Płyty Recenzja

Enrico Rava – Edizione Speciale

Obrazek tytułowy

ECM, 2021

Enrico Rava jest od ponad pięćdziesięciu lat jednym z ważniejszych trębaczy jazzowych o światowym znaczeniu, a jednak jest zadziwiająco mało znany. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę nie tylko muzyków, z którymi współpracował, ale także współczesnych trębaczy, głównie europejskich, którzy przywołują go jako swoją inspirację.

W latach sześćdziesiątych grał u boku Gato Barbieriego, a w latach 1965-1968 m.in. w grupie Steve'a Lacy'ego. Uczestniczył w nagraniu Escalator Over the Hill. Polskim fanom najbardziej chyba znany jest z płyty z 1975 roku, wybranej przez Manfreda Eichera i wydanej ponownie w ramach serii ECM Touchstones z okazji czterdziestolecia wytwórni: The Pilgrim and the Stars, powstałej z udziałem Johna Abercrombiego, Palle Danielssona i Jona Christensena. Potem, z przerwami, nagrywał dla ECM wielokrotnie na przestrzeni wielu lat. I teraz znowu dla monachijskiej wytwórni wydał w październiku 2021 roku swój najnowszy album: Edizione Speciale.

Płyta zawiera zapis koncertu, który zespół Ravy dał na corocznym festiwalu jazzowym w Middelheim w Antwerpii. Występ miał miejsce 18 sierpnia 2019 roku, dwa dni przed osiemdziesiątymi urodzinami lidera. Kto nie jest tego faktu świadom, na pewno nie będzie w stanie się go domyślić na podstawie samego nagrania. W dużej części energia grupy wynika z charakteru całego zespołu. Poza tenorzystą Francesco Bearzattim, młodszym od Enrico Ravy o blisko ćwierć wieku, pozostali muzycy: Francesco Diodati na gitarze, Giovanni Guidi na fortepianie, Gabriele Evangelista na basie i Enrico Morello na bębnach są w wieku około trzydziestki. Szef, grający na trąbce lub flugelhornie, daje całości solidną oprawę i stwarza solidne spoiwo włoskiemu temperamentowi całej grupy. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim pianista i gitarzysta. Obydwaj dają niezwykły popis swoich umiejętności i inicjatywy.

W ogóle mało (zbyt mało) mówi się u nas o włoskim jazzie. A przecież to tam odbywa się corocznie kilka ważniejszych festiwali jazzowych (np. Umbria Jazz czy Pescara Jazz). Także we Włoszech znaleźli na wiele lat swoją przystań wybitni muzycy amerykańscy, którzy nie spotkali się z wystarczającym zrozumieniem dla swojego nowatorstwa w macierzystym kraju. Chociażby Steve Lacy, u którego sam Rava zdobywał szlify, ale też np. Chet Baker. Tam też wielu miało możliwości nagrywania i wydawania płyt z muzyką zbyt awangardową, jak na amerykańskie standardy – przede wszystkim w wytwórniach Black Saint i Soul Note (m.in. Arthur Blythe, Jimmy Giuffre, George Russell). I właśnie ostatnia płyta Enrico Ravy z zespołem składającym się wyłącznie z włoskich muzyków pokazuje, na jak wysokim poziomie gra się jazz we Włoszech. I że warto mieć tam zwrócone ucho, gdyż właśnie w tym kraju przyszłość może okazać się niezwykle obiecująca.

Na płycie Edizione Speciale grupa gra repertuar od kompozycji Enrico Ravy sięgających od lat siedemdziesiątych (The Fearless Five), przez lata osiemdziesiąte (Infant, Diva), dziewięćdziesiąte (Le Solite Cose, Theme for Jessica Tatum), do najnowszych (Wild Dance z 2015 roku) – czyli coś w rodzaju bardzo skrótowych greatest hits. Ponadto mamy adaptację kompozycji Michela Legranda, a na koniec kubańską piosenkę. Utwory, szczególnie w pierwszej części koncertu, kipią od inwencji i rozbudowanych improwizacji, dzięki czemu w większości trwają blisko dwukrotnie dłużej od oryginalnych wykonań.

Płytę rozpoczyna kompozycja Infant, w której w ciągu kilku pierwszych minut od razu otrzymujemy próbkę tego, co czeka nas na całej płycie. Po krótkim intro Ravy dołącza reszta zespołu i utwór nagle nabiera iście bebopowego tempa, po czym nagle następuje ostre, hendriksowskie solo gitary. I tak już dalej, po chwili, znowu dołącza Rava na flugelhornie, aby dość prędko dać przestrzeń gęstej grze pianisty. Muzycy w improwizacjach szybko zamieniają się miejscami na pierwszym planie. A całość przetkana jest rwanym, synkopowanym rytmem, z czytelną aluzją do Monka.

W drugim utworze pierwszą część stanowi balladowe wykonanie tematu Michela Legranda La valse des lilas, noszącego tutaj tytuł Once Upon a Summertime. Po pięciu minutach następuje nagłe przejście do latynizującej kompozycji Ravy Theme for Jessica Tatum. Najmłodsza kompozycja na płycie, Wild Dance, podpisana przez członków wcześniejszego kwintetu Ravy, to ostry, awangardowy utwór o elektrycznym, futurystycznym brzmieniu. Przechodzi ona bezpośrednio w wielokrotnie grywaną wcześniej przez Ravę The Fearless Five – kolejną definiowaną przez charakterystyczny, wiodący rytm. Po tych czterdziestu minutach żywiołowego występu tempo zaczyna wyraźnie zwalniać: najpierw następuje Le Solite Cose, będące duetem trąbki i saksofonu, po czym zespół wykonuje powoli rozkręcającą się, przypominającą brzmienie płyt wydawanych przez ECM w latach osiemdziesiątych, Divę. Koncert kończy kubański hit sprzed lat: Quizás, Quizás, Quizás Osvaldo Farrésa.

Na całej płycie słychać, jak mistrz porywa za sobą zespół wraz z całą publicznością. I dzięki temu wydanemu właśnie nagraniu możemy bawić się razem z nimi. Lider, świętując swój jubileusz, sięga głęboko do tradycji jazzu nowoczesnego i daje przestrzeń dla inicjatywy młodych wykonawców, przez co powstaje zupełnie nowa jakość.

Cezary Ścibiorski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO