Płyty Recenzja

Jerzy Milian i Orkiestra Rozrywkowa PRiTV w Katowicach – Nemezja

Obrazek tytułowy

(GAD Records, 2023)

Gdyby wrzucić do miksera filmy z lat 70. i przełożyć otrzymaną zawartość na muzykę big-bandową, otrzymalibyśmy zawartość Nemezji Jerzego Miliana. Tytuł nie jest tu przypadkowy, ten bajecznie wielobarwny kwiatuszek to trafna metafora kwiecistości skompilowanych na omawianej tu płycie dźwięków. Wyczyny Orkiestry Rozrywkowej PRiTV w Katowicach pod dyrekcją mistrza Miliana z końca lat 70. ubiegłego stulecia to rzecz brawurowa w swojej „kampowości”.

Czego tu nie ma? Chyba tylko muzyki z westernów. A tak, to muzyka (soul-disco-spy-music), która mogłaby spokojnie brzmieć w filmie Shaft i wyjść spod palców czcigodnego Isaaca Hayesa, miesza się ze słodką do bólu koktajlowością, dancingową przaśnością – a przy tym kiczowatą szczerością brzmień funku i disco. Gdyby komuś było za mało słodyczy, dorzucamy do tego ckliwe samo w sobie How Deep Is Your Love Bee Geesów, zawsze nośne Hey Jude Beatlesów, przekraczające granice bólu w swym przerysowaniu Indian Summer czy nieśmiertelne Cheek to Cheek. Tu dyskoteka miesza się z filmem, imprezowa atmosfera z ambicjami aranżerskimi, całkowite popuszczenie cugli w zakresie „poważności” muzyki z jak najbardziej profesjonalnym podejściem do jej przygotowania i wykonania.

Dobór wyżej wspomnianych coverów w połączeniu z utworami o tytułach takich jak np. Barabara, Łysy w kołysce, Posejdona humory, Zagadkowy paw już na etapie przeglądania książeczki płyty daje przedsmak tego, czego możemy się po tej propozycji spodziewać. Po latach nieskrępowanego, progresywnego jazzu przyszła pora na stylistyczne poluzowanie krawata, jednak bynajmniej nie na obniżenie lotów. Milianowski wibrafon nadal bowiem rozgrzany, a big-bandowe rozbuchanie daje porządnego kopa.

Nemezja, mimo swej niekiedy przytłaczającej, wszechogarniającej słodkości, nie zawiedzie lubiących jazz słuchaczy i jest wielce ciekawym zbiorkiem niegdysiejszych patentów brzmieniowych czy aranżerskich. Te „filmowe” chórki, otulające fender rhodesy, soulowe gitary z „kaczką”… No, po prostu – cud-miód. Z naciskiem na to drugie.

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO