Recenzja

EABS – Slavic Spirit

Obrazek tytułowy

Astigmatic Records, 2019

Może część z Was, Drodzy Czytelnicy, pamięta, jak bezwstydnie, prawie nieprzyzwoicie, piałem z zachwytu nad ostatnim albumem studyjnym grupy Electro-Acoustic Beat Sessions zatytułowanym Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda). Nigdy wcześniej ani nigdy później tyle razy nie użyłem przymiotnika „piękny” w tekście. Tak mi się przynajmniej wydaje – nie liczyłem. Oczywiście ponarzekałem sobie przez kilka zdań na rapowanie, ale potem już jechałem takimi peanami, że aż wstyd dzisiaj to czytać (JazzPRESS 10/2017). Tak czy inaczej – poprzeczka zawieszona wysoko jak diabli, ale osobiście byłem dziwnie spokojny, że wybitnie utalentowani panowie z EABS do niej co najmniej doskoczą, jeśli nie przeskoczą. Tym razem mamy do czynienia w stu procentach z kompozycjami autorskimi, w przeciwieństwie do Repetitions, płyty z reinterpretacjami. Zanim zacznę na dobre, krótka informacja – tym razem nie ma rapowania.

Tytuł albumu i jego okładka doskonale zapowiadają to, czego można się spodziewać po muzyce. Pod kątem atmosfery, duchów i spirytualizmu – Slavic Spirit kojarzy mi się z rewelacyjnym Monte Albán Adama Pierończyka. Tam co prawda zostaliśmy przeniesieni do Meksyku, a teraz zostajemy w Polsce – tylko że tej pogańskiej. Jak zapewne wszyscy doskonale pamiętają – kilka lat temu mieliśmy już modę na Słowian, noce Kupały, ubijanie masła etc. Chcieliśmy się nawet nią dzielić w Europie…

Nie podejrzewam EABS o podążanie za modą i przed odsłuchem wziąłem za pewnik, że tutaj będziemy zmuszeni głębiej sięgnąć do naszych słowiańskich dusz i przeszłości narodu. Tak też oczywiście jest – podczas słuchania Slavic Spirit nie gapisz się, Drogi Słuchaczu/Czytelniku, w dekolt modelek przebranych w tradycyjne stroje, a raczej tańczysz rytualne tańce z duchami. Wymaga to skupienia, odpowiedniego nastawienia i wielokrotnych odsłuchów – ale warto. Warto jak jasna cholera.

Przede wszystkim Slavic Spirit to album istniejący jako całość, a nie zbiór kompozycji z różnych bajek. Od cichej, tajemniczej Ciemności przez rozbudowaną i silnie kojarzącą się z dźwiękami natury kompozycję Leszy, niepokojącą Ślężę po mocne, entuzjastyczne Przywitanie Słońca – stanowi kompletną opowieść. I jak każda porządna opowieść, zawiera wstęp, zwroty akcji, zmiany atmosfery, wielką kulminację. Slavic Spirit jest albumem muzycznie bardzo rozbudowanym i przestrzennym, sporo zostawia naszej wyobraźni – która odkrywa coraz więcej z każdym kolejnym odsłuchem. Generalnie EABS umiejętnie łączą ze sobą jazzowe granie z wieloma różnorodnymi elementami z dawnej tradycji, niemalże plemiennymi. Podobnie jak w przypadku Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda) – dużym atutem albumu jest jego wielowarstwowość, możliwość odkrywania przez słuchaczy kolejnych dźwięków i smaczków, które przemknęły niezauważone przy wcześniejszych odsłuchach.

Bardzo narzekałem na nadętość i górnolotność przy promocji ostatniego albumu Kamasiego Washingtona – uważałem nachalne posługiwanie się spirytualizmem w mediach podczas kampanii wydawniczej albumu Heaven And Earth za niepotrzebne, wręcz pozostawiające niesmak. Być może teraz obnażę swoją hipokryzję i brak konsekwencji, ale elementy duchowe, nawiązania do słowiańskiego ducha wydają mi się w przypadku EABS o wiele bardziej naturalne i nie tylko mi nie przeszkadzają, ale wręcz pogłębiają wrażenia.

Uważny, prawdziwy odsłuch Slavic Spirit bardzo szybko wymusi na słuchaczu wizualizację słyszanych dźwięków. Może to hipokryzja, a może po prostu słowiańska kultura i słowiańskie duchy są bliższe niżej podpisanemu? Nie do sprawdzenia. Tym niemniej – aby w pełni docenić album, polecam zaangażować się w słuchanie. Slavic Spirit nie jest dobrą „muzyką tła” – te kompozycje wymuszają aktywność uszu i umysłu. Do albumu zespół dołączył bardzo obszerną, szczególnie biorąc pod uwagę standardy rynku, książkę autorstwa „niegrającego” członka zespołu – Sebastiana Jóźwiaka. Tam zdecydowanie więcej o symbolice, motywacjach i emocjach. Od siebie polecam całość wydawnictwa. EABS to zespół, którym możemy się chwalić na świecie.


Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 7/2019

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO