Słowo Wspomnienia

Pat Martino (1944-2021)

Obrazek tytułowy

1 listopada zmarł Pat Martino, urodzony w Filadelfii gitarzysta jazzowy. Był jedynym gitarzystą, który nauczył się grać na gitarze z własnych płyt.

Jak każdy dzieciak dorastający w latach rozkwitu rock and rolla zaczynał od grania modnych młodzieżowych przebojów. W jego dzielnicy wychowali się, między innymi Chubby Checker (popularyzator, a właściwie nawet twórca mody na twista), aktor i trębacz Frankie Avalon, a także pierwszy wykonawca Wild One – Bobby Rydell. Swoją karierę zaczynał jako nastolatek w zespołach Erika Klossa i Willisa Jacksona. Spory wpływ na początki jego jazzowej kariery mieli ojciec – Mickey Azzara, wokalista i gitarzysta na klubowej scenie w Filadelfii, i Les Paul, u którego mieszkał w początkach swojej kariery i dzięki któremu dostał szansę występów w nowojorskim Smalls Paradise.

W początkach kariery często bywał muzykiem sesyjnym, a jego ulubionymi zespołami były takie, w których pojawiały się klasyczne organy Hammonda. Pat Martino występował i nagrywał z największymi organistami lat sześćdziesiątych – Jimmym Smithem, Richardem Groovem Holmesem, Jackiem McDuffem, Donem Pattersonem, Charlesem Earlandem, Trudy Pitts, a później także z Joeyem DeFrancesco.

Na kilkanaście miesięcy przed swoim nagraniowym debiutem (album El Hombre z 1967 roku) wydanym przez Prestige Martino podpisał kontrakt z Vanguard i nagrał podobno doskonały, choć nigdy niewydany album Pat Martino z udziałem między innymi Rona Cartera, Tommy’ego Flanagana i Tony’ego Williamsa. Vanguard nie wydał wtedy tego albumu, zdaniem Pata Martino, dlatego, że właśnie wszystkie pieniądze poszły na kontrakt z Larrym Coryellem, który był jego bezpośrednią konkurencją.

Po serii doskonałych nagrań w hardbopowym formacie z Hammondem i często saksofonem, w latach siedemdziesiątych Martino zainteresował się nowoczesną i wtedy modną muzyką fusion. Nowa wytwórnia – Warner liczyła na mieszankę muzyki wschodu i smooth jazzu, zatrudniając niemal równocześnie Pata Martino i Alice Coltrane, a także George’a Bensona i Ala Jarreau. Eksperyment z grą na syntezatorach i nową wytwórnią udał się muzycznie, choć chyba managerom Warnera chodziło o coś innego, bo po nagraniu dwu albumów – Joyous Lake i Starbright – rozstali się ze swoją nową gwiazdą. Muzyka nagrana dla Warnera broni się i jest wznawiana do dzisiaj.

W 1980 roku Pat Martino musiał poddać się ratującej życie operacji mózgu. Usunięcie tętniaka i części mózgu spowodowało całkowitą utratę pamięci, w tym również wspomnień o karierze muzycznej i umiejętności gry na gitarze. Wieloletnia rehabilitacja z pomocą przyjaciół oraz nauka gry na gitarze od zera, często z pomocą jego własnych nagrań, doprowadziły do pełnego powrotu do aktywnego życia muzycznego. W ten sposób Pat Martino został jedynym gitarzystą, który nauczył się grać na gitarze z własnych płyt, a także był chodzącym dowodem na to, że talent muzyczny umieszczony jest gdzieś w genach.

Pierwszy album po powrocie do zdrowia nagrał w 1987 roku (koncertowy The Return dla wytwórni Muse). Stopniowo wracał do muzycznego życia i koncertowych podróży. W 1997 roku nagrał dla Blue Note album All Sides Now, będący rodzajem hołdu innych gitarzystów dla jego talentu. Pat Martino był autorytetem dla wielu gitarzystów młodszego pokolenia, kontynuatorem muzycznych idei Wesa Montgomery’ego, choć z pewnością nie jego naśladowcą. W nagraniu All Sides Now wzięli udział Charlie Hunter, Kevin Eubanks, Les Paul, Tuck Andress, Mike Stern, Joe Satriani i Michael Hedges.

Pat Martino co najmniej trzykrotnie odwiedził Polskę. Grał w 2002 roku na Jazz Jamboree w Warszawie, w 2011 roku w Bydgoszczy i w 2014 roku w Bielsku Białej. W ostatnich latach ze względu na stan zdrowia musiał ograniczyć działalność koncertową. Przeglądając swoje archiwa, wydawał dla HighNote kolejne płyty. Ostatni album z nowymi nagraniami, który ukazał się za jego życia, to Formidable z 2017 roku.

Wśród swoich muzycznych idoli wymieniał często, co oczywiste, Wesa Montgomery’ego, jednak obok niego zawsze też znanego jedynie specjalistom genialnego Johnny’ego Smitha. W 2011 roku wydał napisaną z pomocą Billa Milkowskiego autobiografię Here And Now!, a trzy lata wcześniej opowiedział historię swojej operacji i powrotu do zdrowia w filmie dokumentalnym Martino Unstrung DVD.

Pat był moim ulubionym gitarzystą, nigdy nie zapomnę dwóch godzin fantastycznej rozmowy w garderobie w Bydgoszczy, dzięki której powstał wywiad opublikowany w JazzPRESSIE (nr 11/2011), kilku koncertów, które miałem okazję zobaczyć na żywo, a także niezliczonej liczby wieczorów spędzonych w towarzystwie jego muzyki z płyt.

Pat Martino miał 77 lat. Zmarł 1 listopada, co ułatwi jego fanom uczczenie chwilą zadumy lub modlitwy jego pamięci zawsze, kiedy będą odwiedzali groby swoich bliskich.

Rafał Garszczyński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO