Płyty Recenzja

Organiczne połączenie

Obrazek tytułowy

Yumi Ito & Szymon MikaEkual

Hevhetia, 2021

Perfekcyjne opanowanie warsztatu, lata obycia scenicznego czy dziesiątki sesji nagraniowych nie gwarantują jeszcze wirtuozerii. Choć twórczość muzyka szczycącego się takimi osiągnięciami z pewnością będzie znakomicie brzmieć, to może brakować jej czegoś nieuchwytnego, co cechuje prawdziwy artyzm. Trudno osiągnąć go bez organicznego związku z instrumentem, relacji wykraczającej poza zwykłe wykonawstwo. Z pewnością jest to cecha, którą posiada gitarzysta Szymon Mika, czego znakomitym dowodem są jego dwa najnowsze albumy.

Ekual to spolszczony, fonetyczny zapis angielskiego słowa oznaczającego równość. Tytułowa cecha najlepiej oddaje charakter duetu Yumi Ito (wokal) / Szymon Mika (gitara). Para wypracowała doskonały balans, w którym tak samo gitara akompaniuje wokalowi, jak wokal gitarze. Choć oboje osiągnęli mistrzostwo w swoich dziedzinach, to nie mają potrzeby dominowania, tworząc jeden organizm funkcjonujący poza ich własnymi indywidualnościami. Szukając podobnej synergii, można wskazać na wspólne nagrania Theo Bleckmanna z Benem Monderem, z których ten pierwszy, jak się okazuje, jest ważną inspiracją dla wokalistki.

Ito jest wokalistką polsko-japońską, urodzoną w Szwajcarii. Wielokulturowość odegrała kluczową rolę w jej wychowaniu, dziś podkreśla, że domem jest dla niej muzyka. Z polskim gitarzystą poznała się przed pięcioma laty na Uniwersytecie w Bazylei w trakcie programu stypendialnego Focusyear, gdzie po spontanicznych występach poczuli potencjał wspólnego brzmienia. Duet gitarowo-wokalny to mocno eksploatowana formuła, stąd trudno zaskoczyć nim odbiorcę, a jednak z ich subtelnej gry emanuje hipnotyzująca siła, która nie pozwala się słuchaczowi oderwać od ich muzyki. Wpływ na to mają liryczne melodie oraz poetyckie teksty, fantastycznie przenikające się nawzajem – często partie gitary zdają się być śpiewem i na odwrót. Wszystko to sprawia, że słuchany po wielokroć materiał z każdym odtworzeniem dostarcza nowych zachwytów i odkryć.

„Będąc zajętym własnym światem, nie zdajesz sobie sprawy z piękna prostoty”, śpiewa Ito w utworze Float and Drift. Myślę, że to właśnie podstawa sukcesu opisywanej formacji. Jej twórczość cechuje niezwykła delikatność, wynikająca nie tylko ze specyfiki instrumentarium, ale też naturalności w grze. Nie ma tu solowych popisów czy skomplikowanych improwizacji. Wszystko zdaje się płynąć prosto z wnętrza, niespiesznie i szczerze. Artyści deklarują, że nieustannie inspirują się pięknem przyrody i myślę, że to motywuje ich do podążania za pierwotną pulsacją – pielęgnowania „kwiatu, który rośnie powoli w naszym sekretnym ogrodzie”, jak pięknie ujęła to autorka w kompozycji Minha Flor.

Attempts.jpg Szymon MikaAttempts

Szymon Mika, 2022

Tytuł pierwszej w karierze solowej produkcji Szymona Miki, podobnie jak w przypadku Ekual, zdradza cel, jaki przyświecał nagraniu. Autor w wywiadzie na antenie radia Jazzkultura stwierdził: „Zrealizowałem ten album głównie dla siebie, z myślą o poszukiwaniu własnego języka (…) nie wiem, czy to znalazłem, ale realizowanie takich albumów na pewno mnie do tego przybliża”. Wszystkie dziesięć kompozycji zawartych na płycie jest więc próbą (angielskie: attempt) odnalezienia indywidualnego brzmienia.

Rejestracja miała miejsce w listopadzie 2020 roku, w Krakowie, gdzie muzyk mieszka. Nietrudno domyślić się więc, że album jest efektem pandemicznego zamknięcia. Mika przyznaje, że zaistniała sytuacja ułatwiła mu decyzję o realizacji takiej produkcji, choć pomysł na nią kiełkował w nim już od czasów szwajcarskich studiów (2017-18). Wszystkie kompozycje są jego autorstwa poza Wiosną Jaśminy, zapożyczoną z repertuaru Kasi Gacek-Dudy (album Hala zespołu Królestwo Beskidu, 2017), którą przearanżował z wokalnej na instrumentalną.

Materiał zawarty na Attempts bez wątpienia cechuje prostota i wyrafinowanie dźwięków. Całość ma bardzo analogowe brzmienie, zupełnie jakby autor sięgał wyłącznie po klasyczną gitarę. Okazuje się jednak, co zdradził w przytoczonym wywiadzie, że towarzyszą mu trzy różne instrumenty, w tym również elektryczne, ale sposób nagłośnienia strun i rejestracji umożliwił osiągnięcie tak subtelnego efektu. Album od samego początku wprowadza w niezwykle intymną przestrzeń, kolejne dźwięki płyną prosto z wnętrza wykonawcy. Choć kompozycje zostały wcześniej przygotowane, niektóre nawet parę lat temu, to o ich finalnym efekcie decyduje spontaniczna improwizacja. Na tym polu ujawnia się wspomniane przeze mnie na początku tekstu połączenie wykonawcy z instrumentem. Mika pozostaje ściśle scalony z gitarą, tak że trudno mówić o wirtuozerskim operowaniu nią, w istocie jest ona bowiem jego naturalnym przedłużeniem. Tak samo jak w duecie z Yumi Ito muzyk nie czaruje efektowną techniką, którą przecież doskonale opanował, ale stawia na szczery przekaz, dający prawdziwe emocje.

Z pewnością w każdym wykonawcy, na odpowiednim etapie kariery, pojawia się pokusa samodzielnego zmierzenia z instrumentem. Choć taka potrzeba jest naturalna, to nie zawsze dostarcza materiał odpowiadający możliwościom autora. U Szymona Miki tak się jednak nie dzieje. Mam wrażenie, że doskonale oddał on na Attempts swoją osobowość, tworząc album, do którego chce się wracać.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO