Recenzja

Source of Life – Metus

Obrazek tytułowy

Recenzja - opublikowana w JazzPRESS - grudzień 2012 Autor: Szymon Gołąb

Najlepsza polska płyta, jakiej wysłuchałem w tym roku. Source of Life to opowieść z gatunku niezapomnianych, muzyczna chwila dla której – nie przesadzając – warto było żyć: Kiedy wstaje świt / i deszcz zaczyna padać / patrzę zdumiony. Kiedy noc jest nocą / i powraca wiatr / patrzę wokół zdumiony. Arka Przymierza na zachmurzonym niebie / zesłana przez Boga / by zatrzymać wszelki smutek...

To inwokacja „In Spirit”, siódmej odsłony „Źródła życia”. Od zawsze uważam, iż muzyka – a przynajmniej ta jej postać, którą ukochałem najbardziej – nie istnieje bez tekstu. Chorea, rozrywka myślących, tym właśnie była – współistnieniem słowa, dźwięku i gestu. Metus odczuwa głębię tej jedności i konsekwentnie ją stosuje... Poczekajmy jednak... Człowiek? Natura? Bóg?... Czy jeszcze jesteśmy w Polsce?

Tak – i to właśnie cieszy mnie najbardziej. Blask tego albumu jest lśnieniem ciemnym, mrocznym, a nawet „gotyckim”; lecz daleko mu za- równo do sztuki negacji, jak i wymuszonej żywiołowości muzyki będącej tubą dla treści religijnych. Zmęczeni jątrzącą monotonią tekstów Marii, która niedawno obwołała się Jezusem (a którą, mam nadzieję, przykryje wkrótce kurz muzycznej historii) nie odnajdziemy tu natręctwa innego – spod znaku grupy Petra. Nie tędy, nie przez publicystykę prowadzi droga do aktualności i piękna Source of Life; lecz – zgodnie z tytułem – przez spojrzenie w źródło ludzkiego życia. Poezja zaś, bo tak należy określić warstwę słowną tego albumu, odnajduje tu swoje pierwotne powołanie – wyraz realności uczuć:

Dla ciebie topię lód zimy / Dla ciebie wstrzymuję wiatr / Dla ciebie rozjaśniam ciemność dni / Byś mogła poczuć, że jesteś wszystkim dla mnie.... „Ty” utworu „For You” to nie abstrakcja, idea, lecz właśnie Ty, która – być może – usłyszysz te słowa.

Właściwe proporcje słyszę również w doborze, opartego na kontraście współbrzmień, instrumentarium – to już znak rozpoznawczy muzyki Metus i jednocześnie prawdziwa perła nurtu neoklasycznego na rodzimej scenie. Gitarowe pasaże Marcina Kruczka ukierunkowują zaś wydźwięk całości w stronę „aksamitnej nostalgii” znanej z najlepszych dokonań Porcupine Tree.Metus jest artystą sprzeciwu, nurtu biegnącego na przekór powszechnej mierności. Wyraźnie pokazał to album wydany w zeszłym roku, dla którego Source of Life jest zarówno kontrapunk- tem, jak i dalszym ciągiem. Dodam też: wszyscy, którzy poszukiwali dotąd w muzyce Marka Juzy nawiązań do nastrojów bliskich romantyzmo- wi Deine Lakaien – łącznika z melancholijną wzniosłością wciąż istotnych seansów Tomasza Beksińskiego – nie będą zawiedzeni tą płytą, i to mimo ewolucji jaką przechodzą brzmienia Me- tus. To wszystko jest gdzieś w tej muzyce. Istnieje pod postacią szczerego uczucia, które jest tyleż potężne, co subtelne niczym dźwięki natury okalające każdą z kompozycji Source of Life.

Ilekroć wracam do tego niezwykłego albumu (a czynię to bardzo często), przypominam sobie słowa nakreślone niegdyś w prostym, głębokim zachwycie, bardzo bliską mi dłonią: dziękuję ci Matko Ziemio, że dałaś nam to Piękno, by artyści mogli tworzyć.

Metus, Source of Life (Polska 2012)
Marek Juza – śpiew, teksty, aranżacje, koncepja graficzna
Krzysztof Lepiarczyk – akordeon, instrumenty elektroniczne
Marcin Kruczek – gitara akustyczna / elektryczna
Grzegorz Bauer – instrumenty perkusyjne
Piotr Bylica – skrzypce

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - grudzień 2012, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO