Kanon Jazzu

Pat Metheny - „Bright Size Life”

Obrazek tytułowy

Tak się złożyło, że tekst o „Bright Size Life” pisałem w ciągu ostatnich kilku lat trzy razy. Za każdym razem wychodziło podobnie. Może już znam go na pamięć… Trudno też napisać coś nowego o płycie, którą zna się na pamięć i do której często się wraca. Moje osobiste podejście do Pata Metheny jest dość nietypowe. Moje ulubione płyty tego gitarzysty, to oprócz „Bright Size Life”: „80/81”, „Zero Tolerace For Silence”, „One Quiet Night”, „Jim Hall & Pat Metheny” i „Beyond The Missouri Sky”. Kolejność na tej liście jest przypadkowa, bowiem wśród tych płyt nie potrafię wskazać lepszej i gorszej. Wszystkie są zwyczajnie genialne. Brak na tej liście płyt Pat Metheny Group nie jest przypadkowa… A za najlepszy moment współpracy Pata Metheny z Lyle Maysem uważam „Shadows And Light” Joni Mitchell – może dlatego, że tam też słyszymy Jaco Pastoriusa – podobnie jak na „Bright Size Life”.

 Być może najlepszą recenzją każdej płyty jest stwierdzenie, że często się do niej wraca. Muzyka ma być przecież przyjemnością. Niezależnie od historycznej wartości nagrań. Nie każda płyta musi być przecież przełomowa.

Dla mnie każdy wieczór z tą płytą jest ciekawy i choć zawsze wydaje mi się, że znm już tą płytę na pamięć, za każdym razem słyszę coś nowego.

A teraz nieco poprawiony tekst, który wnikliwi czytelnicy mojego bloga znają już od dawna…

„Bright Size Life” to oficjalny debiut nagraniowy Pata Metheny. Na mojej półce znajduję jedynie jedno starsze nagranie, zapomnianej dziś wytwórni Improvising Artists – płytę Jaco – rejestrację sesji w składzie: Jaco Pastorius, Pat Metheny, Paul Bley i Bruce Ditmas z 1974 roku. To jednak z pewnością nie jest płyta, którą można uznać za debiut Pata Metheny – nie gra tam roli głównej, nie jest to jego styl, a większość muzyki to kompozycje Carli Bley lub Paula Bleya.

Tak więc „Bright Size Life” to z pewnością oficjalny debiut Pata Metheny w roli lidera i kompozytora. Debiut wymarzony – z rekomendacji Gary Burtona od razu w ECM, z będącym wtedy w rewelacyjnej formie Jaco Pastoriusem i perkusistą zespołu Burtona Bobem Mosesem.
Ta płyta, to ciągle, nawet dziś Pat Metheny w pigułce. W niedawno wydanym w formie książki wywiadzie sam Pat Metheny powiedział o tej płycie, że wtedy miał prawo przypuszczać, że to może być jego jedyna okazja do nagrania płyty, więc musiała ona zawierać wszystko to w co wierzy i co jest dla niego ważne. (The Pat Metheny Interviews – The Inner Workings Of His Creativity Revealed – Richard Niles – Hal Leonard Books 2009). I taka właśnie jest ta płyta.

Świeża, ciekawie skomponowana, zagrana z młodzieńczą fantazją i lekkością, choć zdecydowanie odległa od banału wielu późniejszych nagrań Pat Metheny Group. Oczywiście słychać, że to debiut, choć nie ma tu poszukiwań, jest pewność co chce się zagrać, jednak również momentami słychać odrobinę braku techniki, niepewnej artykulacji. Wiele dźwięków można było zagrać mocniej, pewniej umieścić je w przestrzeni, ale wtedy może całość zbliżyłaby się do banału późniejszych płyt Pat Metheny Group – tych w rodzaju „Secret Story”.

Może dla fanów „Secret Story” albo „Still Life (Talking)” te dźwięki są za trudne, pozostawiające zbyt wiele niedopowiedzeń, ale to właśnie pobudza wyobraźnię. Owa specyficzna nieoczywistość pozwala słuchać tej płyty wiele razy. W zależności od nastroju, pory dnia, humoru, czy bardziej racjonalnej chęci analizy, za każdym razem można w niej odnaleźć coś innego, ulotnego, właściwego tylko temu jednemu momentowi spędzonemu z muzyką z „Bright Size Life”.

uż na tej płycie pojawia się utwór Ornette Colemana – to najprawdopodobniej wyraz zainteresowania jego muzyką, uznania dla wielkiego mistrza i być może początek drogi do wspólnego nagrania „Song X”. To właśnie od „Round Trip / Broadway Blues” powinien rozpocząć każdy fan Jaco Pastoriusa. Tak jazzowych improwizacji wpisanych w formułę gry zespołu nie zagrał Jaco w swojej karierze wcale zbyt dużo.

Komentarz do płyty jest właściwie laurką wystawioną młodemu liderowi przez samego Gary Burtona, jednego z pierwszych promotorów talentu 21 letniego wówczas gitarzysty.

Płyta jest kwintesencją stylu Pata Metheny, stylu jakże rozpoznawalnego, ale również nadużywanego i doprowadzonego w pogoni za komercyjnym sukcesem w późniejszych latach do granic oczywistego i przewidywalnego kiczu i muzycznego banału.
Większość późniejszych płyt Pat Metheny Group, to może obszerniejsze instrumentalnie, bardziej wirtuozerskie, lepiej zrealizowane, bardziej przebojowe, ale jednak gorsze wersje „Bright Size Life”.

„Bright Size Life” to jedna z najlepszych płyt Pata Metheny. Po latach ciągle brzmi dobrze, to kawałek bardzo solidnego, inteligentnego i momentami genialnego jazzu. Takiego, który powstaje w oderwaniu od chwilowych trendów rynkowych, przemijających mód na różnego rodzaju fuzje jazzu z komercją, czy ślepych uliczek ewolucji. Taką płytę Pat Metheny mógłby nagrać i dziś i niejeden krytyk uznałby ją za bardzo dobrą, nawet dla artysty z takim dorobkiem jak Pat Metheny.

RadioJAZZ.FM poleca!
Rafał Garszczyński
Rafal[małpa]radiojazz.fm

Pat Metheny

Bright Size Life

Format: LP

Wytwórnia: ECM

Numer: ECM 1073

Pat Metheny – g,

Jaco Pastorius – bg,

Bob Moses – dr.

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO