(Fundacja Winnica pod Gliwicami, 2023)
Brakuje nam, oj!, brakuje, autorskich piosenek – ale takich nieprzekombinowanych, zagranych na „żywych” instrumentach, ciekawie zaaranżowanych, trochę na pograniczu gatunków – po prostu udanych i przyjemnych. Pułapki Swoszy to piękny przykład tego, o czym mowa. Jest tu blues, retro jazz, akustyczne, ciepłe brzmienia i niebanalne teksty. Artysta w tekstach dotyczących tytułowych pułapek, w które może wpaść facet, wypada autentycznie – i nie wpada w pułapkę (!) naśladownictwa czy manieryzmu.
Mówiąc o tekstach Pułapek, należy docenić ich przystępność i wymykanie się grafomanii (co zdarza się czasem w okołojazzowych projektach – tak, jakby nie wiadomo było, o czym może być piosenka utrzymana w niepopowej stylistyce). Za wyżej wspomniane otulające miło brzmienie odpowiada cała plejada muzyków – od rozbudowanej sekcji dętej (kornet, trąbka, saksofony, trąbka, puzon) przez gitarę, sekcję piano-bas-perkusja po chórki. Swosza, jak na rasowego, dojrzałego muzycznego storytellera przystało, podgrywa sobie na gitarze i harmonijce ustnej.
Deszczowa dziewczyna przypomina mi bardzo Krótką piosenkę z baru Relax Tomasza Szweda, inne utwory nieco trącają solowym Irkiem Dudkiem, ale oba te luźne skojarzenia pokazują tylko, na jakiej półce można by ulokować Pułapki. A dla prawdziwych old-timerów czeka tu ponadto Do widzenia, Teddy, kompozycja Władysława Szpilmana. To już kolejne (po Ludmile Przemka Dyakowskiego i Take it Easy) sympatyczne przypomnienie tego przeboju Ludmiły Jakubczak w ostatnim czasie.
Cieszę się, że wpadłem w Pułapki zastawione przez Swoszę i jego ekipę, bo dzięki temu nie wpadłem w sidła malkontenctwa na temat stanu polskiej piosenki. Jednak co blues, to blues!
Wojciech Sobczak-Wojeński