Płyty Recenzja

Perforto – Uragano

Obrazek tytułowy

(Ramble Records / Torto Editions, 2023)

Zespół Perforto, który tworzą Ola Rzepka i Łukasz Marciniak, nie wydaje się najaktywniejszym przedsięwzięciem koncertowym obojga improwizatorów, ale ma szczęście do festiwali. Duet pojawił się bowiem na scenach zeszłorocznych edycji Jazz Jantar i Avant Art, a w tym roku, występując z wiedeńską skrzypaczką Mią Zabelką, zaprezentował się jako jeden z najbardziej porywających punktów w programie Ad Libitum.

Prawdopodobnie dużo bardziej rozpoznawalną połową Perforto jest Ola Rzepka, która – głównie jako perkusistka – złotymi zgłoskami zapisała się w annałach polskiej alternatywy ostatniego piętnastolecia. Chlubna lista grup, w które była zaangażowana, jest imponująca: Drekoty, Wovoka, Alte Zachen, Graal, Complainer, Brzoska Kolektyw, a ostatnio również podejmujący na nowo klasykę przedwojennejpiosenki żydowskiej Nachum, spontaniczne Orro z Witoldem Oleszakiem oraz awangardowy (przez wielkie A) duet Deae realizowany z flecistką Zosią Ilnicką. Jej towarzyszem jest wciąż pozostający w podziemiu Łukasz Marciniak – gitarzysta Makemake, Trio_io, El Topo i wieloletni współpracownik poety Wojciecha Brzoski.

Rzepka zdaje się więc dość konsekwentnie przechodzić ostatnimi czasy w następny etap kariery, znajdując dla siebie nowy, coraz bardziej poszukujący język ekspresji. Uragano jest w jej dyskografii jak dotąd jedynym świadectwem zmagań z fortepianem w kontekście swobodnej improwizacji. Na albumie wyraźnie pobrzmiewa jednak echo doświadczeń nabranych przez lata występowania w roli perkusistki. Fortepian jest dla niej przede wszystkim narzędziem rytmicznym, traktowanym perkusyjnie. Współpraca i porozumienie z Marciniakiem, który w niemal ten sam sposób myśli o gitarze, wydają się więc absolutnie naturalne.

Wbrew temu, co sugerować może tytuł albumu, duet przeważnie nie osiąga energii huraganu. Nie licząc kilku bardziej wzburzonych fragmentów, jest raczej introwertyczny izanurzony w subtelnościach. Pomaga to lepiej unaocznić, jak wnikliwie Rzepka i Marciniak słuchają siebie nawzajem. Są dokładni jak dwa reagujące na siebie metronomy, nawzajem przewidujące swoje następne ruchy. Prowadzone przez nich dialogi polegajągłównie na wymianie powtarzających się, synkopowanych pulsacji, za pomocą których wszystkie sześć improwizacji szybko zaczyna nabierać logiki kompozycji. Jedenastominutowy Prioprius dolor, złożony z serii uporczywych, samonapędzających się stukotów, układa się w doskonale wręcz zorganizowaną, neurotyczną mantrę.

Perforto wykazuje się dbałością nie tylko o rytm, ale również brzmienie. Gitara nierzadko stara się imitować fortepian, a fortepian gitarę, aż w końcu we Frostrotremoj źródło szarpanych, szorstkich chrobotów zaciera się niemal zupełnie. To zasługa licznych preparacji dokonywanych za pomocą całej palety obiektów wykonanych z drewna, metalu lub też papieru. W kategorii sonorystycznej pomysłowości najbardziej widowiskowo wypada Blade Runner – pomiędzy rozmyte, chwiejące się kliknięcia gitary wkradają się ostre, lodowate szczęki strun fortepianu. Wydaje się, że Rzepka szczypie złośliwie swój instrument jakimś drażniącym przyrządem, na co ten reaguje epilepsją akustycznych spięć imitujących elektroniczne glitche.

Porozumienie Marciniaka i Rzepki odbywa się na poziomie mikroskopijnych detali i telepatycznej, wyprzedzającej zdarzenia intuicji. Konsekwentnie jednorodna formuła Uragano została już dalece rozszerzona przez Perforto na koncertach, zmierzając ku kontrolowanej anarchii, ale duet równie dobrze mógłby wciąż wracać do tych wczesnych szkieletowych konstrukcji, nie tracąc na zjawiskowości.

Mateusz Sroczyński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO