Płyty Recenzja

Little North – While You Wait

Obrazek tytułowy

(ACT, 2024)

Trio Little North, które po imponującym debiucie albumem Yonder z 2016 roku w następnych latach powiększyło swój dorobek o kolejnecztery bardzo udane płyty, w tym roku pojawiło się po raz pierwszy w katalogu wytwórni ACT krążkiem While You Wait, ze składem poszerzonym o młodego norweskiego trębacza Oscara Andreasa Hauga. Skandynawowie nie po raz pierwszy dają się poznać jako sprawni technicznie instrumentaliści, ale również wrażliwcy świadomie kierujący swoim rozwojem.

Dzięki doskonałemu czuciu melodii, harmonii i umiejętnemu dozowaniu dramaturgii Benjamin Nørholm Jacobsen (fortepian), Martin Brunbjerg Rasmussen (kontrabas) i Lasse Jacobsen (perkusja) tworzą jazz o filmowej proweniencji; muzykę miejscami melancholijną, eteryczną, innym razem abstrakcyjną, pełną skrajnych emocji, niedopowiedzeń, znaków zapytania i nierzadko przyspieszającą bicie serca. Składowe While You Wait są dość złożone, ale nigdy na tyle hermetyczne czyprzeintelektualizowane, by można było się pogubić czy zniechęcić. Tutaj liczy się przede wszystkim liryka. Pomimo że technicznie rzecz biorąc album to osiem oderwanych od siebie kompozycji, w rzeczywistości mamy tu do czynienia z ośmioma segmentami jednej narracji. Jednego głosu zapadającego w pamięć swoją nastrojowością, brzmieniem, wagą relacji między czwórką utalentowanych młodych ludzi, których serca, umysły i rozległe umiejętności zostały całkowicie podporządkowane tworzeniu frapujących historii. Budowaniu świataopowieści – tych tkliwych, tych obrazowych,z których trudno jest się ot tak obudzić.

Z wyjątkiem ewidentnie odstającego od reszty kompozycji Third Eye, które zdecydowanie leży po słonecznej stronie ulicy, pozostałe utwory utrzymywane są w ryzach dojrzałego, minorowego, ale zawsze czułego grania – wyobrażeniowego, intuicyjnego, intelektualno-refleksyjnego. Wspaniale rozwija się tu – wręcz płynie, tytułowe While You Wait, wznoszące się na szczyty tęsknoty i melancholii, któremu pięknie sekundują stylistycznie Little One i Terrible Seeds, bliźniaczy rewers pod grubą warstwą głębokich przeżyć, nieustającego rozpamiętywania i zawirowań ludzkich losów.

Melodie wygrywane przez Little North są surowe, ale podszyte delikatnością – nostalgią, osadzone w tradycji klasycznej, pełne impresji, z których wyziera umęczona, introwertycznaszlachetność. Jest to w głównej mierze zasługa drobiazgowej narracji basu Rasmussen kunsztownie oplatającej resztę instrumentarium, wchodzącej spokojnie, cierpliwie i aluzyjnie w akordy fortepianu Jacobsena; w przeciągnięte, opieszałe frazy trąbki Hauga, pełne smutku i szorstkiego piękna.

Inwencja kompozytorska i aranżacyjna, a także wewnętrzna dramaturgia bijąca z całości, mogą budzić najwyższe uznanie. Intuicyjne porozumienie stojące za Little North, działające niczym system naczyń połączonych, do tego wielka kultura muzyczna,to wszystko i jeszcze więcej znajduje niemałe przełożenie na zawartość ich najnowszego krążka. Wrażenie organicznej spójności nie jest tu żadnym wrażeniem,staje się faktem, który dociera do słuchacza za każdym kolejnym podejściem coraz dobitniej i sprawia, że w przypadku tej płyty nie może skończyć się na jednorazowym, czy nawet tylko kilkakrotnym, przesłuchaniu.

Bartosz Szarek

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO