Płyty Recenzja

Włodek Gulgowski – Beyond Infinity

Obrazek tytułowy

Soliton, 2020

Polska scena jazzowa od samych jej początków szczególnie silnie reprezentowana jest przez pianistów. Ten, jakże pozytywny, fakt powoduje niestety, że niektórzy znakomici wykonawcy pozostają w cieniu popularniejszych kolegów. W pewnym stopniu dotyka to twórczości Włodzimierza Gulgowskiego. Oczywiście to nie rozpoznawalność decyduje o przynależności do artystycznego panteonu, niemniej dokonania łódzkiego wirtuoza na pewno zasługują na szersze uznanie.

Biogram urodzonego w Łodzi, a mieszkającego w Szwecji pianisty jest niezwykle interesujący. Karierę rozpoczynał na początku lat sześćdziesiątych, grając jazz tradycyjny z New Orleans Stompers, w kolejnych latach (występując m.in. u boku Zbigniewa Namysłowskiego) skierował zainteresowanie ku modern jazzowi, dekadę później zaś wyznaczał kierunki w muzyce fusion, współpracując z Michałem Urbaniakiem, Alem Di Meolą, czy Steve’em Gaddem. Równolegle realizował się na gruncie muzyki popularnej, przygotowując aranżacje dla ikonicznej popowej grupy ABBA.

Wielość projektów, w które się angażował, utrudniła rozwój autorskiej twórczości, dość powiedzieć, że Beyond Infinity ukazuje się po szesnastu latach od wydania ostatniej płyty muzyka – 13 Works For Piano. Biorąc pod uwagę tak długi czas, jak i eklektyczny przebieg kariery, nie dziwi, że najnowsza produkcja Gulgowskiego okazuje się szczególnie bogata w rozwiązania brzmieniowe. Materiał zarówno w sferze kompozytorskiej, jak i wykonawczej jest samodzielnym dziełem artysty, który podzielił go na kilkuczęściowe suity oraz pojedyncze kompozycje. Bazują one na śmiałym połączeniu jazzu z muzyką klasyczną, osiągniętym przy użyciu zarówno konwencjonalnych instrumentów, jak i cyfrowych odpowiedników. Właśnie stąd bierze się tytuł płyty, jak czytamy wewnątrz okładki: „Na skrzyżowaniu jazzu z muzyką klasyczną tworzy się własna niejednoznaczna i fascynująca przestrzeń. Poza nieskończonością”.

Wyjątkowo trudno scharakteryzować zawarty na płycie materiał. Z całą pewnością mamy do czynienia z twórczością oderwaną od panujących trendów. Choć łączenie akustycznego brzmienia z elektroniką jest tym, co najbardziej interesuje współczesnych jazzmanów, to osiągnięty przez Gulgowskiego efekt okazuje się daleki od większości takich produkcji. Mam wrażenie, że jego najnowszy album funkcjonuje poza czasem. Momentami sprawia wrażenie stworzonego przed dekadami, jakby dopiero co odkryto możliwości syntezatorów (to poczucie wzmaga nawiązująca do tamtych czasów szata graficzna), by za chwilę osiągnąć bardziej nowoczesne brzmienie. Do tego co chwilę przewijają się tu fragmenty klasycznej pianistyki, skutecznie zbijające słuchacza z tropu.

Nie oznacza to, że Beyond Infinity jest albumem trudnym w odbiorze. Domyślam się, że dla tych, których urzeknie ten nietuzinkowy przekaz, słuchanie albumu będzie niezwykle wciągające. Kompozycje mają szybkie tempo, co skutecznie angażuje percepcję, podobnie jak ilustracyjny charakter, wynikający z filmowej działalności pianisty. Wszystko to powoduje, że jak wskazano na okładce: „muzyka nie pozostawi Cię obojętnym”. Oprócz intrygującego materiału – to również dobry pretekst do przypomnienia sobie twórczości tego wybitnego muzyka.

Autor Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO