Recenzja

Line & The Lions ‎– Mountain Solitude

Obrazek tytułowy

Line Falkenberg to norweska saksofonistka średniego pokolenia, która raczej nie jest znana w Polsce. W swoim kraju występuje w zespole o nazwie Kupka Trio i prowadzi kwintet Line & The Lions, który zadebiutował w listopadzie ubiegłego roku albumem Mountain Solitude. Propozycja Falkenberg – autorki całego materiału zamieszczonego na tym krążku – jest odważna i zaskakująca, zwłaszcza jak na band pozbawiony fortepianu.

Na płycie podstawę harmoniczną tworzy gitara (Andreas Haddeland), podająca riffy prosto z rocka progresywnego – jak się zdaje, ulubionego gatunku muzycznego saksofonistki poza jazzem. Zaskakujące jest, że na tej bardzo prostej harmonii buduje ona ciekawe improwizacje. Dzięki nim muzyka Line & The Lions przeradza się w ciekawe fusion mieszające się z free jazzem. Znakomicie pomaga osiągać ten efekt grający na trąbce Hayden Powell, który jednocześnie swoim brzmieniem i swoimi solami łagodzi ostre, nieraz szorstkie utwory Falkenberg. Na Mountain Solitude Falkenberg wielokrotnie przytłacza solówkami, potwierdzając przy tym swoje wirtuozowskie umiejętności zdobyte w klasie klasycznego saksofonu.

Ciekawym uzupełnieniem zespołu jest barytonowa gitara basowa (znów Andreas Haddeland), wprowadzająca solidne wsparcie dla basu (Finn Guttormsen). Umiejętnie trzyma w ryzach ten cały „nieład artystyczny” perkusista Jarle Vespestad. Współbrzmienie trąbki i saksofonu sprawia wrażenie, jakby trochę nie przystawało do całej koncepcji płyty, jednak w efekcie końcowym też wprowadza nieco ładu i spokoju w te ostre skandynawskie brzmienia, kojarzące się z surowymi krajobrazami Norwegii.


Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 3/2019

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO