Recenzja

Fire! Orchestra – Enter

Obrazek tytułowy

Recenzja opublikowana w JazzPRESS - październik 2014
Autor:
Rafał Zbrzeski

Pisałem niedawno na łamach JazzPRESSu o dwóch płytach nagranych przez tria, w których udziela się szwedzki saksofonista Mats Gustafsson – zainteresowanych Czytelników odsyłam do kwietniowego numeru naszego pisma. Od tamtych recenzji minęło niecałe pół roku, a na rynku ukazała się kolejna płyta, którą firmuje swoim nazwiskiem wspomniany muzyk.

Tym razem jest to album nagrany w dużym składzie – Fire! Orchestra. Enter to drugie wydawnictwo płytowe tej formacji. Debiut zatytułowany Exit ukazał się dwa lata wcześniej.

Orkiestra prowadzona przez Matsa Gustafssona powstała jako mutacja tria Fire! rozbudowanego do rozmiarów big-bandowych. Lista nazwisk muzyków uczestniczących w nagraniu zawiera niemal stuprocentowy spis czołówki skandynawskiej awangardy okołojazzowej. Patrząc na ten wykaz, można w ciemno spodziewać się, że znajdziemy na Enter bardzo elektryzującą dawkę dźwięków.

Muzyka z Enter bazuje na motywach znanych już z płyt macierzystego tria. Przewijają się one wiele razy w trakcie trwania wszystkich czterech części płyty. Duży skład umożliwił otwarcie nowego pola interpretacji materiału – w moim odczuciu zespół dokonał tego w sposób mistrzowski.

Krautrockowa, transowa pulsacja potrojonej sekcji rytmicznej wsparta została przez imponujący zestaw instrumentów dętych, które raz grają niczym rasowy big-band, by za moment któryś z nich, lub kilka na raz mogło odjechać we free-jazzową improwizację. Dodatkowo brzmienie urozmaicają gitary, które w kilku momentach przechodzą gładko od grania melodii do generowania drone’owych szumów. W nagraniu słychać również pięknie brzmiące organy Hammonda, syntezatory i kilka innych pobocznych instrumentów. Na tle tej imponującej i misternie stworzonej konstrukcji brzmieniowej znakomicie prezentuje się trójka wokalistów, którzy od tradycyjnie rozumianego śpiewu swobodnie przechodzą do rozmaitych eksperymentalnych form wyrazu.

Płyta Fire! Orchestra jest jak rama z dokładnie wytyczonymi miejscami na grę zespołową i tymi, gdzie muzycy mogą poeksperymentować. Tutaj nowoczesne podejście do improwizacji spotyka się z tradycją, jazz z rockiem i awangardą. Ogromna różnorodność inspiracji i kreatywność muzyków pozwoliły stworzyć jedną z lepszych płyt, jakie było mi dane usłyszeć.

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - październik 2014, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO