Płyty Recenzja

Anna Roemer – Azure

Obrazek tytułowy

(Emulsion Sounds, 2022)

Gitarzystka Anna Roemer miała już okazję zaprezentować się w wielu projektach, w których była gościem bądź współliderką. Teraz przyszła pora na całkowicie autorskie, firmowane jedynie własnym nazwiskiem przedsięwzięcie. Charakterystyczne brzmienie artystki poznać mogli słuchacze między innymi dzięki albumom duetu KALEIIDO. Na płycie Azure Anna Roemer zagrała na gitarach elektrycznych i akustycznych, wspomagając się efektami elektronicznymi. Gościnnie w czterech utworach dołączył do niej amerykański saksofonista Ned Ferm, a w dwóch – grający na syntezatorach Rasmus Juncker.

Album składa się z dwunastu nagrań i trwa niecałe czterdzieści minut. Przeważają tu krótkie, trwające jedną bądź dwie minuty impresje. W czterech przypadkach gitarzystka zdecydowała się na nieco bardziej rozbudowaną opowieść. Przełamaniem znanych już z innych płyt klimatów są dwie kompozycje – Konvalstien i Garden – zagrane na gitarze akustycznej bez stosowania żadnych efektów. Ciekawie prezentują się również utwory z udziałem saksofonu, zarówno w przypadkach, gdy Ned Ferm wysuwa się na pierwszy plan, jak i w sytuacjach, gdy kreuje muzyczne pejzaże równolegle z gitarą liderki. Centralnym punktem projektu jest sześciominutowy Azure, który dał również tytuł albumowi i w którym zaprezentowała się cała trójka muzyków. Rozwijający się z kilku niepozornych nut w przejmujący finał z kapitalną solówką saksofonu.

Płyta uwodzi intymnością, delikatnością iniespiesznym tempem kreowania muzycznej opowieści. Relaksująca, wysublimowana muzyka pochłania słuchacza niezauważalnie, acz bezwarunkowo.

Krzysztof Komorek

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO