Górnośląski Okręg… Jazzowy – tak naprawdę można by napisać monografię poświęconą górnośląskim dekadom jazzu (i jego okolicom). Zresztą muzyczność regionu jest wpisana w jego historię i etos społecznego życia. To poprzez muzykę – koła śpiewacze i towarzystwa chóralne – Ślązacy kształtowali narodową tożsamość; to grą na harmoszce urozmaicano sobie czas po szychcie; to w końcu w muzyce wyrażało się niewypowiedziane i nieosiągalne pragnienie metafizycznego zrozumienia, a może i zapomnienia, trudu pracy w podziemnych ciemnościach – to właśnie muzyka w jakimś sensie równoważyła myśli zdeterminowane przemijaniem.
Audycja Andrzeja Winiszewskiego w RadioJAZZ.FM
I tak poprzez swoją gospodarczo-narodową tożsamość region umacniał się na muzycznej mapie tej części Europy. Nieprzypadkowo właśnie na robotniczym Śląsku wybiły polskie źródła bluesa, a przed nim – dixielandu, najbardziej rozrywkowej odmiany jazzu.
W sposób oczywisty z dixielandem łączy się postać Zygmunta Wicharego, pochodzącego z dzisiejszego Chorzowa (a przedwojennych Hajduk Wielkich) pianisty i lidera jednego z pierwszych, a z pewnością najsłynniejszych i w swoich czasach najlepiej opłacanych polskich zespołów dixielandowych, czy szerzej: rozrywkowych – w estradowej ofercie przez lata łączył bowiem występy muzyczne z kabaretowymi. Działał lekko ponad dekadę (1955-1966), wielokrotnie wymieniając skład personalny. I choć spotykał się z silnym ostracyzmem ze strony ortodoksyjnego środowiska jazzowego, coraz silniej tupiącego nogami od festiwalu w Sopocie, to za sprawą charyzmy swojego kontrowersyjnego lidera stał się jednym z (często pierwszych) przystanków w muzycznej karierze wielu polskich artystów. Jak w estradowej litanii: Bruno Buczka, Bronisława Gęsikowskiego, Norberta Jarczoka, Piotra Kotta, Zbigniewa Namysłowskiego(puzon!), Michała Niemiry, Manfreda Niezgody, Franciszka Okonia, Jana Walaska (prekursora bebopu w Polsce), Mirka Wójcika, Carmen Moreno („swingującej królowej polskiego jazzu”), Katarzyny Bovery czy Bogusława Wyrobka („polskiego Elvisa Presleya”).
Zygmunt Wichary – repr. Piotr Oleś
Gdy zespół Wicharego popadał w zapomnienie po śmierci lidera (1966), a na polskiej estradzie królował big-beat, w 1968 roku to właśnie w Katowicach powołano pierwszą w Polsce szkołę jazzmanów – Studium Zawodowe Muzyki Rozrywkowej, od 1969 roku z nazwy Wydział Muzyki Rozrywkowej tutejszej PWSM. W ten sposób Katowice stały się kuźnią jazzowych talentów, obowiązkowym przystankiem edukacyjnym dla kolejnych pokoleń młodych jazzmanów – nie tylko romansującego z jazzem w utworach ilustracyjnych Wojciecha Kilara, który wybrał Śląsk, bo właśnie tu była… szkoła muzyczna.
Po licznych zmianach nazwy (od lat 80. z jazzem w nagłówku) jednostka funkcjonuje dziś jako Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. A kiedy myślimy o środowisku jazzowym tej zacnej Alma Mater, to naturalnym skojarzeniem staje się wydana w 1978 roku w serii Polish Jazz płyta Big Bandu Katowice – Music for My Friends. Swingują, jazzują i komponują na niej najważniejsi i najwybitniejsi polscy artyści, m.in. Andrzej Zubek (spiritus movens bandu, połówka duetu Zubek/Banasik), Zbigniew Kalemba (kolejny szef bandu, spiritus movens Studium Zawodowego Muzyki Rozrywkowej), Wojciech Gogolewski (pianista, bandleader), Jerzy Jarosik (flecista, późniejszy szef muzyczny Teatru Rozrywki w Chorzowie), Piotr Prońko (saksofonista, brat Krystyny Prońko – także absolwentki katowickiej uczelni) czy Jarosław Śmietana (gitarzysta, lider m.in. legendarnej grupy Extra Ball), a rotujący zespół przez lata uzupełniali kolejni.
Wspomniany Zbigniew Kalemba w latach 1965-1977 prowadził Zespół Taneczny Polskiego Radia w Katowicach Metrum. Swingująca formacja – reaktywowana w połowie lat 70. przez Kalembę i zasilana personalnie przez Big Band Katowice (m.in. Jarosław Śmietana) – miała być przeciwwagą dla zbyt rozrywkowej, zdaniem muzycznych ortodoksów, Orkiestry Rozrywkowej PRiTV pod dyrekcją Jerzego Miliana, katowiczanina z wyboru. Ten wybitny wibrafonista to kolejna i osobna karta polskiego jazzu. Dla kronikarskiej poprawności wspomnieć należy, że w jego zespole grali Wojciech Gogolewski i Jerzy Jarosik z… Big Bandu Katowice.
Wymieniając każde nazwisko, moglibyśmy układać niczym puzzle kolejne artystyczne ścieżki jazzowych powiązań, bo przecież w kwartecie Gogolewskiego zaczynał karierę Zbigniew Wegehaupt, by kontynuować ją m.in. w Extra Ball i Trio Kazimierza Jonkisza. Jonkisz to kolejny absolwent katowickiej PWSM. Extra Ball z kolei współzakładał ze Śmietaną Władysław Adzik Sendecki – jeden z najwybitniejszych pianistów na świecie, w ostatnich latach często obecny w gościnnych murach katowickiego NOSPR-u, brat Stefana Sendeckiego, który w latach 80. był jednym z kierowników muzycznych orkiestry Miliana.
Tę wyliczankę uzupełnia New Presentation (Jacek i Wojciech Niedzielowie i słynna płyta o tym tytule, nagrana pod szyldem Wojciech Niedziela Trio), a dalej: harmolodyczny Young Power pod wodzą Krzysztofa Popka, a w składzie z liczną reprezentacją na różne sposoby „śląskich” jazzmanów; pokrewny z nim personalnie i nieograniczający się gatunkowo Pick Up w składzie m.in. Krzysztof Głuch, Andrzej Urny, Jerzy Piotrowski czy Jorgos Skolias; a w końcu Walk Away – grupa fusion założona przez studentów katowickiego wydziału jazzu na czele z Krzysztofem Zawadzkim – w pierwszym rozdaniu m.in. Bernard Maseli, Adam Wendt i Zbigniew Jakubek, grający do dziś pod szyldem grupy. Warto wspomnieć w kontekście Akademii Muzycznej także jej nieco młodszych absolwentów, a zarazem uczniów już wymienionych artystów: Annę Serafińską (wnuczkę Carmen Moreno), Adama Bałdycha (ucznia Henryka Gembalskiego – jazzowego skrzypka, brata organisty Juliana), Piotra Schmidta czy Macieja Obarę. Wielu z nich to czołowe nazwiska nie tylko polskiego, ale i światowego jazzu.
Niektórzy z nich byli z Górnym Śląskiem związani rodzinnie lub miejscem urodzenia, inni w sposób naturalny wzbogacali migrancki koloryt regionu – przyjeżdżając za muzyką jak za pracą. Wielu z nich zostało, zasilając szeregi kadry profesorskiej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wielki, choć geograficznie nieduży, poplątany ze sobą na różnych płaszczyznach świat śląskiego (i światowego) jazzu. I nie tylko jazzu. Łatwo zatrzeć granice gatunkowe w tym pomieszaniu, o czym świadczył nieistniejący już ikoniczny bluesowo-jazzowy klub muzyczny Kocynder w Chorzowie i co potwierdza twórczość np. SBB – legendy polskiego i śląskiego rock-bluesa, nieodcinającej się bynajmniej od jazzowych inspiracji, zwłaszcza w solowej działalności Józefa Skrzeka i Apostolisa Anthimosa – czy początki kariery najbardziej bluesowego Ślązaka, Jana Kyksa Skrzeka.
SBB live – 1974 rok
Jazzowe środowisko regionu możemy opowiedzieć nie tylko biografiami i wykazami nazwisk, ale i miejscami na mapie. Obok Katowic dwa silne ośrodki to do dziś Rybnik i Gliwice. Po tym pierwszym mieście najlepiej oprowadziłby nas Henryk Mikołaj Górecki, ale jazzową historię miejsca przedstawiają swoją twórczością Adam Makowicz, Jacek i Wojciech Niedzielowie, Wiesław Pieregorólka czy reprezentujący młodsze pokolenie, nie tak dawno objawiony światu – Kuba Więcek.
Niedalekie Gliwice to oddzielna jazzowa mekka, począwszy od października 1956 roku, gdy w sąsiednim Zabrzu (!) powstało Stowarzyszenie Muzyczne Śląski Jazz Club, czyli pierwsza jazzowa organizacja w Polsce (bardzo szybko jej główną siedzibą stały się Gliwice i scena studenckiego klubu Gwarek). Od dekad, po zmartwychwstaniu z kryzysu lat 90. XX wieku, obejmuje swoim patronatem i troską organizatorską kariery muzyków i zespołów, przyjacielskie jam sessions, koncerty i festiwale, także te „z okolic jazzu”, np. Metalmanię, ale przede wszystkim Jazz w Ruinach (w niepowtarzalnych Ruinach Teatru Victoria), JAZZtrzębie (w niedalekim Jastrzębiu-Zdroju, pod kierunkiem gitarzysty jazzowego Przemysława Strączka) czy Czwartek Jazzowy z Gwiazdą.
Śląski Jazz Club to jednak przede wszystkim ludzie – jazzowi melomani, społecznicy, historiografowie jazzu, prekursorzy gatunku w powojennej Polsce. Wśród nich są: Tadeusz Erroll Kosiński i Andrzej Schmidt. Ludzie kochający jazz. Ale Gliwice to również Krzysztof Kobyliński i jego autorskie projekty, m.in. Centrum Kultury Jazovia, międzynarodowe spotkania w ramach Jazz Bus czy festiwal PalmJazz. To w końcu i muzycy, np. Krzysztof Zgraja(druga połowa Duo Bednarek/Zgraja), Piotr Schmidt czy Karo Glazer.
Katowice, orkiestra PRiTV
A festiwale to osobna mapa regionu, a raczej trasa warta przemierzenia. Na Śląsku bowiem jazzu też się słucha – w czasach przedpandemicznych prawie codziennie – na żywo, „na kilogramy”, w klubach, salach koncertowych i podczas naprawdę licznych festiwali. Nieraz w terminarzu brakowało miejsca na kolejne koncerty i jamy, z powodu liczby tych wydarzeń. Nie sposób wymienić tu wszystkich, nieprzypadkowo bowiem Katowice w dziedzinie muzyki współtworzą sieć Miast Kreatywnych UNESCO (a powinien do niej należeć cały region): Katowicki Wtorkowy Klub Jazzowy (JazzKLUB) w NOSPR, Silesia Jazz Festival, JazzArt Festival czy jaZZ i okolice / jaZZ & beyond (gatunkowo i geograficznie zahaczający także o inne śląskie miasta). Jazzowe okolice są również bliskie festiwalom Ars Cameralis czy Katowice Kultura Natura. W granicach województwa śląskiego są jeszcze: Jazzowa Jesień im. Tomasza Stańko w Bielsku-Białej i Bielska Zadymka Jazzowa (także w Katowicach). Oby jak najwięcej z nich powróciło wraz z normalnością sanitarną. Dzięki tym wydarzeniom na śląskich scenach występowały największe gwiazdy polskiego i światowego jazzu. I znów nie sposób wymienić wszystkich, dlatego na zakończenie tej jazzowo-śląskiej wyliczanki wspomnienie mojego doświadczenia muzyki.
W 2013 roku, podczas JazzArt Festival, w katowickim kościele pw. św. św. Apostołów Piotra i Pawła wystąpił Jan Garbarek z Hilliard Ensemble. Na zakończenie wybrzmiało mistyczne Remember Me My Dear – głosy śpiewaków zanikały wraz z nimi w mroku sacrum. Siedem lat wcześniej podczas Ars Cameralis Hilliardzi (występujący wraz z Terjem Rypdalem i tyską orkiestrą Aukso) dedykowali koncert ofiarom katastrofy w kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej. A zaczęło się od występu zespołu Wicharego podczas Zaduszek Jazzowych w Zabrzu w 1955 roku…
Autor: Anna Piontek
Felieton powstał jako część projektu Jazzowa Mapa Polski realizowanego przez Fundację EuroJAZZ.