Recenzja

Pater/Gorzycki/Urowski/ Wojtczak - A-kineton

Obrazek tytułowy

Recenzja - opublikowana w JazzPRESS - kwiecień 2012 Autor: Maciej Nowotny

Początki roku 2012 nie są jakieś spektakularne dla polskiego jazzu z wyjątkiem wszakże dokonań Mikołaja Trzaski i tych Rafała Gorzyckiego. Gorzycki nie ma ekspansywnej osobowości jaka potrzebna jest w dzisiejszych czasach, aby być gwiazdą, ale w moim odczuciu zasługuje na duże uznanie, bo rok po roku inicjuje jedne z najciekawszych projektów na naszej scenie. Takie jego formacje, jak Sing Sing Penelope czy Ecstasy Project są już doskonale znane, zwłaszcza fanom nowoczesnej muzyki improwizowanej. Najnowsza płyta tej drugiej formacji They Were P ukazała się w końcówce 2011 r. i należała do najciekawszych propozycji w całym tym wyśmienitym dla polskiego jazzu roku.

Niejeden spocząłby na laurach, a tu Gorzycki wydał na początku 2012 roku kolejny krążek w ramach trzeciego swojego projektu, z którym w 2009 roku wydał płytę Dziki Jazz. Kolektyw ten tworzą oprócz Gorzyckiego grającego, przypomnijmy, na perkusji, saksofonista Irek Wojtczak, gitarzysta Kamil Pater i basista Paweł Urowski. Ponadto gościnnie na płycie usłyszymy trębacza Maurycego Wójcińskiego.

Dziki Jazz narobił na naszej scenie sporo zamieszania, bo tytuł miał charakter prześmiewczy i autoironiczny (co nie wszyscy załapali...) podobnie jak – powiedzmy – tytuł albumu Chopin Chopin Chopin sekstetu Marcina Maseckiego Profesjonalizm. Tam nie było prawie wcale Chopina, a tu dzikości w ogóle, a i jazzu (rozumianego jako muzyka synkopowana itd.) niewiele. Ale było to, co najważniejsze: spójna, kreatywna i przede wszystkim własna wizja artystyczna mu- zyki jaką chcą ci muzycy grać. Nie inaczej jest na najnowszym krążku, który robi na mnie nawet lepsze wrażenie. I nie jest to chyba efekt zasady inżyniera Mamonia, czyli upodobanie do tego, co już jest mi znane, a po prostu naturalny proces dojrzewania pewnego pomysłu. Ten pomysł to granie dużo bardziej free niż w przypadku Sing Sing Penelope i mniej „klasycyzujące” niż w skądinąd świetnym Ecstasy Project. Jest to kawał porządnego avant jazzu czyli muzyki, która nie odgrzewa po raz setny i tysięczny kotletów wg gotowych recept sformułowanych przed dzie- sięcioleciami przez Davisa i Coltrane’a. Lecz szuka własnych środków wyrazów i usiłuje oddać nastrój tu i teraz, w którym żyjemy. Jaki jest ten opis rzeczywistości wg tych muzyków to warto sprawdzić samemu słuchając płyty, której tytuł już dawno powinienem podać, a który brzmi: A-Kineton...

Pater/Gorzycki/Urowski/Wojtczak, A-kineton (2012, Owoc Music)
A-kineton; Bleak Sun; Solaris; Dancing Queen; Half Life; Indian Driver; Time for sheeps and dogs; The Tree

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - kwiecień 2012, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO