Recenzja

Macy Gray – Ruby

Obrazek tytułowy

Miliony sprzedanych płyt, statuetka Grammy (oraz garść innych wyróżnień), status ikony R&B i neo soulu, charakterystyczna, nieco manieryczna, ale unikalna barwa głosu oraz niepowtarzalny styl – to tylko niektóre cechy Macy Gray. Jej dziesiąty krążek Ruby to pierwszy album nagrany dla specjalizującej się w jazzie wytwórni Mack Avenue. Czy jest tak dobry, jak dwa pierwsze albumy wokalistki On How Life Is oraz The Id? Czy podobnie jak na płycie sprzed dwóch lat, Stripped, Gray flirtuje tu z jazzem?

Jej debiutancki multiplatynowy album On How Life Is z 1999 roku był objawieniem. Przyniósł wielki hit I Try. Krytycy porównywali wówczas jej styl do samej Billie Holiday. Kolejne krążki Gray nie odniosły spektakularnego sukcesu. Potwierdziły jednak jej pozycję w świecie czarnych brzmień. Były dowodem na nietuzinkowość prezentowanego przez nią repertuaru. Artystka czerpie inspiracje z gospel, bluesa, jazzu, tradycji soulu, funku. Nagrywała duety z artystami z różnych światów muzycznych: od równie zjawiskowej Erykah Badu, nieodżałowanej Natalie Cole, przez guru elektroniki Fatboy Slima aż po gwiazdora popu Justina Timberlake’a.

Album Ruby to zestaw dwunastu eklektycznych tracków. Artystka wróciła do dobrej formy. Odświeżyła swoje brzmienie, zaprosiła nowych współpracowników. Wśród nich młodzi, ale już uznani – Gary Clark Jr., Thomas Lumpkins, Johan Carlsson oraz Meghan Trainor. Owocem tych kolaboracji są przebojowe, radosne, entuzjastyczne piosenki. W warstwie tekstowej nie jest już tak wesoło. Gray śpiewa o kobiecych problemach, rozterkach oraz frustracjach czarnej społeczności w dobie prezydentury Trumpa.

Otwierający album Buddha daje znakomity początek. W tle słyszymy gospelowe chórki, na uwagę zasługuje ciekawa solówka Gary’ego Clarka Jr. na gitarze. Moim faworytem jest Over You. Piosenka ma potencjał hitu, wprawia w dobry nastrój. Świetnie brzmi tu sekcja dęta. Transowy White Man to kolejna piosenka zaangażowana, w formie wręcz taneczna. Tekst tego kawałka to ironiczny przytyk wymierzony w Donalda Trumpa, w popierającą go rasistowską i seksistowską część społeczeństwa amerykańskiego.

Słuchając piosenki Tell Me, przenosimy się na kilka minut do Nowego Orleanu. Po niej następuje singlowy Sugar Daddy z uzależniającym refrenem. Jest oldschoolowo. Just Like Jenny to wołanie, by „zdobycze” ruchów emancypacyjnych, równościowych, antydyskryminacyjnych nie zostały zaprzepaszczone. But He Loves Me jest stylową soulową balladą.

Dojrzała Macy Gray w znakomitej formie. Ruby to powrót do korzeni, 43 minuty ciekawej aranżacyjnie i formalnie muzyki. Nie ma tu słabych piosenek. Nie jest to jednak płyta jazzowa. Na akustycznej, surowej Stripped towarzyszył artystce znakomity kwartet. Najnowszy longplay łączy soczysty soul, sążniste R&B z wplecioną zręcznie elektroniką. Rzecz, która zadowoli entuzjastów współczesnych brzmień, nowoczesnych rozwiązań produkcyjnych, fanów urban. Spodoba się też zwolennikom dokonań Gray z początków kariery. Album zyskuje z każdym kolejnym przesłuchaniem Warto po niego sięgnąć.

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 12/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO