Płyty Recenzja

Lee Konitz Nonet – Old Songs New

Obrazek tytułowy

Lee Konitz Nonet Old Songs New

Sunnyside Records, 2019

Lee Konitz obchodził w tym roku 92. rocznicę urodzin. Stanowczo przysługuje mu status legendy jazzowego świata. Pierwszy album firmowany własnym nazwiskiem wydał jeszcze w roku 1949. Obecnie ma ich na koncie grubo ponad sto. Jako sideman nagrywał z innymi wielkimi jazzmanami, z Milesem Davisem na czele. W ostatnich trzydziestu latach Konitz często współpracuje z muzykiem, kompozytorem i aranżerem Ohadem Talmorem. Spotkali się po raz pierwszy w roku 1990 w Genewie, a już trzy lata później Talmor skomponował dla Konitza pierwsze utwory. W 2002 roku powstał prowadzony przez nich wspólnie nonet, którego nową odsłonę możemy usłyszeć na płycie wydanej w listopadzie.

Albumem Old Songs New zarówno sam Konitz, jak i Talmor postanowili oddać hołd brzmieniu radiowych orkiestr lat pięćdziesiątych. Pragnęli również odwołać się do muzyki zespołów, w których Lee Konitz miał swój znaczący udział – jego własnego nonetu z lat siedemdziesiątych oraz nonetu z historycznego Davisowskiego wydawnictwa Birth Of The Cool. Instrumentalny skład nonetu – poza saksofonem Konitza – zestawiono z fletu, klarnetu, klarnetu basowego, altówki, dwóch wiolonczeli, perkusji i kontrabasu. Dodatkowo w jednym utworze gościnnie zagrał Talmor, który poza tym ograniczył się do roli aranżera i dyrygenta zespołu. W nagraniach uczestniczyli George Schuller, Christopher Tordini, Caroline Davis, Denis Lee, Christof Knoche oraz sekcja smyczkowa w składzie: Judith Insell, Mariel Roberts i Dimos Goudaroulis.

Ohad Talmor wybrał do zarejestrowania kompozycje, które Konitz nagrywał do tej pory bardzo rzadko lub w ogóle. Album zaczyna się od Goodbye Gordona Jenkinsa oraz Foolin’ Myself Tinturina i Lawrence’a. Ten ostatni utwór pojawił się na wydanej w 1954 roku płycie Lee Konitz At Storyville. Z kolei spopularyzowany przez Sinatrę In The Wee Small Hours Of The Morning to jeden z ulubionych utworów saksofonisty. Jedynym oryginalnym dziełem Lee Konitza nagranym przez nonet jest Kary’s Trance. Nieukrywana sympatia muzyka do albumu Charlie Parker with Strings stała za włączeniem do jego repertuaru This Is Always – utworu, który klimatem odnosi się właśnie do Parkerowskiej płyty. Wreszcie You Go to My Head to jedno z pierwszych nagrań Konitza z Lenniem Tristano

Całość kończy improwizowany Trio Blues, zarejestrowany, jak wskazuje tytuł, w triu saksofonu i sekcji rytmicznej. Niespełna pięćdziesięciominutowy album zawiera łącznie osiem nagrań. Aranżacje opierają się na dialogu Konitza z resztą zespołu. Służą wyeksponowaniu jego indywidualności, improwizatorskich talentów i godnej pozazdroszczenia formy.

Autor: Krzysztof Komorek - Donos kulturalny

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO