Recenzja

ELMA – Hic et nunc

Obrazek tytułowy

Płyta TOP NOTE
Recenzja opublikowana w JazzPRESS - listopad 2014
Autor: Mateusz Magierowski

Nieczęsta to sprawa w polskiej żeńskiej wokalistyce jazzowej natknąć się na płytę kogoś dotychczas szerszemu audytorium nieznanego, nagraną ponadto w towarzystwie postaci stanowiących – jakby na to nie patrzeć – śmietankę polskiej i skandynawskiej sceny jazzowej. W dodatkową konsternację w opisywanym przypadku może wprowadzić niewątpliwie fakt, że główna bohaterka muzycznej opowieści, zaklętej na krążku opatrzonym łacińską sentencją Hic et nunc, skrzętnie ukrywa swoją tożsamość nazywając sama siebie po prostu ELMĄ.

Zabieg to intrygujący równie mocno, co personalia zebranych w kwartecie wokalistki muzyków: Maciej Garbowski (kontrabas), Dominik Wania (fortepian) oraz Verneri Pohjola (trąbka). Wystarczy jednak posłuchać muzyki tworzonej przez ELMĘ, by przekonać się, że to nie gra jej bardziej popularnych towarzyszy jest tym, co w kontekście tej płyty intryguje najbardziej. Potencjał każdego z członków towarzyszącego ELMIE tria (którego na Hic et nunc, nawiasem mówiąc, dają liczne dowody) jest wszak, już od dłuższego czasu, dobrze znany jazzowemu słuchaczowi znad Wisły: Maciej Garbowski to jeden z filarów tria RGG, okrzyknięty odkryciem ubiegłego roku, Dominik Wania jest liderem własnego „ravelowskiego” tria i bodaj najbardziej rozchwyty- wanym sidemanem w Polsce, Ver- neri Pohjola to zaś jedna z nadziei renomowanej wytwórni ACT, swojego czasu współtworzący formację Baltic Gang Adama Bałdycha.

Głos ELMY zaś za pośrednictwem Hic et nunc znakomita większość tych, którzy włożyli ów krążek do odtwarzacza (w tym piszący te słowa), miało okazję usłyszeć po raz pierwszy. Skalę jego możliwości ilustrują już dwa otwierające płytę otwory Lyd i Decco: w pierwszym jest nuta leniwego, balladowego ciepła, w drugim wchodzi on w zmienną w swej dramaturgii interakcję z fortepianem i trąbką. To właśnie splatane, porywającą jak zwykle, pianistyką Wani dialogi ELMY z Pohjolą wydają się stanowić punkt ciężkości zapisanej na Hic et nunc muzyki. Wokalistka nie ogranicza się jednak jedynie do subtelnych (The) bądź bardziej frywolnych (January) unison, ale, operując szeroką gamą wokalnych pomysłów, pozostaje w drugim planie, z wyczuciem budując nastrój (szepty i szmery w Unfinished Story), wchodzi z trąbką w kontrapunkt bądź wieńczy jej brzmienie zaskakującą puentą (Psalm III), a wszystko to czyni na miarę jednego z największych odkryć w polskim jazzie A.D. 2014.

Hic et nunc to muzyka, w której proporcje pomię- dzy kompozycyjną ramą a improwizowanym „tu i teraz”, dzięki elastyczności i wyobraźni tak ELMY, jak i tria Garbowski-Pohjola-Wania, zachodzi idealna wręcz równowaga. Złaknionym zaś większej dozy improwizacji w wykonaniu tego niepospolitego kwartetu spieszę donieść, że – jak wieść gminna niesie – w sferze realnych planów znajduje się płyta z zapisem swobodnego muzycznego dialogu ELMY i jej towarzyszy. Nie mam żadnych wątpliwości, że będzie co najmniej tak dobra jak Hic et nunc.

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - listopad 2014

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO