Płyty Recenzja

Sambor Dudziński Trio – Norwid

Obrazek tytułowy

(Elektra, Mazowiecki Instytut Kultury, 2022)

Cyprian Kamil Norwid za swojego życia nie został ani zrozumiany, ani doceniony. Na szczęście już od ponad stu lat, począwszy od odkrycia wartości jego poezji przez Zenona Przesmyckiego (pseud. Miriam), jego utwory są powszechnie czytane i intepretowane. Do Norwida częstokroć odwoływali się i inspirowali jego dziełami Stanisław Brzozowski, Tadeusz Miciński, Stanisław Wyspiański, Stefan Żeromski, Jan Lechoń, Julian Przyboś i Czesław Miłosz. W powszechnej pamięci i historii muzyki zapisały się znakomite interpretacje wierszy Norwida w twórczości Czesława Niemena. Szczególne miejsce zajęło wykonanie Bema pamięci żałobnego rapsodu. Wiersze Norwida znajdują się na płytach wydawanych przez Niemena począwszy od Niemen Enigmatic (ze wspomnianym Rapsodem) z 1970 roku do Idée Fixe z roku 1978. I od tej pory nie sposób już uwolnić się od porównania każdej nowej próby interpretacji twórczości Norwida w muzyce jazzowej lub rockowej do tych, które pozostawił nam Czesław Niemen.

Ostatnią taką propozycją jest spektakl z muzyką do wierszy Cypriana Kamila Norwida, skomponowaną i zaaranżowaną przez Sambora Dudzińskiego. Sambor Dudziński jest absolwentem Wydziału Lalkarskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Uczył się też w szkole muzycznej. Od wielu lat wystawia podobne spektakle – w dorobku ma poświęcone m.in. twórczości Stanisława Barańczaka i Tadeusza Różewicza. Częstokroć występuje na festiwalach piosenki aktorskiej. Od lat związany jest z teatrem Capitol we Wrocławiu.

Spektakl z wybranymi utworami Norwida został wykonany przez Sambor Dudziński Triona scenie Mazowieckiego Instytutu Kultury w 2021 roku podczas festiwalu związanego z otwarciem Czytelni Słów i Dźwięków Elektra. Nagranie z tego wydarzenia zostało wydane na płycie winylowej pod tytułem Norwid. Sambor Dudziński odpowiedzialny jest też za reżyserię spektaklu. Lider gra na fortepianie elektrycznym, organach, saksofonie sopranowym, duduku i wykonuje partie wokalne. Na gitarze basowej, także bezprogowej, gra Joanna Dudkowska, na perkusji Mariusz Bobkowski. W utworze Epitafium (Nekrolog Chopina) gościnnie gra na fortepianie (interpretując fragmenty Sonaty b-moll Chopina) i śpiewa Aleksandra Odet-Dąbrowska. Dla żony lidera – Ewy Dymek, też znalazło się miejsce – podczas koncertu rysowała na żywo na ekranie. Niestety, na płycie możemy to ocenić na podstawie jednego tylko zdjęcia na okładce.

Nieco przeszkadzają mi niekonsekwencje opisu instrumentów. Joanna Dudkowska gra np. na „bassie” i „fretlessie”. Domyślamy się, o jakie instrumenty chodzi, ale dla czego w takim razie po polsku napisany jest „wokal”? Mariusz Bobkowski gra na swojskiej perkusji – OK. Ale już Sambor Dudziński na „piano” (dopiero przesłuchanie płyty pozwala usłyszeć, że na fortepianie elektrycznym), znowu polskie „organy”, ale zaraz potem wymieniony jest „sax sopran”. Czy nie można się zdecydować na jeden język w tak prostym opisie?

Wydźwięk wybranych wierszy jest bezlitosny, oskarżycielski i przejmujący. Słuchamy po kolei Ostatniej z bajek, Fatum, Fraszki (Petersbursko-wiedeńskim papistom przypisanej), Ludzkości, Epitafium, Słowianina, Tromtadratu i Miłości. Przekonujemy się, że w tej interpretacji pomogło aktorskie wykształcenie i doświadczenie lidera. Ciekawa jest ilustracja muzyczna, sięgająca tradycji fusion, bardzo dobrze sobie z nią radzi oboje muzyków sekcji rytmicznej. Oprócz nieuniknionych skojarzeń z twórczością Czesława Niemena wyraźnie słychać też echa muzyki zespołu Osjan. Znakomita jest jakość techniczna i przejrzysty mastering nagrania.

Jeśli chodzi o samą muzykę, to pomimo wielu sytuacji, w których zaczyna się wyczuwać pulsujący moment mogący zamienić się w porywającą improwizację, niestety, za żadnymrazem do niej nie dochodzi. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że z taką improwizacją bez problemu poradziliby sobie zarówno Joanna Dudkowska, jak i Mariusz Bobkowski. Co do możliwości instrumentalnych Sambora Dudzińskiego, nie mam już takiej pewności, ale też brak okazji, aby się o tym przekonać. Szkoda, że precyzyjna, i jak się okazuje, bezwzględna aranżacja kompozytora nie pozostawia na taki potencjalny jam miejsca. Jeszcze trudniej słucha się śpiewu lidera. O ile w deklamacjach możemy podziwiać nienaganną dykcję, to we fragmentach muzycznych jest już znacznie gorzej. Szczególnie drastycznie to słychać w wykonanej a cappella Fraszce.

W Polsce jest bardzo wielu wokalistów i wiele wokalistek świetnie śpiewających jazz, którzy z powodzeniem zinterpretowaliby interesująco wybrane teksty i niezłą muzykę. Liczna też jest scena bardzo dobrych muzyków grających na instrumentach klawiszowych i dętych, którzy sprawiliby, że nie tylko sekcja rytmiczna zrobiłaby wrażenie. Szkoda, że sztywność aranżacji i , niestety, ambicje wokalne lidera, dołożyły solidną chochlę dziegciu do całego tego przedsięwzięcia.

Cezary Ścibiorski

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO