosz Oleniecki (klawisze), Adrian Manowski (gitara basowa) i Rafał Dutkiewicz (perkusja). Po tytule spodziewałam się ostrzejszego rytmu, ale nastrojowy utwór ma piękne harmonie i przestronny dźwięk. Z leniwego chilloutu mile wyłamują się energetyczne TAO i High Horse. W TAO rapuje Andy „Stewlocks” Ninvalle, a grają Urbaniak (lyricon, saksofon), Stewart (trąbka) i Pędziwiatr (klawisze) – i jest to combo znakomite. Dudniący, zwarty groove doskonale kontrapunktują Urbaniak i Stewart, a Stewlocks dolewa oliwy do tej ognistej mieszanki.

W Play Lotto Kids pierwszoplanową rolę przejmuje Anthony Mills agresywnym, zaangażowanym rapem, podkreślanym mocnym rytmem basu i klawiszy.

High Horse ma najbardziej międzynarodowy skład – do Andy'ego „Stewlocksa” Ninvalle’a dołącza Xantoné Blacq (wokal), Michael „Patches” Stewart (trąbka), Femi Temowo (gitara elektryczna), Otto Williams (gitara basowa) i Troy Miller (perkusja). Pozornie spokojny kawałek na przemian buja się w rytmie reggae i dudni ciężkim jak jamajskie popołudnie groovem, który doskonale dopełniają leniwe skrzypce Urbaniaka.

Bogate brzmieniowo jest P Lex w składzie: Jędrzej Dudek, Sara Jaroszyk i Weronika Grzesiewicz (wokal), Michał Urbaniak (saksofon, yamaha WX5), Bartek Tkacz (flet), Maciej Sondij (gitara elektryczna), Miłosz Oleniecki (klawisze), Adrian Manowski (gitara basowa), Rafał Dutkiewicz (perkusja), oraz Michael „Patches” Stewart (trąbka).

Moje ulubione utwory to zamykające płytę Faster Baby i Burning Circuits, z rewelacyjnym Andym Ninvallem i genialnym duetem Urbaniak (saksofon) / Stewart (trąbka). W rozpędzonym jak ciężarówka Burning Circuits gościnnie śpiewa Urszula Dudziak. Cała płyta idealnie nadaje się na domówkę, ale na rozkręcenie imprezy polecam szczególnie te dwa ostatnie utwory.

Autor: Basia Gagnon

Ten tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 04/2018

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO