Wywiad

Perry Lehmann: Możemy sobie pozwolić na eksperymenty

Obrazek tytułowy

fot. Iris Andringa

Wielu fanów jazzu pamięta jeszcze czasy, kiedy jedno z największych wydarzeń jazzowych w Europie miało miejsce w mieście nazywanym w swoim kraju Den Haag. Mowa oczywiście o North Sea Jazz. Przez jeden weekend w roku administracyjna stolica Królestwa Niderlandów stawała się stolicą jazzu w Europie. Największe gwiazdy, największe koncerty, setki tysięcy miłośników tej muzyki ciągnęły do Hagi jak do Mekki. Miałam szczęście niejednokrotnie doświadczyć atmosfery, która panowała w World Convention Center. Niestety, impreza zaczęła być tak popularna, że ówczesna lokacja nie była w stanie zapewnić festiwalowi rozwoju. W 2005 roku podjęto ostateczną decyzję, aby North Sea Jazz przenieść do innego miasta położonego nad Morzem Północnym, czyli do Rotterdamu. Właśnie w roku 2005 festiwal odbył się w Hadze po raz ostatni. To trochę tak, jakby Summer Jazz Festival przeniesiono z Krakowa na przykład do Katowic. I nagle lipiec w mieście zaczyna wyglądać zupełnie inaczej niż przez ostatnie kilkadziesiąt lat…

Co można zrobić, aby pozycję miasta na jazzowym rynku przywrócić? Można założyć stowarzyszenie, które zadba o muzyków, sceny i publiczność. W tym celu w roku 2011 powstała Fundacja ProJazz. Współpracując z haskimi scenami, takimi jak Paard, Paardcafé, Zuiderstrandtheater, Nieuwe Kerk, In Het Koorenhuis, Haagse Cultuurankers i Musicon, stowarzyszenie przez ostatnie lata stało się chyba najważniejszą organizacją popularyzującą współczesny jazz w tym mieście. Program ProJazz obejmuje w głównej mierze muzykę pochodzącą z miasta i okolic, ale fundacja udostępnia też koncertowe miejsca młodym talentom z zagranicy. Od roku 2013 ProJazz organizuje Cutting Edge Jazz Festival, w ramach którego poszukuje się powiązań z innymi dziedzinami sztuki, takimi jak obraz i słowo mówione.

Szczegółowo opowie o tym Perry Lehmann z zarządu stowarzyszenia, który na co dzień zajmuje się miedzy innymi programowaniem i biznesową stroną funkcjonowania fundacji ProJazz.

Małgorzata Smółka: Na jakich dokładnie zasadach funkcjonuje ProJazz w Hadze? Możesz mi opowiedzieć o tym trochę więcej, niż można wyczytać na stronie internetowej?

Perry Lehmann: Jak najbardziej. ProJazz w tym roku obchodzi dziesięciolecie istnienia, co jest według mnie warte uwagi. Sam pomysł powstał dziesięć lat temu. Niegdyś bardzo prężna scena jazzowa w naszym mieście jakby zanikała i aby kontynuować jej wieloletnie tradycje, postanowiliśmy założyć stowarzyszenie. Od samego początku zdecydowaliśmy się nie posiadać własnego klubu czy sceny, ale wykorzystywać istniejące już miejsca w Hadze, znane ze swoich tradycji. I tutaj mieliśmy wiele szczęścia, ponieważ ten pomysł mogliśmy zrealizować tylko wtedy, jeśli nasi partnerzy również wyrażą na to zgodę. Udało się.

Ważne były dla nas warunki współpracy. Nie chcieliśmy, aby polegało to tylko na wynajmowaniu sal koncertowych. Od początku nasza działalność miała na celu skoordynowane działania pomiędzy scenami, muzykami, konserwatorium i władzami miasta, aby miasto Haga ponownie stało się miejscem, w którym „dzieje się jazz”. Nie chcemy zajmować się całą procedurą utrzymania sali koncertowej. Skupiamy się przede wszystkim na treści, na wyszukaniu idealnego połączenia pomiędzy miejscem czy sceną a rodzajem muzyki, która będzie tam grana. Chyba właśnie w tym tkwi nasza siła. W Paard występują jednak inne zespoły niż w Teatrze Dakota, co wynika właśnie ze specyfiki tych miejsc. Daje nam to dużą swobodę w programowaniu najróżniejszych rodzajów jazzu, bo mamy możliwość dopasowania treści do miejsca. Mając równocześnie większą gwarancję, że miejsce przyciągnie właściwą publiczność.

Do tego potrzebna jest znajomość specyfiki miasta, publiczności, tych niuansów nie zawsze oczywistych dla ludzi z zewnątrz.

Z tego, co wiem, jesteśmy jedyną organizacją w Niderlandach, która działa na tych zasadach. Dzięki temu udało nam się zapewnić stowarzyszeniu ważną pozycje w Hadze. Przez ostatnie cztery lata otrzymywaliśmy dofinansowanie z urzędu miasta. I ku naszej radości zostaliśmy uwzględnieni w budżecie rozwoju kultury na kolejne cztery, co daje nam poczucie stabilności i pozwala na rozwijanie działalności. Szczególnie w obecnej sytuacji okazało się to niezwykle ważne.

W stowarzyszeniu działa dwudziestu pracowników, z czego pięcioro to freelancerzy, a reszta wolontariusze. I muszę zaznaczyć, że większość z nas jest tutaj od samego początku. Połączyła nas ogromna miłość do jazzu, wielka pasja. Ta praca daje nam możliwość bycia bardzo blisko tego, co kochamy najbardziej.

Według mnie bez prawdziwej pasji taka działalność w ogóle się nie sprawdza.

Dokładnie tak. Jeśli chce się coś robić, by „zarobić”, to zupełnie nie w tym obszarze działalności!

Lata 2020 i 2021 nie przebiegają raczej według wcześniej ustalonych planów. Jak stowarzyszenie radzi sobie w rzeczywistości pandemicznej?

Przed pierwszym lockdownem, w marcu 2020 roku, udało nam się jeszcze zrobić duży koncert Ericka Vloeimaansa w Paard, nie wiedząc, że będzie to ostatni koncert na wiele miesięcy. Kiedy poluzowano obostrzenia jesienią, mieliśmy możliwość zorganizowania ośmiu koncertów. W tym jednego w teatrze Dakota z big-bandem. To też jest siłą tego modelu funkcjonowania. Nie mamy stałych kosztów utrzymania i bardzo szybko możemy dopasować się do wszelkich zmian, co w pandemii jest wielką zaletą. Jeśli tylko sytuacja na to pozwala, kolejne koncerty są organizowane według zmieniających się zasad funkcjonowania przy takich wydarzeniach. Ale się odbywają i to jest ważne. Dla klubów, teatrów, muzyków i publiczności. Jesteśmy na bieżąco w stałym kontakcie z naszymi partnerami, dopasowując nasze plany do zmieniającej się rzeczywistości. Częścią naszej działalności stały się oczywiście też koncerty online. Paard zainwestował naprawdę sporo, aby umożliwić tego rodzaju działalność, a my z chęcią z tego korzystamy.

Jakim kluczem w programowaniu wydarzeń jazzowych posługuje się ProJazz?

Ustalamy corocznie nasz plan artystyczny. Bierzemy pod uwagę aktualności muzyczne – nowe projekty, płyty, nagrody. Przez ostatnie lata coraz większą uwagę poświęcaliśmy jednocześnie jazzowi zagranicznemu. Nie wszystkim się to oczywiście podoba, ale dla nas ważne jest, by Haga znów stała się znana jako miasto międzynarodowego jazzu. Tym bardziej, że obecnie jeśli znani muzycy przyjeżdżają do Niderlandów, to występują w Amsterdamie, Rotterdamie czy Utrechcie, z pominięciem Hagi. To chcielibyśmy zmienić. I udaje nam się, skoro zapraszamy nawet takie gwiazdy jak Snarky Puppy.

Dzięki współpracy pomiędzy scenami muzycznymi w Niderlandach (w ramach inicjatywy Young VIPs Tour, rozmowa z reprezentującymi ją Marcelem Kranendonkiem, Vincentem Houdijkiem i Rogierem Teldermanem w JazzPRESSie nr 9/2015 – przyp. MS) takie koncerty są możliwe. Chcielibyśmy, aby publiczność w Hadze nie musiała wyjeżdżać do Amsterdamu czy Utrechtu, by posłuchać znanych międzynarodowych artystów. Dzięki współpracy, na przykład przy dzieleniu kosztów pobytu, udaje się ich zaprosić także do nas.

A czy artyści mający swoje korzenie w Hadze i okolicach, zarówno ci początkujący, jak i już uznani, mogą liczyć na specjalne traktowanie i uwzględnienie w programie ProJazzu?

Głównym kryterium jest poziom artystyczny i aktualność programu. ProJazz ma za zadanie promować progres, najnowsze trendy, ciekawe rozwiązania w muzyce. Oczywiście nie znaczy to, że nie szanujemy tradycji! Staramy się jednak znaleźć zdrową równowagę między tym, co uznane, i tym, co dopiero stara się zdobyć pozycję. Zresztą na przykład w miejscu takim jak Paard tradycyjny jazz zupełnie by się nie sprawdził. A sprawdza się fuzja jazzu z nowymi, bardziej popularnymi trendami w muzyce. Za to w lokacji takiej jak Nieuwe Kerk, spotykamy crossover jazzu z muzyką świata czy klasyką. Staramy się pomagać artystom z Hagi jak możemy. Przykładem może być chociażby przełożony niestety z kwietnia na wrzesień tego roku koncert haskiego zespołu Knimes Acoustic Group, bardzo ciekawej grupy improwizujących, poszukujących jazzmanów.

Nowa siedziba Konserwatorium w Hadze znajduje się teraz bliżej centrum. Bardzo liczymy na to, że zmobilizuje to studentów do poszukiwania miejsc do grania, wychodzenia do publiczności bardziej niż do tej pory. Tak jak to się dzieje w Amsterdamie i Rotterdamie. Ze strony Konserwatorium też wyszła inicjatywa zmian. Haga jest znana głównie z tradycji i z wysokiego poziomu nauczania. W Rotterdamie, wydział jazzu został połączony z wydziałem muzyki pop. To daje zupełnie nowe możliwości rozwoju.

Nie boimy się próbować nowych rzeczy. Po dziesięciu latach trochę już naszą publiczność poznaliśmy, nasza pozycja się umocniła i możemy sobie pozwolić na eksperymenty. Najprościej jest oczywiście znaleźć dużą salę, wyprzedać bilety na artystów takich jak Gregory Porter czy Ibrahim Maalouf, co daje gwarancję sukcesu. ProJazz chce nadal próbować mniej oczywistych wyborów. Największa satysfakcja jest właśnie wtedy, kiedy taki nieoczywisty zupełnie wybór okaże się sukcesem.

Jaki jest odbiór waszej działalności ze strony fanów jazzu?

Kiedy nasza publiczność nam mówi, ze dzięki nam w ciągu miesiąca mogła zetknąć się z najróżniejszymi odcieniami jazzu, to jest największy komplement. Decydują się na koncerty w różnych miejscach, nieznanych artystów, dlatego że to ProJazz jest ich organizatorem. I o to nam właśnie chodzi.

Czy bylibyście zainteresowani muzyką z Polski? Publiczność mielibyście zapewnioną!

Jak najbardziej. To wpisuje się w założenia naszej działalności. Bardzo nam zależy na zdobyciu nowej publiczności.

Wydaje mi się, że warto pomyśleć nad współpracą z podobną organizacją z miasta partnerskiego Hagi – Warszawy. Oba miasta mogłyby na tym skorzystać. A co dopiero miłośnicy jazzu!

I to jest temat zdecydowanie wart rozwinięcia. A tymczasem zapraszamy do Hagi. Właśnie udało nam się otworzyć nową siedzibę w centrum miasta. Oprócz biura jest tam również nasz sklep, w którym można dostępne są bilety na koncerty oraz informacje o koncertach organizowanych przez ProJazz.

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO