Recenzja

Amazing Grace: Aretha Franklin

Obrazek tytułowy

Amazing Grace: Aretha Franklin

Reżyseria Sydney Pollack, Alan Elliott.

Polska dystrybucja: Musicine - w ramach cyklu Kino Jazz.

Polska premiera: 2019

Po znakomitych dokumentach przybliżających legendy jazzu – Johna Coltrane’a (Chasing Trane) i Milesa Davisa (Birth Of The Cool – nominacja do nagrody Grammy 2020 w kategorii Best Music Film) oraz historii wytwórni Blue Note Records (Blue Note Records: Beyond The Notes) – firma Musicine we współpracy z Fundacją EuroJAZZ, w ramach projektu Kino Jazz, wprowadziła do kin studyjnych obraz Amazing Grace: Aretha Franklin. Nie jest to tradycyjny „biopic” w stylu dokumentów z ostatnich lat, opowiadających o życiu i karierze Quincy’ego Jonesa, Amy Winehouse, Grace Jones, Whitney Houston czy Luciano Pavarottiego.

Historia powstania tego fascynującego filmu jest już sama w sobie ciekawa. Został on nakręcony w 1972 roku przez wybitnego twórcę Sydneya Pollacka. Przez problemy z montażem 20-godzinny materiał przeleżał jednak na półkach czterdzieści kilka lat. Dopiero w 2007 roku producent Alan Elliott ponownie zajął się tym materiałem. Dzięki jego staraniom oraz nowoczesnym technologiom możemy podziwiać zapis koncertu Królowej Soulu z New Temple Missionary Baptist Church w Los Angeles. Udział w sesji i zarazem mszy wzięli też pastor James Cleveland (akompaniator Franklin) oraz Southern California Community Choir. Rejestracja dwóch upalnych wieczorów, których efektem jest najlepiej sprzedający się album gospel (podwójna Platynowa Płyta w Stanach, statuetka Grammy w kategorii Best Soul Gospel Performance za rok 1973) w historii muzyki rozrywkowej. Kamień milowy tego gatunku.

Arcydzieło filmowe otrzymujemy po prawie pół wieku. Możemy podziwiać kunszt wokalny bohaterki, wzruszać się jej śpiewem. Surowe, chropawe, zmatowiałe ujęcia z celuloidowej taśmy tylko trochę zostały zremasterowane. Legenda głosi, że wokalistka nie zgadzała się na ukończenie projektu. Dopiero po śmierci Królowej Soulu, w 2018 roku, jej rodzina wyraziła zgodę na dokończenie dzieła.

Franklin na początku lat siedemdziesiątych była we wspaniałej formie, mając na swoim koncie sukcesy na listach przebojów pop i R&B. Cieszyła się sławą i statusem diwy. Wyróżniały ją nieprzeciętne umiejętności, warsztat, talent, osobista charyzma oraz ekspresja, z którą tylko nieliczni przychodzą na świat. Łączyła w swej dyskografii wiele gatunków. Koncertową płytą Amazing Grace chciała złożyć hołd gatunkowi, z którego się wywodziła, swoim korzeniom. To w kościele swojego ojca, pastora L. C. Franklina (który przemawia w filmie), debiutowała.

Wybrała pieśni bliskie jej sercu, bliskie Afroamerykanom, którzy dopiero zaczynają emancypacyjną walkę o równouprawnienie i podmiotowość: Mary Don't You Weep, Precious Lord, Take My Hand w połączeniu z You've Got a Friend Carole King, What a Friend We Have in Jesus, Wholy Holy Marvina Gaye’a, You'll Never Walk Alone. Pieśni dające siłę, nadzieję, wychwalające Stwórcę i Jego dzieła. Songi te wywodzą się z tradycyjnych spirituals, z czasów niewolnictwa. Dokument ukazuje naturalność, organiczny, ekstatyczny, a chwilami wręcz frenetyczny śpiew Franklin, ekspresję oraz reakcje zgromadzonego tłumu (na sali jest wśród słuchaczy sam Mick Jagger!) na jej wokal POWER! Żadnej fałszywej nuty, w każdym dźwięku serce i dusza. Ona wyśpiewuje siebie, zatraca się w muzyce. Widzimy niebywałe zaangażowanie, skupienie diwy oraz całej ekipy.

Na uwagę zasługuje chór i jego dyrygent. Przedsięwzięcie to było ogromnym wyzwaniem technicznym i wysiłkiem wymagającym nie tylko wielkich umiejętności, ale i opanowania, kondycji psychicznej i fizycznej. Wspaniałe ujęcia, zbliżenia twarzy Franklin zarejestrowały pot, łzy, cierpienie, stres, emocje towarzyszące artystce. Jest ona tu swego rodzaju kapłanką soulu. Boginią. Zgromadzeni na mszy niemal unoszą się nad ziemią. Chwilami podglądamy wokalistkę w intymnym przeżywaniu pieśni gospel, nie ma w tym jednak niestosowności i wojeryzmu.

Miałem ciary na plecach, gdy Ms. Franklin śpiewała: You've Got a Friend, Never Grow Old, God Will Take Care Of You oraz tytułowy utwór. Odniosłem wrażenie, że kieruje słowa tych songów tylko do mnie. To wielki atut filmu! Kolektywna żywiołowość, tańce, teatralność oraz spontaniczność przeżywanych emocji są przypisane tradycji baptystycznej. Gospelowy show jest nie do pomyślenia w naszej kulturze skupionej na umartwianiu się i cierpieniu.

Amazing Grace: Aretha Franklin to film-misterium, który zostaje w człowieku na dłużej. Stanowi dowód na ponadczasowość dorobku Queen Of Soul. Kultowy głos. Powalający, poruszający, ważny półtoragodzinny obraz. Warto go obejrzeć, co ja piszę, warto go przeżyć. Oczyszczający, uwznioślający, uduchowiony seans! Już niebawem Kino Jazz zaprezentuje dokument Lesliego Woodheada o The First Lady Of Song – Ella Fitzgerald: Just One Of Those Things. Już się nie mogę doczekać.

Autor: Piotr Pepliński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO