Płyty Recenzja

Blazin’ Quartet – Sleeping Beauty

Obrazek tytułowy

Le Coolabel / MoonJune Records

Najdalej w listopadzie ubiegłego roku recenzowałem płytę, która nawiązywała tytułem do baśni, a konkretnie do postaci Grimmowskiego Sinobrodego (vide: Yuri Honing Acoustic Quartet – Bluebeard – JazzPRESS 11/2020). Teraz wyruszamy w kolejną baśniową podróż za sprawą Śpiącej królewny, czyli Sleeping Beauty od Blazin’ Quartet. „Ognista” (blazing – z ang. płonący) nazwa zespołu – i to o naprawdę międzynarodowym składzie (francuski trębacz, włoski gitarzysta, bułgarski basista, bośniacki perkusista – w dodatku wspierani francuską keyboardzistką i iworyjskim flecistą!) – daje nadzieję, że mimo tytułu wydawnictwa, nie mamy tu do czynienia z jakimś chilloutowym muzakiem, a muzyką z krwi i kości.

Nie jest to więc podróż w krainę snu, choć tę propozycję na pewno określiłbym mianem ilustracyjnej, kameralnej. Dla mnie to przede wszystkim interesująca kontynuacja narracji roztaczanej przez francuskiego trębacza-poszukiwacza Erika Truffaza (włączając w to wycieczki w stronę folku), choć elementem dominującym pozostaje – jak na moje ucho – nieco „rypdalowa” gitara (Federico Casagrande). Co ciekawe, mimo że liderem jest perkusista Srdjan Ivanovic, którego autorstwa jest też większość kompozycji, perkusja nie ma tutaj wcale wiodącej roli. Może za sprawą porzucenia elektronicznych nujazzowych tropów (wyraźnych np. u Truffaza) dźwięki na tej płycie są cieplejsze, otulające, jednak nie usypiające. Trudno bowiem byłoby przespać tak interesujące rozwiązania aranżerskie, jak dialog między europejskim jazzem a bałkańskim folkiem, który ma miejsce za sprawą niejakiego Magic Malika grającego niczym na czarodziejskim flecie (tu: podpowiadam pomysł na kolejne „baśniowe” nagranie) i zdobiącego europejski, dystyngowany jazzowy pejzaż egzotycznymi wokalizami.

Dodajmy do tej fuzji jeszcze dwa filmowe cytaty z przepastnego skarbca maestro Morricone (The Man With The Harmonica, A L’aube du cinquieme jour), śpiewy ptaków w intro i outro płyty, a dostrzeżemy intencje twórców, którzy zapragnęli zabrać nas w konkretny, barwny świat kulturowych fuzji. Myślę, że w obliczu wyczerpywania się pewnych formuł i nagrań, których często nie sposób odróżnić od innych, takie nieoczywiste układanki zawsze będą łapać uwagę, pochłaniać poszukiwaczy świeżych dźwięków i skutecznie wybudzać (sic!) pogrążone w letargu Śpiące Królewny wśród trudnych do zaskoczenia słuchaczy.

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO