Włodzimierz Nahorny - pianista, saksofonista, kompozytor i pedagog, jedna z legendarnych postaci polskiego jazzu. Autor muzyki do jednego z przebojów wszechczasów, piosenki Jej portret. Od wielu lat prowadzi własne zespoły: Trio i Sextet. Jest autorem spektaklu baletowego Nahorny. Fantazja Polska z udziałem jego Sekstetu oraz 30-osobowego zespołu baletowego Opery Bałtyckiej.
Oto pięć płyt do który lubi powracać.
(Opisy albumów od Redakcji)
Errol Garner Concert By The Sea
Concert By The Sea jest największym artystycznym osiągnięciem Garnera. Album został zarejestrowany w 1955 roku i zawiera zapis koncertu tria Errolla Garnera, zarejestrowany w czasie występu w kalifornijskim miasteczku Carmel-by-the-Sea, organizowanego przez Jimmy Lionsa. Seria zorganizowanych przez niego koncertów uważana jest dziś za wstęp do Monterey Jazz Festival.
(Recenzja Rafała Garszczyńskiego)
Count Basie Atomic Basie
Album orkiestry Counta Basiego z roku 1958. Jedna z najbardziej znanych i najwyższej cenionych płyt Basiego, często uwzględniana w podsumowaniach "wszechczasów". Wśród solistó szczególnie podkreślany jest udział Eddie'ego "Lockjawa" Davisa oraz wokalisty Joe'go Williamsa.
Bill Evans His Last Concert in Germany
Rejestracja jednego z ostatnich koncertów Billa Evansa - te rzeczywiście ostatnie miały miejsce podczas dziewięcio-wieczornej rezydencji w klubie Keystone Korner w San Francisco, i również wydane zostały w całości (!) na płycie). W obu przypadkach w składzie tria zagrali Marc Johnson i Joe LaBarbera.
Keith Jarret Standards Vol.2
Powstanie grupy i albumu zawdzięczmy Manfredowi Eicherowi, który - wbrew ówczesnym trendom - zaproponował Jarrettowi nagrania w triu z repertuarem złożonym ze standardów. Dwu i pół dniowa sesja w nowojorskim studiu nagraniowym pozowliła na wydanie trzech płyt! W tym dwóch pierwszych woluminów ze standardami, które zapoczątkowały trwający niemal trzy dekady triumfalny pochód jarretowskiego tria w świecie klasyki jazzu.
Eric Dolphy Out to lunch
Album wybitny. Nazywany przełomowym, łamiącym bariery, free-jazzowym może niekoniecznie w sensie muzycznej formy, ale w sensie pozostawienia za drzwiami studia wszystkich ograniczeń,co nie oznacza wcale muzycznego chaosu, ani braku szacunku, czy wiedzy i znajomości jazzowej tradycji.
Recenzja Rafała Garszczyńskiego