Płyty Recenzja

Miguel Zenón & Luis Perdomo – El Arte Del Bolero

Obrazek tytułowy

Miel Music, 2021

Jak głosi tytuł tego muzycznego krążka, traktuje on o sztuce bolera, i tu trzeba wyjaśnić pewną dwojakość znaczeń. W tradycji europejskiej bolero wywodzi się z hiszpańskiego tańca z XVIII wieku. Utrzymane w metrum 3/4 charakteryzuje się silnie narastającą dramaturgią, którą najlepiej ilustrują w klasyce Boléro Maurice’a Ravela czy Bolero C-dur Fryderyka Chopina, a w rocku Abandon’s Bolero grupy Emerson, Lake & Palmer czy Movement 1 Vangelisa. Natomiast w obszarze Morza Karaibskiego w XIX wieku narodziło się bolero, które jest formą pokrewną kubańskiemu son. Tę postać bolera, utrzymaną w rytmice 4/4, cechuje lekko kołysząca i absolutnie melancholijna narracja, a najlepsze przykłady tej formy można znaleźć na kultowej płycie kubańskiej formacji Buena Vista Social Club.

Ponieważ saksofonista altowy Miguel Zenón pochodzi z Puerto Rico, a pianista Luis Perdomo z Wenezueli, nie ulega wątpliwości, że artyści pragnęli wypowiedzieć się w języku bliskiego im folkloru karaibskiego. Duet grywa ze sobą od ponad dwudziestu lat, a każdy z muzyków może pochwalić się znacznym dorobkiem indywidualnym, docenionym także w nominacjach do Grammy. Idea tego projektu narodziła się po entuzjastycznie przyjętym koncercie duetu, tak że muzycy postanowili nagrać jego program w studiu, z marszu, bez dogrywek czy powtórzeń.

Wyczuwa się wyraźnie od pierwszych nut, że Zenón i Perdomo interpretują muzykę, która jest im bardzo bliska i którą nasiąknęli już w dzieciństwie. Kompozytorzy poszczególnych utworów pochodzą oczywiście z tamtego obszaru kulturowego. Sześć rozbudowanych utworów jest konsekwentnie utrzymanych w nastroju kontemplacyjnym, z nutką romantycznej nostalgii. Zarówno kreślone tematy, jak pełne uduchowienia partie improwizowane są pozbawione fajerwerków technicznych. Nie oznacza to jednak, że muzycy nie mają okazji pochwalić się swą erudycją i pięknym brzmieniem instrumentów.

Jedynie z zamykającej płytę kompozycji Juguete emanuje więcej wigoru. Ciekawie wypada porównanie interpretacji utworu legendarnego Arsenio Rodrigueza La Vida Es Un Sueño przez tandem, o którym tu mowa, i przez formację gitarzysty Marca Ribota. Oba wykonania są wprawdzie rozwijane niespiesznie, lecz grupie Marc Ribot Y Los Cubanos Postizos udało się zbudować dwie dekady wcześniej nieporównanie większe napięcie. Świat Zenona i Perdomo owiewa wyraźnie łagodniejsza aura melancholii.

Cezary Gumiński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO