Recenzja

Aga Derlak Trio – Healing

Obrazek tytułowy

Aga Derlak to artystka bezkompromisowa. Śmiało podąża wytyczoną przez siebie ścieżką, zawsze wyżej stawiając artystyczną wartość niż rozgłos czy poklask. Wraz ze swoimi muzycznymi kompanami – kontrabasistą Tymonem Trąbczyńskim i perkusistą Szymonem Madejem – stworzyła klasyczne fortepianowe trio, które w 2015 roku nagrało świetnie przyjęty przez krytykę debiutancki album First Thought (nagrodzonego Fryderykiem). Trio nie rozstało się z zasłużoną dla polskiego jazzu słowacką wytwórnią Hevhetia i w 2017 roku uszu spragnionych słuchaczy dobiegły dźwięki z drugiej w dorobku zespołu płyty, zatytułowanej Healing.

Już otwierający płytę utwór Waiting nie pozostawia złudzeń, że do czynienia mamy z dziełem wyjątkowym. Derlak tworzy muzyczne pejzaże, coś na kształt dźwiękowych kolaży, bardzo luźno traktując strukturę i melodię. Dźwięki poszczególnych instrumentów wzajemnie się dopełniają i nakładają, zacierając tym samym granicę pomiędzy partiami solowymi a klasycznie rozumianym akompaniamentem. Choć taki sposób komponowania i budowania utworów jest dominujący na płycie Healing, nie oznacza to jednak, że Aga Derlak i jej trio raz na jakiś czas nie sięgają po bardziej ustrukturyzowane formy jazzowe.

Moim prywatnym faworytem z tej płyty, o nieco bardziej ułożonej narracji, jest kompozycja Repetitive Dream. W tym blisko dziewięciominutowym utworze, Aga Derlak tworzy niepokojącą opowieść, raz po raz zbliżając ją do punktu kulminacyjnego i za każdym razem z niego rezygnując, pozostawiając słuchacza w stanie na pograniczu zachwytu i zdumienia. To fantastyczna rzecz, świadcząca o kunszcie i niezwykłym wyczuciu kompozycyjnym liderki.

Płyta Healing nie oferuje prostej rozrywki. To wyzwanie dla słuchacza, który chcąc w pełni docenić głębię tego nagrania, musi skoncentrować się na odbiorze i zrozumieniu nieoczywistych dźwięków zaproponowanych przez trio Agi Derlak. Kontemplacyjny charakter tej płyty przypomina mi trochę Look Inward Krzysztofa Herdzina. Takie płyty to prawdziwe białe kruki, pozwalające w pełni delektować się potęgą muzyki. Ich twórcom należą się podziękowania za udowadnianie w piękny sposób, że muzyka wcale nie musi być efekciarska, by wywierać ogromne wrażenie. Mam nieodparte wrażenie, że Healing to początek niezwykłej kariery zespołu Agi Derlak.

autor: Jędrzej Janicki

Tekst ukazał się w JazzPRESS 06/2018

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO