Muzycy

Hokej, syrop klonowy i Joni Mitchell

Kanadyjka Roberta Joan Anderson swoje imiona zawdzięcza podobno temu, że jej rodzice pragnęli mieć syna. Najwyraźniej państwo Anderson nie przypuszczali, że córka znajdzie się wśród stu najważniejszych gitarzystów wg magazynu Rolling Stone. Ale to nie za przyczyną gitarowych umiejętności Roberta Joan Anderson czy też Joni Mitchell (nazwisko pierwszego męża) stała się jedną z najważniejszych artystek drugiej połowy XX w.

Joni Mitchell wymyka się muzycznym klasyfikacjom, bo chociaż głównie wierna folkowi, odbyła muzyczne mariaże z najwybitniejszymi artystami popu czy jazzu. Spoiwem tych kolaboracji był jej niezwykły talent.

Fundamentem, na którym artystycznie wyrosła Joni Mitchell był ruch Hippie końca lat 60. Choć po latach przyznała, że idee wyznawane przez młodzież w tym czasie były bardzo chwalebne, jednak generacja hippisów nie zdołała spełnić swoich marzeń o światowym pokoju i uległa materialnym żądzom: "moje pokolenie chciało zmieniać świat, ale kiedy zaczęły się lata 70., ruch hippisowski pogrążył się w masowej depresji. Staliśmy się jedną z najbardziej chciwych i pazernych generacji. Porzuciliśmy swoje ideały i wydaliśmy na świat nowe bezbarwne pokolenia."

Jednak to w latach 70. nagrała najważniejsze – z punktu widzenia jazzu – albumy Hejira, m.in. z Tomem Scottem, Larrym Carltonem i Jaco Pastoriusem, Don Juan's Reckless Daughter, z prawie całym Weather Report: Waynem Shorterem, Alexem Acuną, Manolo Badreną, Jaco Pastoriusem, a także Chaką Khan, Larrym Carltonem i Airto Moreirą.

Mitchell współpracowała także z legendą kontrabasu Charlesem Mingusem – owocem tej – przerwanej śmiercią tego ostatniego – współpracy jest album Mingus – będący w zamyśle muzyczną wersją Czterech Kwartetów T.S. Elliota. Ostatecznie płyta została nagrana przez Joni Mitchell z udziałem Hancocka, Shortera, Erskina, Pastoriusa i Dona Aliasa.

Jednak najważniejszym dla fanów jazzu i Mitchell albumem jest koncertowy Shadows and Light nagrany we wrześniu 1979 r., a wydany rok później. Na krążku znalazły się kompozycje Mitchell z lat 1975 – 1979. Jazzowy sznyt temu albumowi nadają muzycy biorący udział w koncercie: Pat Metheny, Lyle Mays, Michael Brecker, Jaco Pastorius, Don Alias grający na perkusji (!!!) oraz wokalna grupa The Persuasions. Muzyka i osobowość Joni Mitchell wsparta gigantami jazzu powodują, że koncert ten jest "jazdą obowiązkową" dla fanów dobrej muzyki.

Lata 80. to powrót w rejony popu oraz mariaż z muzyką elektroniczną. Kolejnym naturalnym krokiem Mitchell był powrót do korzeni, czyli głosu i akustycznej gitary. Ponieważ Joni Mitchell jest artystka wielopłaszczyznową, równolegle realizowała się w malarstwie.

Ostatnim wydawnictwem płytowym Joni Mitchell jest album Shine – wydany przez jedną z wielkich... sieci amerykańskich kawiarni. Może to tłumaczy ubogość budżetu tej produkcji. Jest to w zamyśle muzyka do mającego na jej kanwie powstać baletu. Muzyka przepiękna, unosząca, napisana na duży skład i wszystko byłoby jak należy, gdyby nie, psujące całą przyjemność, plastikowe brzmienie syntetycznej orkiestry. Czy naprawdę nie można było zatrudnić żywych muzyków???

W każdym razie z twórczością Joni Mitchell zapoznać się należy, ma ona swoje miejsce w muzycznym Panteonie.

Ciekawe, że wciąż jeszcze figuruje na kurczącej się coraz bardziej liście gwiazd, które do tej pory nigdy nie zawitały do Polski. A my rzucamy to promotorom jako wyzwanie!

Artykuł został opublikowany w numerze magazynu JazzPRESS z listopada 2011 r. - do pobrania w formacie pdf i mobi.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO