Płyty Recenzja Top Note

Grzegorz Tarwid Trio – Flowers

Obrazek tytułowy

(Clean Feed, 2023)

Niepokojący Sundial, taneczny Diomede, garażowy EKUZ, przebojowe Hoshii, enigmatyczny Mad Ship czy potężnie brzmiące składy Marka Pospieszalskiego i Tomasza Dąbrowskiego – na przestrzeni zaledwie kilku lat Grzegorz Tarwid realizował się w wielu doskonałych projektach. Każdy emanuje odrębną energią, na którą ten nietuzinkowy pianista miał istotny wpływ. W natłoku twórczości innych liderów odnalazł on też przestrzeń dla autorskiej formacji, debiutując płytą Flowers. Nikogo pewnie nie zdziwi, że wymyślony przez niego materiał jest odległy od tych wcześniejszych.

Format trzyosobowy, jaki wybrał do nagrania, oraz jego personalia nie są akurat niczym zaskakującym – część przywołanych zespołów jest równie kameralna, a w ich składach pojawiają się Max Mucha (kontrabas) i Albert Karch (perkusja). Sama wizyta w studiu nagraniowym, którą zaplanował lider, była więc sytuacją całkowicie naturalną i podczas odsłuchu czuje się, że muzycy nie mierzyli się w jej trakcie z żadnymi trudnościami. To, co słyszymy, nie jest już jednak tak oczywiste.

Niespodziankąokazuje sięakustyczne brzmienie albumu (nagrania swoją drogą zrealizowano na magnetofonie szpulowym w studiu Piotra Zabrodzkiego). Oczywiście w dyskografii Tarwida są takie produkcje, zwłaszcza przedsięwzięcia solowe, w których eksplorował możliwości fortepianu (Ay, 2021; Plays, 2019), jednak kalejdoskop cudzych projektów zdążył już nieco tamtą muzykę przykryć. Trudno nie zauważyć, że pianista konsekwentnie rozwija technikę gry na elektrycznych klawiszach i to właśnie ta instrumentalna wszechstronność jest tak pożądana wśród zapraszających go muzyków. Przy realizacji Flowers lider zasiada natomiast wyłącznie za fortepianem, który postawił w centrum poszukiwań najnowszego tria. Sekcji powierzył przede wszystkim rolę akompaniatorską i partnerzy skrzętnie się z tych zadań wywiązują, w żadnym momencie nie próbując zdominować nadrzędnego przekazu.

Również repertuar płyty zdaje się wychodzić poza powszechne wyobrażenie o zainteresowaniach muzyka – mogło się bowiem wydawać, że ciągnąć go będzie w stronę rozwiązań zdecydowanie bardziej abstrakcyjnych. Otrzymujemy zaś album nad wyraz klasyczny, bardzo wyważony i niespiesznie budujący swój przekaz. Nie bez przyczyny składa się on z sześciu zaledwie kompozycji, które trwają nawet do piętnastu minut.

Jeśli komuś przeszło przez myśl, że wszystkie te założenia zahamują kreatywność pianisty, to osiągnięty efekt rozwieje te wątpliwości. Kolejne utwory prowadzone są harmonijnie, przez co cały album wydaje się być doskonale uporządkowany. W każdej kompozycji roi się jednak od różnych inspiracji – sporo tu nawiązań do klasyki, muzyki ludowej czy brzmień latynoskich. Myślę, że każdy słuchacz odkryje je po swojemu, bowiem nieskrępowana zabawa skojarzeniami jest siłą tego materiału. W trakcie godzinnego nagrania otrzymujemy całą paletę emocji – od zabawnego otwarcia (Baiao B) przez nostalgię (Barok i Barcelona) aż po delikatne zamknięcie (Sleep).

Flowers ukazało się nakładem prestiżowej wytwórni Clean Feed, skupiającej gwiazdy sceny improwizowanej, więc swoją melodyjnościąna pewno wyróżnia się w tym katalogu. Świadczy to o wyczuciu Grzegorza Tarwida i jego talencie do tworzenia autorskiej muzyki. Jak widać, znakomite efekty potrafi on osiągać niezależenie od środków, po jakie sięga.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO