fot. Wikimedia Commons
Dziesięć nowych płyt Ivo Perelman dodał do swojej przekraczającej już sto pozycji dyskografii w samym tylko 2024 roku. Godne podziwu, że urodzony w Brazylii, ale od dawna kojarzony ze sceną nowojorską, saksofonista nie powiela sprawdzonych schematów. Niezależnie, czy spotyka się z tymi samymi muzykami, czy powołuje nowe składy, eksploruje nieznane dotąd rejony. Jego aktywność wydawnicza zintensyfikowała się, kiedy reaktywował oficynę Ibeji Music, bo jak stwierdził, chce „od czasu do czasu uruchamiać specjalne projekty, których inne wytwórnie nigdy by nie zrealizowały”.
Ivo Perelman & Matthew Shipp – Magical Incantation
(Soul City Sounds, 2024)
Kiedy po raz dziewiętnasty dwaj muzycy wchodzą do studia, można zapytać, czy mają jeszcze coś nowego do zaprezentowania. Najnowszą, wspólną produkcją Ivo Perelman (saksofon tenorowy) i Matthew Shipp (fortepian) udowadniają bezzasadność takiej sugestii. Perfekcyjne zrozumienie i naturalność w inicjowaniu muzycznych dialogów pozwalają im rozwijać każdy pomysł. A tych mają nieskończenie wiele, jako że muzycznie wywodzą się z odmiennych środowisk, a natura obdarzyła każdego z nich nad wyraz bujną wyobraźnią.
Obserwowanie trwającej już niemal trzydzieści lat rozmowy tej dwójki musi być fascynującym doznaniem. Ich duetowa dyskografia przekracza życiowy dorobek niejednego odnoszącego sukcesy muzyka, a przecież razem pojawiali się też w szerszych składach. Sens ich współpracy w żadnym razie nie zasadza się jednak na sentymencie czy przyzwyczajeniu. Każdy album jest okazją do szukania nowych płaszczyzn komunikacji, dotyczy to również opisywanej produkcji. Ukazuje ona dwóch muzyków w żywiołowej konwersacji, której tempo i nastrój nieustannie się zmieniają. Ich improwizacje budują odrębne historie, nierzadko zaskakujące melodyjnością.
Pianista określił Magical Incantation jako szczyt pracy, którą wykonał z Ivem, i szczyt tego, co można zrobić w duecie z fortepianem. Ta, jakże odważna, deklaracja nie jest kokieterią mistrza, a dowodem na to, że najważniejszy jest dla niego najbardziej aktualny projekt i to, co nastąpi zaraz po nim.
Ivo Perelman, Chad Fowler, Reggie Workman, Andrew Cyrille – Embracing the Unknown
(Mahakala Music, 2024)
Zawarta w tytule płyty fraza, którą można przetłumaczyć jako „wzięcie w ramiona nieznanego”, nasuwa pytanie, czy nie każdy album Ivo Perelmana stanowi taki właśnie akt? Ową „niewiadomą” możnebyć skład uczestniczący wnagraniu, zawiązany specjalnie na tę okazję: Perelman (saksofon tenorowy), Chad Fowler (stritch, saxello), Reggie Workman (kontrabas, perkusjonalia) i Andrew Cyrille (perkusja). Sprawdzanie się w podobnie nowych sytuacjach dla tych muzyków nie jest jednak żadnym zaskoczeniem, inna sprawa, że osobiście znają się znakomicie – Cyrille partneruje Workmanowi w różnych sekcjach od lat 60., a z Perelmanem spotkał sięw triu z Matthew Shippem. Fowler zaś przed dwoma laty zaprosił lidera do autorskiego sekstetu i nagrał płytę Alien Skin.
Już od pierwszych dźwięków słychać, jak intrygujące było dla muzyków eksplorowanie połączenia możliwości ich instrumentów. Współbrzmienie tenoru Perelmana i rzadszych odmian saksofonów Fowlera, operujących w wyższych rejestrach, przybiera nierzadko formę chaotycznych przekrzykiwań. Równowagę zapewnia fantastyczna sekcja tonująca zapędy solistów. Zwłaszcza gra Cyrille’a jest doskonale zrównoważona. Nie ulega on ferworowi improwizacji kolegów, pozostaje skupiony na utrzymaniu spokojnego rytmu i subtelności brzmienia, wprowadzając raz po raz delikatne dzwonki oraz perkusjonalia. Wszystko to sprawia, że muzycy z każdym dźwiękiem oswajają tytułowe, nieznane sobie terytoria.
Ivo Perelman, Barry Guy, Ramón López – Interaction
(Ibeji Music, 2024)
Kolejna tegoroczna pozycja w dyskografii Ivo Perelmana (saksofon tenorowy) koncepcyjnie nie różni się od dziesiątek tych, które dotychczas nagrał. Ponownie mamy do czynienia ze spontaniczną sytuacją, w której lider dzieli studio z równie kreatywnymi jak on wirtuozami: Barrym Guyem (kontrabas) i Ramónem Lópezem (perkusja, tabla). A jednak trudno mówić tu o powtarzalności. Na tym właśnie zasadza się mistrzostwo improwizacji brazylijskiego saksofonisty – wprowadzanie za każdym razem nowej energii, której trudno się nie poddać.
Spośród wszystkich opisywanych tu albumów Interaction zawiera najstarszy materiał. Sesja nagraniowa miała miejsce w 2017 roku w Paryżu. Brytyjsko-hiszpańsko-brazylijskie spotkanie okazało się niezwykle owocne, muzycy zarejestrowali ponad dwugodzinny materiał, który podzielili na drobne części. Choć mamy rzecz jasna do czynienia z materiałem freejazzowym, którego odbiór wymaga od słuchacza poddania się nieoczywistym pomysłom twórców, to w ogólnym odbiorze wypada całkiem przystępnie. Muzycy zaskakują chwytliwymi tematami, a gdy w utworze „trzynastym” pojawia się w ich grze tabla, osiągają zupełnie niespodziewane brzmienie.
Ivo Perelman Quartet – Water Music
(RogueArt, 2024)
Drugi zaprezentowany w tym roku kwartet Ivo Perelmana (saksofon tenorowy) wydaje się być dla niego projektem szczególnym. Obok lidera pojawiająsię w nim jego bratnia dusza Matthew Shipp (fortepian), a także sekcja, którą od dłuższego czasu cenił i próbował zaangażować – Mark Helias (kontrabas) i Tom Rainey (perkusja). Nagranie miało miejsce przed dwoma laty i nie skończyło się wyłącznie na materiale wypełniającym Water Music. Świetna relacja muzyków, którzy wcześniej ze sobą nie grali, zachęciła ich do jeszcze dwóch odrębnych spotkań.
W opisie dystrybutora natknąłem się na informację, że Perelman szukał przed tym nagraniem nowego ustnika, gdyż ten, którego używał przez ostanie ćwierć wieku, doszczętnie się zniszczył. Ostatecznie wybrałinny model,używany między innymi przez Paula Desmonda (którego ton szczególnie cenił w młodości). Tym samym saksofonista miał sprowokować zmianę stylu gry na bardziej melodyjny. Co słychać, bo choć jego gra nie pozbyła się drapieżności, zdaje się mieć większą skłonność do liryzmu w improwizacjach. Nie ma jednak mowy o spowalnianiu, choćby na tej płycie, sekcja potrafi nadać tak imponujące tempo, żenatura lidera nie pozwala mu się hamować. Dokładnie jak tytułowa woda – choć przybiera różne formy i zmienia swój bieg, nigdy nie przestaje płynąć.
Ivo Perelman, Mark Helias, Tom Rainey – Truth Seeker
(Fundacja Słuchaj!, 2024)
W trakcie sesji nagraniowej Water Music Perelman do tego stopnia zauroczył się nową sekcją rytmiczną kwartetu z Matthew Shippem, że już dwa tygodnie później zarejestrował kolejny album z samym Markiem Heliasem (kontrabas) i Tomem Raineyem (perkusja). Efekt tego spotkania opatrzył sugestywnym tytułem „poszukiwacz prawdy”, co swoją drogą wydaje się przewrotne, bo na taką eskapadę nie zabrał najbardziej zaufanego partnera – Shippa. Najwyraźniej uznał, że odnalezienie czegoś tak fundamentalnego jak „prawda” (czymkolwiek dla niego ona jest) wymaga stworzenia całkowicie nowej dla siebie przestrzeni.
Podobnie jak na poprzedzającej nagranie sesji kwartetowej, sekcja rytmiczna potrafi dyktować energiczne i wymagające tempo, któremu ochoczo poddaje się Perelman. Partnerzy doskonale reagują na jego żywiołową improwizację, regulując tę intensywność. Znakomitym tego przykładem jest Spiritual Growth. Utwór zaczyna się subtelnym wstępem Heliasa granym arco, do którego dołącza najpierw saksofon, a potem perkusja, z każdą frazą zwiększając dynamikę gry tria. Trzeba docenić intuicję lidera, który zabiegał o to zestawienie personalne, przeczuwając, jak dobrze mu będzie się grać z tymi muzykami.
Ivo Perelman & Tom Rainey – Duologues 1: Turning Point
(Ibeji Music, 2024)
Skoro album kwartetowy okazał się sukcesem, podsuwając pomysł na nagranie w triu, to czemu nie spróbować nagrać też duetu? Ivo Perelman (saksofon tenorowy) takie sytuacje lubi najbardziej, nie dziwi więc, że zdecydował się sprawdzić możliwości połączenia z samym Tomem Raineyem (perkusja). Warto od razu podkreślić, że o ile Brazylijczyk ze szczególną estymą podchodzi do duetów (by wspomnieć liczne płyty z Matthew Shippem), to rzadko zdarzały mu się one z perkusistami.
Duologues 1: Turning Point jest kwintesencją muzycznego dialogu. Wykonawców rzadko słychać tu solo, praktycznie każde zagranie spotyka się z momentalną odpowiedzią partnera. Zagłębiając się w kolejne utwory, trudno nie odnieść wrażenia, że opisywane spotkanie było bardzo wymagającym wyzwaniem, w którym kluczową rolę odegrało bezgraniczne poddanie się chwili. Naturalnie to Perelman przejmuje wiodącą rolę w prowadzeniu gry, Rainey jednak znakomicie odnajduje się w pogoni za jego pomysłami, wprowadzając do improwizacji mistrza zdecydowanie więcej niż tylko akompaniament.
Ivo Perelman, Gabby Fluke-Mogul – Duologues 2: Joy
(Ibeji Music, 2024)
Ivo Perelman (saksofon tenorowy) z cyklu Duologues, tym razem z nowojorską skrzypaczką Gabby Fluke-Mogul. Nie jest to pierwsze spotkanie Brazylijczyka ze skrzypcami, dość powiedzieć, że dane mu było współpracować z takimi wirtuozami jak Mat Maneri czy Mark Feldman. W opisywanej kolaboracji warto jednak podkreślić różnicę wieku obojga artystów – mimo że dzieli ich trzydzieści lat, nie wpływa to zupełnie na stopień porozumienia czy akceptacji indywidualnych pomysłów. To niezwykły przykład fantastycznej intuicji muzyków i ich bezwzględnego poddania się kreowanej „tu i teraz” muzyce.
Odczucie, jakie towarzyszy odsłuchowi tego albumu, najlepiej oddaje jego tytuł – w polskim tłumaczeniu oznaczający Radość. W miarę upływu kolejnych minut nagrania słychać, jak muzycy coraz lepiej czują się razem w studiu, z czasem osiągając efekt idealnego połączenia brzmień swoich instrumentów. Warsztat Fluke-Mogul pełnymi garściami korzysta z estetyki free jazzu, przesuwając konwencjonalne wyobrażenie o możliwościach skrzypiec, co bez wątpienia skłoniło Perelmana do podjęcia tej konwersacji.
Ivo Perelman, Aruán Ortiz, Ramón López – Ephemeral Shapes
(Fundacja Słuchaj!, 2024)
Ephemeral Shapes jest trzecim projektem Perelmana (saksofon tenorowy) z Ramónem Lópezem (perkusja) i drugim z Aruánem Ortizem (fortepian), ale po raz pierwszy we wspólnej konfiguracji. Nie sposób pominąć kulturowego kontekstu tego spotkania, mamy bowiem do czynienia z brazylijskim saksofonistą, kubańskim pianistą i hiszpańskim perkusistą. Ten ciekawy miks w kolektywnej improwizacji zaciera jednak granice krajów pochodzenia wykonawców, tworząc dla każdego równie swojską przestrzeń. Uniwersalny język, jakim operują, pozwala muzyce rozwijać się w różnych kierunkach, zaskakując tak słuchaczy, jak i ich samych.
Wbrew tytułowi płyty, sugerującemu „ulotność”, opisywany skład zapowiada się jako ważny dla lidera. Świadczy o tym chociażby decyzja o reprezentowaniu go przez renomowaną włoską agencję koncertową Akamu. Zdecydowanie warto wypatrywać możliwości posłuchania tria na żywo. Zawarty na płycie materiał jest niezwykle świeży (rejestracja miała miejsce w maju bieżącego roku), potwierdza więc fantastyczną formę Perelmana, zwłaszcza w tym zestawieniu.
Ivo Perelman, Iva Bittová, Michael Bisio – Vox Popoli Vox Dei
(Mahakala Music, 2024)
Ivo i Iva – już sama zbieżność imion dwojga wybitnych muzyków mogła zwiastować idealne dopasowanie. Dla Perelmana (saksofon tenorowy) intrygujący był bez wątpienia fakt, że Bittová poza niezwykłym wokalem doskonale posługuje się również skrzypcami, co otwierało szerokie perspektywy dla wspólnej improwizacji. Ich spotkanie miało miejsce we wrześniu 2017 roku, w towarzystwie kontrabasisty Michaela Bisio, a jego owocem są trzy spontaniczne kompozycje.
Konwersacje Bittovej i Perelmana obfitują w atonalne eksploracje, którymi szukają zarówno wspólnej płaszczyzny, jak i wytyczają przeciwstawne ścieżki. Kreowaną przez nich przestrzeń wypełniają intensywne dźwięki tworzące specyficzne napięcie, co rozbudzając wyobraźnię słuchacza, buduje w jego świadomości żywe opowieści. W tej nieprzewidywalnej podróży kluczową pracę wykonuje Bisio, spajający awangardowe poczynania partnerów. Kontrabasista wydaje siębyć niezwykle powściągliwy, ale jednocześnie kapitalnie konkretny. Wydobywa dźwięki niespiesznie, dokładnie ważąc każdą nutę, raz po raz subtelnie przejmując rolę kreacyjną, gdy sięga po smyczek.
Ivo Perelman, Fay Victor, Joe Morris, Ramón López – Messa Di Voce
(Mahakala Music, 2024)
Oprócz spotkania z Ivą Bittovą Perelman nagrywał jeszcze tylko z dwiema wokalistkami – Florą Purim (Children Of Ibeji, 1992) i Fay Victor na wydanym w bieżącym roku albumie Messa Di Voce. Swoją drogą to interesujące, że w tak obszernej dyskografii saksofonista rzadko decydował się na podobne projekty. Nie byłby on jednak sobą, gdyby każda taka okazja nie wyglądała inaczej. Tak więc kameralne trio z Czeszką kontrastuje z szerokim składem towarzyszącym Brazylijce, a chronologicznie najnowsza produkcja z amerykańską wokalistką wykonana została w konfiguracji czteroosobowej, z sekcją Joe Morris (kontrabas) i Ramón López (perkusja).
Trudno mówić tu o tradycyjnym akompaniamencie instrumentalistów towarzyszących wokalistce. Zespół traktuje głos Victor jako równoprawny instrument, który poszerza improwizacje partnerów, ale i sam je inicjuje. Porównując ten album do wydanego również w tym roku Vox Popoli Vox Dei, trudno nie zwrócić uwagi na obecność zagęszczającej przestrzeń sekcji rytmicznej. Zwłaszcza Lopez nie boi się dynamiczniej podłączać pod konwersacje solistów, podkręcając tempo. Obie te płyty fantastycznie poszerzają różnorodność podejmowanych przez Perelmana konwersacji, udowadniając, jak wszechstronnym i głodnym wyzwań jest on muzykiem.
Jakub Krukowski