Recenzja

Obara International – Live at Manggha

Obrazek tytułowy

TOP NOTE - Recenzja opublikowana w JazzPRESS - luty 2014
Autor: Mateusz Magierowski

Spoglądasz Drogi Czytelniku/Czytelniczko w naszą Top Note’ową rubrykę i po raz kolejny widzisz w niej okładkę przyciągającą wzrok kolorem, który fachowiec w tej materii nazwie magentą, zaś laik – po prostu różem. Tak, nie mylisz się – znów naszym Top Note’m jest płyta z jazzowej linii For Tune. Ten czy ów odczytać może nasze wybory jako promocję konkretnej wytwórni. Jego święte prawo, choć jedynym celem, dla którego powstała i funkcjonuje ta rubryka jest tylko (aż?) wyróżnianie tego, co dziś w polskim jazzie najbardziej wartościowe.

Na takie miano zasługuje bez mała muzyka tworzona przez kwartet Obara International, który swój kolejny album nagra prawdopodobnie dla jednej z najważniejszych światowych wytwórni muzycznych – monachijskiego ECM-u. O tym, że Manfred Eicher ceni sobie indywidualizm w muzyce nie trzeba nikomu przypominać – wystarczy napomknąć o jego współpracy z postaciami tego formatu co Keith Jarrett czy Charles Lloyd, tudzież wieloletniej kooperacji z pewnym charyzmatycznym trębaczem znad Wisły, w którego projekcie, będącym powrotem do materiału z pierwszego zrealizowanego dla Eichera nagrania – Balladyny – wziął swojego czasu udział Maciej Obara. Podobnie jak Stańko to cat, który ma swój sound – zdecydowane, soczyste brzmienie, podszyte charakterystycznym, lirycznym nieco zaśpiewem. Mamy zatem indywidualność – lidera, który chyba znalazł swój optymalny working band, w którym niczym w chińskiej teorii yin i yang splatają się subtelności pianistyki Domnika Wani z porywającą ze sobą wszystko i wszystkich niczym rozpędzona górska lawina norweską sekcją rytmiczną w składzie Ole Morten Vågan (kontrabas) i Gard Nilssen (perkusja). Efekt?

Koncertowa dramaturgia o intensywności momentami porównywalnej z jazdą na rollercoasterze, której inter- ludia stanowią zazwyczaj miękkie balladowe tony. Taki był właśnie koncert zapisany na naszym Top Note’owym krążku, który miałem okazję wysłuchać na żywo 26 kwietnia ubiegłego roku w Centrum Kultury i Sztuki Japońskiej Manggha w ramach festiwalu Starzy i Młodzi, czyli Jazz w Krakowie. Po jego zakończeniu wyszedłem z Mangghi wręcz rozentuzjazmowany – podobnie jak po koncercie polsko-norweskiego combo podczas Warsaw Summer Jazz Days (co było doświadczeniem o tyle nieoczekiwanym, że po wybitnym graniu kwartetu Wayne’a Shortera byłem absolutnie pewien, że tego wieczora i jeszcze przez kilka kolejnych dni nic nie będzie w sta- nie muzycznie przyciągnąć mojej uwagi).

W przypadku występu krakowskiego wyzwanie było chyba nieco mniejszego kalibru – występ absolutnej legendy zastąpiła Obarze i jego kompanom „jedynie” pełna przygód podróż z Łodzi do Krakowa, która w żaden sposób nie wpłynęła jednak na jakość muzyki, wybrzmiewającej w koncertowej sali. Jej istotą było umiejętne splatanie ze sobą dwóch idiomów: improwizacyjnego forte i lirycznego piano: dźwiękowe amplitudy sięgały zenitu nawet w balladach, które balladami były tylko czasami („Ballad”), a dla opartego o pełen wigoru temat kolektywnego pędu z buzującą niczym bąbelki w tytułowym napoju sekcją („7UP”) kontrapunktem była dawka Komedowskiej nastrojowości w postaci nie tak powszechnie przecież znanego motywu napisanego przez Trzcińskiego do filmu Janusza Nastafera Niekochana („Unloved”). Dynamika i natężenie zespołowej narracji zmieniały się niczym w ka- lejdoskopie, by rzec krótko i treściwie: działo się! A co najważniejsze, dziać się może ponownie, jeśli tylko sobie Drogi Czytelniku/Droga Czytelniczko tego zażyczysz, wkładając Live at Manggha do odtwarzacza – co też niniejszym, jako osobnik, który takiemu życzeniu folgował już wielokrotnie, rzecz jasna Ci rekomenduję.

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - luty 2014

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO