Płyty Recenzja

Siema Ziemia – Second

Obrazek tytułowy

(Byrd Out, 2023)

Jeszcze nie tak dawno Kacper Krupa albumem First Snow (recenzja – JazzPRESS 3-4/2023) ilustrował zimową aurę, a już końcówka lata wybrzmiała najnowszą produkcją jego formacji Siema Ziemia (Kacper Krupa – saksofon tenorowy, syntezatory; Fryderyk Szulgit – gitara, syntezatory; Paweł Wuja HZG Stachowiak – gitara basowa, moog; Andrzej Konieczny – perkusja, syntezatory). Choć oba materiały brzmią doskonale o dowolnej porze roku, to słuchając ich, trudno uciec wyobraźnią od specyfiki czasu, kiedy po raz pierwszy można je było odtworzyć.

O ile jeszcze solowy debiut saksofonisty koncepcyjnie osadzony był w śnieżnych pejzażach, o tyle nagrany w kwartecie Second nie nasuwa tak jednoznacznych skojarzeń. Już od pierwszych dźwięków czuje się tu jednak specyficzny nastój, może często niepokojący, ale jednak dający potężną dawkę energii, idealną na długie, ciepłe wieczory. Cały zarejestrowany materiał nastawiony jest na budowanie dramaturgii – muzyka jest bardzo gęsta i od pierwszych dźwięków zwiastuje nadchodzącą eksplozję, jakby kolejneutwory miałystanowić punktkulminacyjny klubowych imprez.

Nie jest to bynajmniej porównanie abstrakcyjne – to, co muzycy osiągają na We Used to Cry i Get Exhausted With Me, aż się prosi o przełożenie na parkiet. Siema Ziemia już na debiutanckim krążku (Siema Ziemia, 2020) odważnie łączyła jazz z elektroniką, tu jednak ta synteza zdaje się osiągaćzupełnie nową jakość. Zespół deklaruje, że jeszcze głębiej sięgnął do tradycji breakbeatu, techno i footwork/juke, co przełożyło się na podkręcenie tempa sekcji rytmicznej, napędzając Krupę i Szulgita dojeszcze bardziej porywających solówek. Do tego, podobnie jak w wytrawnych DJ-skich setach, pomiędzy wybuchowymi utworami znalazło się miejsce na fragment wytchnienia (w emanującym ciepłem Vulnerabilities oraz nostalgicznym All Those Moments), dzięki czemu można nabrać siły przed kolejnym energetycznym impulsem.

Tak dobrego efektu należy upatrywać w kolektywnej sile Siema Ziemi. Jego członkowie, występując razem od lat w różnych zestawieniach, doskonale się znają, co przekłada sięna bezbłędne wzajemne zrozumienie podczas swobodnych improwizacji. Nie ma tu wyraźnego lidera i nawet gdy wiele fragmentów dominuje wyrazisty dźwięk tenoru Krupy, to jego brzmienie nie byłoby takie samo bez połączenia z grą pozostałych partnerów. Najważniejszy jest jednak fakt, że wszyscy oni są nie tylko świetnymi instrumentalistami, ale też mają wysokie kompetencje producenckie i od początku byli świadomi efektu, jaki chcą osiągnąć.

Zupełnie nie dziwię się Bartkowi Chacińskiemu (polifonia.blog.polityka.pl), który przybliżając obszary dźwiękowe eksplorowane przez Polaków, przywołał brytyjską grupę The Comet is Coming. Oczywiście zestawianie muzyki Second z cudzymi nagraniami nie pozbawia jej autorskiego waloru, chodzi bardziej o porównanie potencjału – ten niczym nie ustępuje rozchwytywanej na całym świecie grupie Shabaki Hutchingsa. Dlatego też myślę, że znakomitym krokiem była decyzja Siema Ziemi o wydaniu drugiej płyty w brytyjskiej wytwórni Byrd Out. Londyńska scena jest teraz przesiąknięta takim brzmieniem i nie ma pewnie lepszego miejsca, by grać w ten właśnie sposób.

Trzeba pogratulować muzykom intuicji i odwagi w realizowaniu wizji swojego brzmienia – może się to okazać przełomowym krokiem w ich karierze. Gorąco im tego życzę, podobnie jak osiągnięcia najszerszego rozgłosu w ojczyźnie i za granicą. Przyniesie to korzyść nie tylko im, ale całemu, ciągle poszukującemu świeżości, polskiemu środowisku jazzowemu.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO