Słysząc hasło „jazz we Wrocławiu”, myśli większości miłośników muzyki niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kierują się w stronę festiwalu Jazz nad Odrą. Skojarzenie to jest oczywiście jak najbardziej na miejscu, jednak nie ograniczajmy jazzowej tradycji tego pięknego miasta wyłącznie do jednego wydarzenia. Wszak, jak się okazuje, „na jazzowo” we Wrocławiu zawsze sporo się działo…
Audycja Andrzeja Winiszewskiego w RadioJAZZ.FM
Trochę historii
Choć oczywiście prehistorii jazzu we Wrocławiu dopatrywać się można jeszcze w czasach sprzed 1939 roku, to jednak prawdziwy jazzowy rozkwit w tym mieście nastąpił dopiero po 1945 roku. Godnym odnotowania jest fakt, że jedne z pierwszych płyt wydanych w Polsce po wojnie miały wrocławski rodowód. Chodzi o nagrania z przedwojennych taśm Rundfunk-Gesellschaft aus Breslau – ze względu na powojenną traumę królowały utwory instrumentalne, a wykonywane w języku niemieckim niekiedy okołojazzowe utwory bywały skwapliwie pomijane. W ten sposób takie wytwórnie jak MUZA czy MEWA wydawały nagrania niemieckich orkiestr faktycznie dyrygowanych przez m.in. Eugena Wolffa czy Heinza Munsoniusa, ale z pominięciem nazwisk tych artystów! W ich miejsce liderami składów mianowane były kompletnie zmyślone postacie, takie jak Tadeusz Wenda czy Stanisław Godarski.
Audycja Piotra Wickowskiego w RadioJAZZ.FM
Pierwszą powojenną formacją, która grała muzykę zawierającą jazzowy pierwiastek, była orkiestra dowodzona przez pianistę i skrzypka Władysława Rossę. W zależności od potrzeb orkiestra przybierała coraz to inne nazwy – bywała nazywana chociażby Big-Bandem Władysława Rossy czy Orkiestrą Jazzową Wesoła Szesnastka. Wspomniany artysta przysłużył się rozwojowi jazzu w Polsce w jeszcze jeden, równie ważny sposób. We wrocławskiej YMCA powstał Związek Miłośników Nowoczesnej Muzyki Jazzowej, którego szefem został właśnie Władysław Rossa. On również w ramach działalności YMCA organizował wspólne sesje muzykowania, które przy odrobinie dobrej woli nazwać można było amatorskimi jam sessions. Choć zaraz po wojnie niechętna jazzowi propaganda szalała, to muzyka ta dotarła jednak swobodnie do środowiska studenckiego. Wyróżnić można w tym kontekście założoną przez studentów Politechniki Wrocławskiej w 1952 roku grupę Czterolistna Koniczynka, której liderował wokalista i trębacz Stanisław Tiger Ołpiński.
Fot. Lech Basel
W 1955 roku z inicjatywy lokalnego dziennika Słowo Polskie zorganizowany został Turniej Jazzu. Impreza ta składać się miała z trzech rund rozgrywających się na przełomie 1955 i 1956 roku. Odbywające się w ramach tego festiwalu koncerty orkiestry Andrzeja Kurylewicza, Melomanów czy zespołu Zygmunta Wicharego zgromadziły w Hali Ludowej całkiem pokaźną publikę. Być może najważniejszym jednak wydarzeniem dla rozwoju jazzu we Wrocławiu był I Ogólnopolski Przegląd Studenckich Zespołów Jazzowych zorganizowany w ramach Dni Wrocławia (5-6 maja 1957 roku) przez Radę Okręgową Zrzeszenia Studentów Polskich (ZSP).
Fot. Lech Basel
Wśród wyróżnionych wówczas muzyków wskazać należy Zbigniewa Namysłowskiego (wówczas puzonistę zespołu Witolda Krotochwila) czy wrocławianina Bogdana Bambino Dominika (pianistę wspomnianego już zespołu Czterolistna Koniczynka). Mniej więcej w tamtym czasie powstały we Wrocławiu również dwa zespoły, które miały swoje stałe dwudziestominutowe audycje w Programie I Polskiego Radia – chodzi o kwintet Tadeusza Errolla Kosińskiego oraz o grupę Far Quartet.
Fot. Lech Basel
Również w późnych latach 50. do Wrocławia zaczęły ściągać gwiazdy jazzu światowego formatu – wspomnieć wystarczy, że podczas swojej objazdówki po Polsce w 1957 roku wrocławską Halę Ludową odwiedziła orkiestra Glenna Millera (prowadzona wówczas przez Raya McKinleya), a w 1958 roku w ramach Tournée Dobrej Woli do Wrocławia zawitał słynny kwartet Dave’a Brubecka. Być może legendarnym zdarzeniem z udziałem gwiazd światowego formatu było jam session, które odbyło się w sławnym klubie Pałacyk w 1967 roku. Do miejsca tego zawitał wówczas Rahsaan Roland Kirk, który kilka godzin wcześniej dał oszałamiający koncert w Hali Ludowej. Jednak raczej to trwające do rana jam session, a nie sam koncert ukształtowało muzyczne korzenie Wrocławia…
Fot. Lech Basel
Losy jazzowego Wrocławia są na trwałe sprzężone i zdominowane przez historię odbywającego się od 1964 roku festiwalu Jazz nad Odrą. Jak wieść gminna niesie, idea festiwalu zainicjowana została podczas żmudnego oczekiwania na pociąg, w którym to procederze uczestniczyło trzech wrocławskich studentów – Karol Maskos i Andrzej Żurek (obaj z Politechniki) oraz Aleksander Fleischer (reprezentant ASP). Początkowo Jazz nad Odrą miał być skromnym przeglądem pianistów jazzowych z Dolnego Śląska, lecz za namową Włodzimierza Sandeckiego (szefa Komisji Kultury w Radzie Okręgowej ZSP we Wrocławiu) formuła imprezy została rozszerzona – występować miały również zespoły, i to z terenu całej Polski.
Początkowo wszystkie festiwalowe koncerty odbywały się w niezawodnym Pałacyku oraz w auli Politechniki Wrocławskiej, natomiast od 1967 roku koncert laureatów przeniesiony został do Dużego Studia Polskiego Radia. Szefem jury pierwszej edycji festiwalu został Jerzy Pakulski – lider Far Quartet i niekwestionowany jazzowy autorytet. Jazz nad Odrą był tak naprawdę przedsięwzięciem ogólnoartystycznym – obok niewątpliwie doskonałej muzyki niemałą rolę odgrywała również festiwalowa oprawa graficzna. W tym kontekście wyróżnić trzeba plakaty promujące Festiwal, które tworzone były przez tak znamienitych artystów jak Jan Sawka, Eugeniusz Get-Stankiewicz czy RobertRobsSzecówka. Jazz nad Odrą to tak wielki kawał historii jazzu, że po jego szczegółowe omówienie odesłać muszę w tym miejscu do fantastycznej dwutomowej publikacji Bogusława Klimsy i Wojciecha Siwka zatytułowanej Jazz nad Odrą 1964-2014 (wydanej w 2014 roku przez Wydawnictwo c2).
Wrocławski jazz obecnie
Ciekawą alternatywę (a być może raczej – uzupełnienie) dla festiwalu Jazz nad Odrą stanowi festiwal Bass & Beat. Koncepcja pomysłodawców tej imprezy dalece wykracza poza działania muzyczne i opiera się na brawurowej próbie zawarcia przymierza pomiędzy różnymi formami sztuki, w tym także przeróżnymi konwencjami muzycznymi (wśród których jazzowa bywa dominująca). Punktem szczególnie ważnym na wrocławskiej mapie jazzowej jest klubo-restauracja Vertigo (mieszcząca się przy ul. Oławskiej 13). To wyjątkowe miejsce stanowi doskonałą trampolinę do szerszej kariery dla wielu młodych i ambitnych twórców jazzowych – klubowa scena zawsze pozostaje dla nich otwarta. Wśród młodych zdolnych wskazać trzeba zespół Chojnacki/Miguła, którego debiutancka płyta Contemplations zaskakuje i porywa już otwierającym ją utworem Unknown. Największą gwiazdą wrocławskiej muzyki sięgającą po jazzowe wzorce (lecz daleko poza nią wykraczającą) jest chyba znakomita jazzowo-hiphopowa grupa Błoto, która wyewoluowała z nieco nudnawego projektu EABS. Z płyty na płytę dopracowują oni swój nieco przybrudzony, naznaczony estetyką lo-fi i dobrymi beatami styl, osiągając na wydanej w 2021 roku płycie Kwasy i zasady, moim zdaniem, brzmienie prawie idealne.
Autor: Jędrzej Janicki
Felieton powstał jako część projektu Jazzowa Mapa Polski realizowanego przez Fundację EuroJAZZ.