Płyty Recenzja

Kasia Pietrzko Trio – Ephemeral Pleasures

Obrazek tytułowy

Kasia Pietrzko, 2020

„Znalazłem taką małą czarną, ona ma taki cios na pianie!” – powiedział podobno Tomasz Stańko Michałowi Urbaniakowi, charakteryzując Kasię Pietrzko. Cokolwiek mistrz miał wówczas na myśli, jest w tym określeniu coś, co dobrze oddaje jej styl. Materiał na najnowszym albumie przenikają właśnie takie ciosy, które na długo pozostają w pamięci.

Analizując karierę bielskiej artystki, należałoby współczuć wydarzeń, które potencjalnie mogły hamować jej impet. Najpierw niezrealizowana trasa koncertowa ze wspominanym wielkim trębaczem, następnie pandemia i zamknięcie klubów w momencie premiery mocno wyczekiwanej drugiej produkcji, w końcu odwołanie, z tego samego powodu, prestiżowych targów jazzahead!, na które została zaproszona jako jedna z wykonawców. Wielkość talentu i silna wizja drogi twórczej nie pozwoliły jednak, by cokolwiek wstrzymało rozwój artystki. Wręcz przeciwnie – każdy zawód, jak i każda radość, nieprzerwanie stanowi inspirację dla tworzonej przez nią muzyki. Autorka wielokrotnie powtarzała, że Ephemeral Pleasures, podobnie jak debiutanckie Forthright Stories, są kawałkiem jej życia, swoistym muzycznym pamiętnikiem. Jestem zresztą pewien, że powyższe epizody i tak przyniosły korzyść – jedyny koncert, jaki udało jej się zagrać ze Stańką, był nieocenioną lekcją, której mogą zazdrościć jej inni, okrojona trasa koncertowa okazała się sukcesem (polecam relację z Enter Enea Festival – JazzPRESS 9/2020), a na bremeńskiej imprezie zagra w 2021 roku.

Jak wspomniałem, inspiracją dla obu autorskich płyt pianistki były osobiste przeżycia i w tym aspekcie możemy mówić o kontynuacji. Ogólne wrażenie muzyczne również pozwala mówić o spójności – znowu utwory mają emocjonalny przebieg, zwłaszcza w improwizacjach liderki, w których często zmienia ona nastrój melodii. Dodatkowo powtórzyła konwencję mieszania kompozycji z luźniejszymi formami tytułowanymi jako Epizody. Albumy odróżnia natomiast niewątpliwy rozwój brzmienia tria. Powierzenie partii kontrabasu Andrzejowi Święsowi zapewniło możliwość regularnych prób i uczestniczenia w procesie kompozycyjnym (to on dostarczył na nową płytę utwór Quasimodo). Trudno odmówić wirtuozerii obecnemu na poprzednim albumie Corcoranowi Holtowi, jednak współpraca z muzykiem mieszkającym za oceanem nigdy nie będzie tak płynna, jak z kolegą z ojczyzny. W sekcji rytmicznej partneruje mu perkusista Piotr Budniak, związany z grupą od początku jej istnienia. Nie mam wątpliwości, że odnalazłby się on w każdej konfiguracji, ale ze Święsem tworzy naprawdę perfekcyjny duet. W rezultacie Ephemeral Pleasures jest owocem pracy kolektywu i w nim należy upatrywać sukcesu tego materiału. To też doskonały dowód dojrzałości Pietrzko jako liderki, która potrafi słuchać swoich muzyków i korzystać z ich pomysłów przy realizacji własnych założeń. W rozmowie z Renatą Głowacką (Dworek TV) tak opisała tę relację: „Trio jest dla mnie bardzo ważnym projektem (…) [bo] zespół obnaża mnie ze wszystkich masek”.

Jako kompozytorka Pietrzko już na poprzednim krążku pokazała biegłość w tworzeniu chwytliwych melodii. Osobiście bardzo chętnie powracam do Brown czy Zielone oczy grafitowe. Teraz do tego repertuaru dołączyły kolejne „szlagiery”. Na pewno taki potencjał mają Dark Blue Intensity of Life oraz poświęcony Tomaszowi Stańce For T.S. To świetnie skonstruowane utwory, których dramaturgia wciąga i zachęca do wielokrotnego odtwarzania. Warto jednak podkreślić, że album nie jest zbudowany jedynie na pojedynczych fragmentach. Ephemeral Pleasuresjest dobrze przemyślaną produkcją, która zasługuje na uznanie jako całość, co zresztą potwierdzają końcoworoczne rankingi.

Pianistka zapytana w wywiadzie JAZZy Shots, co doradziłaby adeptom zaczynającym muzyczną przygodę, stwierdziła, że sama wciąż uważa siebie za taką osobę. I rzeczywiście, tak w jej przypadku, jak i wobec innych artystów z tego niezwykłego pokolenia polskiego jazzu, chyba za szybko przyjęliśmy za normę ich obecność na scenie. Mówimy przecież o ciągle młodych wykonawcach, którzy najlepsze momenty mają jeszcze przed sobą. Wielką wartością jest więc, kiedy po udanym albumie nie pozostają w strefie komfortu, ale dalej poszukują sposobów na doskonalenie się. Tak postępuje Kasia Pietrzko, dzięki czemu niewątpliwie zmierza w kierunku wielkiej kariery.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO