Płyty Recenzja

New Brand Quintet - New Brand Quintet

Obrazek tytułowy

Jazz Sound, 2021

No niby wszystko się zgadza. Wyśmienici muzycy, genialne standardy, zanurzenie w estetyce hard bopu końca lat pięćdziesiątych i początku sześćdziesiątych. Do tego ascetyczna, czarno-biała oprawa płyty. I w zasadzie w całym tym przedsięwzięciu, zwanym New Brand Quintet, nie ma słabych punktów. A jednak nie, przepraszam najmocniej, jednego takiego punktu „dosłyszeć” się możemy. Jest nim sama muzyka, która wypada zaskakująco miałko i nijako.

New Brand Quintet tworzy grupa instrumentalistów o jak najbardziej zasłużonej renomie. Szefem zespołu jest perkusista Arek Skolik, na saksofonie tenorowym gra Jarek Bothur, trębaczem został Paweł Palcowski, pianistą Tomasz Białowolski, a sekcję rytmiczną obok lidera uzupełnia kontrabasista Maciej Kitajewski. Ich debiutancki album, zatytułowany po prostu New Brand Quintet, tworzy sześć kompozycji dobrze znanych każdemu miłośnikowi jazzu – słuchamy interpretacji utworów m.in. Joe Hendersona, Duke’a Pearsona czy Lee Morgana. Jak się wydaje, nad całym nagraniem unosić się miał „bluenote’owy duch”, lecz rzeczywistość te ambitne plany zweryfikowała i to, co słyszymy, to niestety raczej epigońska duchota.

Choć żadnemu z muzyków odmówić nie można niewątpliwej instrumentalnej biegłości, to odnoszę wrażenie, że zespół ten na razie nie ma zupełnie niczego ciekawego do zaprezentowania. Nagraniu brakuje powiewu świeżości wynikającego najczęściej z nieskrępowanej radości, jaką daje muzykom tego typu granie. Jak się wydaje, to właśnie ten wspólny nieokrzesany nieco flow powodował, że płyty, do których New Brand Quintet stara się nawiązać, brzmiały tak porywająco.

Na płycie Moanin’ Arta Blakeya i The Jazz Messengers (hardbopowa konwencja oraz lider-perkusista sprawiają, że nawiązanie to wydaje się uzasadnione) od pierwszych dźwięków zagranych przez Bobby’ego Timmonsa wyczuwalne jest to specyficzne i szalenie inspirujące napięcie wiszące w powietrzu studia nagraniowego. Rzecz jasna niewiele jest płyt tak wspaniałych, jak ta wspomniana, jednak New Brand Quintet w niczym nie zbliża się do swoich wielkich poprzedników. No, być może oprócz mniej lub bardziej wiernego odtworzenia paru dźwięków…

Ta co najwyżej przeciętność płyty New Brand Quintet jest o tyle rozczarowująca, że dowodzony przez Palcowskiego kwintet (w którym ze składu New Brand Quintet grali również Skolik oraz Kitajewski) wypuścił w 2019 roku płytę Old Fashioned Mood, która w pewnym zakresie przypomina New Brand Quintet. Choć w obu przypadkach mamy jakże wyraźne nawiązanie do jazzowej tradycji (na Old Fashioned Mood słuchamy autorskich kompozycji Palcowskiego osadzonych bardzo mocno w stylistyce swingowej), to jednak efekt finalny wypada zgoła różnie. Old Fashioned Mood wciąga i wprawia w dobry nastrój, a New Brand Quintet po prostu nuży i męczy.

Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO