Reżyseria: Hubert Gotkowski, scenariusz: Bartłomiej Eskaubei Skubisz, zdjęcia / montaż / światło: Hubert Gotkowski, muzyka: Zbigniew Jakubek, produkcja: Stowarzyszenie Podkultura, 2024.
W ubiegłym roku recenzowałem na łamach JazzPRESSu (nr 3-4/2024) płytę Tribute to Zbigniew Jakubek, którą zgrubnie nazwałem „solidną dawką fusion w brawurowym wykonaniu”. Wiadomo – najlepszą „opowieścią” o muzyku jest jego portret muzyczny (płyty, utwory, dźwięki), ale czasem postać, którą wspominamy, jest na tyle barwna lub na tyle szeroko nieodkryta, że i filmowy dokument na jej temat nie zawadzi. Osoba Zbigniewa Jakubka spełnia, w mojej ocenie, oba te kryteria. Bez dwóch zdań jego różnorodne osiągnięcia artystyczne zasługują na czułe upamiętnienie i westchnienie zachwytu, a z drugiej strony – mam poczucie, że artysta ten, mimo rozlicznych projektów i uznania w gronie licznych muzycznych przyjaciół – funkcjonował gdzieś hen, poza światłami mainstreamowych reflektorów.
Przyznam, że nawet podczas mojej dziesięcioletniej dziennikarskiej przygody w tutejszej redakcji postać Jaco (nie Pastoriusa czy Michaela Jacksona) nie przewijała się zanadto często w moich zapiskach – co, rzecz jasna, nie musi o niczym świadczyć, a jedynie daje mi subiektywne poczucie, że Jakubek był jedną z tych gwiazd jazzu, która nie robiła za gwiazdę. Tym bardziej cieszę się – zarówno z powodu wyżej wspomnianej płyty „tribute to”, jak i filmu dokumentalnego poświęconego osobie Jaco, który można w całości obejrzeć na platformie YouTube.
Na wspomnianej na wstępie płycie była „solidna dawka fusion”, a na wideo mamy solidną dawkę wspomnień. Istna plejada jazzowych mistrzów wspomina swojego skromnego, uzdolnionego i pracowitego kolegę, nie szczędząc nam anegdotycznych smaczków, jak chociażby opowieści, jak to zespół Walk Away nie skorzystał z zaproszenia od samego Milesa Davisa, by odwiedzić go w jego apartamencie. Cóż, Panowie po prostu walked away… ale musicie posłuchać tego sami! Dużo jest o jego etosie pracy – zarówno muzycznej, jak i akademickiej – o wrażliwej osobowości i miłym usposobieniu. Słowem: to piękny muzyczno-ludzki hołd dla uzdolnionego muzyka i dobrego człowieka.
Nieco mało jest, niestety, samej muzyki. Nie mówię, że nie ma jej wcale, ale aż by się czasami prosiło poprzeplatać anegdoty większą liczbą koncertowych urywków czy fragmentów, w których wypowiadałby się sam Jaco. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że nagranych wspomnień uzbierało się tak wiele (tu pokłon w stronę twórców – Huberta Gotkowskiego i Bartłomieja Skubisza, znanego również jako Eskaubei, za zaangażowanie w projekt tak zacnego i obszernego grona artystów), że żal by się było ich radykalnie pozbywać. Śmiem twierdzić, że bez problemu materiału starczyłoby, by stworzyć taką książkę jak pamiętna ponad sześćsetstronicowa „cegła” Krzysztof Ścierański – z basem przez życie Renaty Bednarz.
Bardzo kibicuję takim projektom, bo pozwalają nam w obecnym natłoku muzycznych bodźców rozejrzeć się wokół, wgryźć w rodzimy rynek i rozsmakować się w dźwiękach tworzonych przez tutejszych jazzmanów. A gdy nie mamy już okazji zobaczyć i usłyszeć bohaterów tych opowieści na żywo, inicjatywy te są tym bardziej cenne dla polskiej kultury ogólnie i jazzu w szczególności.
Wojciech Sobczak