Recenzja

Billy Hart Quartet – One is the other

Obrazek tytułowy

Recenzja opublikowana w JazzPRESS - wrzesień 2014
Autor:
Mateusz Magierowski

Starość nie radość - to powiedzenie raczej nie dotyczy dobiegają- cego siedemdziesięciu czterech lat Billy’ego Harta. Ma w końcu to, o czym opowiadał mu Cecil Taylor, który starając się namówić drummera do współpracy obiecywał mu możliwość grania czegokolwiek tyl- ko zechce, a nawet przesiedzenia w bezruchu na stołku za zestawem perkusyjnym całego koncertu.

Ma nawet coś więcej - nie tylko przynależną liderowi zespołu niezależ- ność i swobodę artystycznego wyrazu (postrzeganą być może nie aż tak radykalnie jak zwykł to czynić Taylor), ale i narzędzia do odpowiedniego zeń korzystania: bagaż kilkudziesięciu lat scenicznej obecności okraszonej współpracą z takimi tuzami jak Wayne Shorter czy

Pharoah Sanders i przede wszystkim zgrany zespół złożony z kreatywnych muzyków: kontrabasisty Bena Streeta, saksofonisty Marka Turnera i znanego głównie z działalności w ramach tria The Bad Plus pianisty Ethana Iversona.

Hart potrafi z owych narzędzi korzystać i w przeciwieństwie do swego nieco słynniejszego kompana sprzed lat kilkudziesięciu - Herbiego Hancocka - nie raczy ostatnimi czasy jazzowego słuchacza nie do końca trafionymi artystycznie przedsięwzięciami, czego dowodem jest chociażby wydany przed dwoma laty nakładem kultowego ECM-u krążek All our reasons, na którym sporą część owej wolności - przynajmniej w warstwie kompozytorskiej - artysta scedował na swoich współpracowników. Podobnie rzecz ma się w przypadku drugiej wydanej w monachijskiej oficynie płyty - One is the other,na której prócz trzech utworów lidera i po dwóch autorstwa Turnera i Iversona znaleźć można instrumentalną wersję wykonywanej m.in. przez Franka Sinatrę kompozycji ‚Some enchanted evening’ Rodgersa i Hammersteina.

Jeśli już zabrnęliśmy w porównania pomiędzy dwiema ostatnimi płytami Harta to materiał zarejestrowa- ny na All our reasons przykuł moją uwagę nieco bardziej niż ten nagrany na One is the other - płycie nierównej, choć momentami intrygującej. Nie brak w muzyce kwartetu Harta iskrzących się niczym świat- ła wielkiego miasta z okładki All our reasons eleganckich groove’ów Turnera i pogodnych melodii w ‚Teule’s Redemption’ czy ‚Lennie Groove’. Są w niej też momenty nużące brakiem dynamiki i/lub harmoniczną monotonią - jak w skomponowanych przez Iversona ‚Maraschino’ i ‚Big Trees’ czy w interpretacji utworu Rodgersa i Hammersteina. Niekiedy jednak z mało wyrazistego - niczym rozmazane przez deszcz kontury postaci widocznych na okładce One is the other - muzycznego obrazu zaczynają się stopniowo wyłaniać zarysy coraz wyraźniej zarysowującej się dramaturgii, porywającej słuchacza w kompozycji lidera ‚Amethyst’ - utworze, który, podobnie jak wspomniane ‚Teule’s Redemption’ pokazuje drzemiący w starszym panu kompozytorski potencjał. Może zatem warto, by - nie uchybiając w niczemu talentom Iversona i Turnera - kolejny krążek sygnowany nazwiskiem bębniarza złożony był z samych jego utworów? W końcu - zgodnie z logiką innego znanego powiedzenia - do trzech razy sztuka.

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - wrzesień 2014, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO