(Blue Note Records, 2024)
Mający status legendy jazzu Wayne Shorter odszedł w roku 2023. Jak to często bywa z legendami, ich śmierć wzbudza zainteresowanie nie tylko ich dorobkiem znanym i uznanym, ale też często doprowadza do wznowień oraz publikacji premierowych nagrań. Tym razem jednak mamy do czynienia z materiałem wyselekcjonowanym i zaplanowanym do wydania jeszcze za życia przez samego saksofonistę. Na Celebration, Volume 1 składa sięzarejestrowany w roku 2014 występ kwartetu Shortera na szwedzkim Stockholm Jazz Festival.
Wiele dekad obejmowała kariera mistrza, jednak na ogół był on jednym zrównoprawnych członków zespołów, czy to Davisa, czy to Weather Report, a grupy, które prowadził na poczet pojedynczych projektów i płyt,nigdy nie ruszały w trasę. Założony przez Shortera w roku 2001 Footprints Quartet był więc pierwszym na dobrą sprawę zespołem Shortera jako lidera. Muzycy nagrali razem nie tylko album studyjny, ale przez niemal dwadzieścia lat zjeździli pół świata jako zespół koncertowy. Pianista Danilo Pérez, basista John Patitucci i perkusista Brian Blade dali Wayne’owi możliwości i swobodę, na jaką nie mógł sobie pozwolić od czasów drugiego wielkiego kwintetu Davisa.
W latach 60. Shorter nagrał kilka naprawdę genialnych albumów solowych. Jego płyty autorskie z późniejszych dekad niekoniecznie były tak udane. Wiele pomysłów z elektrycznych płyt Shortera, które potwierdzały jego niezwykły talent kompozytorski, nie wybrzmiewało do końcamiędzy innymi z powodu dość szybko starzejącej się produkcji i ogólnego brzmienia lat 80. i 90.Z Footprints QuartetShorter powrócił do starszych kompozycji, również tych z czasów grupy Davisa, płyt solowych lat 60. i Weather Report, i wyniósł je na wyższy poziom. Charakterystyczne podejście muzyków do wspólnej improwizacji, która opiera się głównie na sile kompozycji, jest bardzo widoczne na wszystkich albumach Footprints Quartet, w tym na Without a Net nagranym dla Blue Note w roku 2010 i wydanym trzy lata później. Nie inaczej jest z Celebration, Volume 1.
Dla zaznajomionych z Without a Net dużą różnicą będzie niewątpliwie wybór instrumentarium, ponieważ Shorter dużo częściej sięga tutaj po saksofon tenorowy; nieraz podczas trwania jednego numeru wedle uznania wymienia tenor na sopran, jakby chciał sprawdzić, ile w danym momencie może wykrzesać z danego instrumentu. Słychać, że zespół jest w gazie, klasyczny podział na partie solowe jest właściwie zatarty, każdy może tutaj, z szacunkiem do kolegów z zespołu, dołączyć do wspólnej improwizacji,wyczuwając moment.
Istotną część repertuaru stanowi seria krótszychna ogół improwizacji grupowych spod szyldu Zero Gravity. To the 15th Dimension frapuje ponurą aurą niczym muzyka z horroru– to klasyczny już tajemniczy klimat Shorterowski znany od czasów Speak No Evil.11th Dimension zwodniczo zwraca uwagęinfantylną „rymowanką”, lecz szybko przechodzi w przegląd pianistycznych technik Péreza. 90th Dimension natomiast skąpane jest w dialogu tonów i wysokich rejestrów fortepianu. Orbits – popisowy numer kwartetu, napisany jeszcze dla zespołu Davisa – eksploruje mroczny motyw niemal dwukrotnie dłużej niż na Without a Net, zawiera dodatkowo niezwykle ekspresyjną codę opartą na fortepianowym staccato i glissandzie saksofonu sopranowego. Zaskoczeniem niewątpliwie jest Edge of the World (End Title), cover kompozycji Arthura B. Rubinsteina napisanej do filmu War Games. Pięknie wykonany przez lidera temat przewodni stanowi oś wykonania, przypominając klasyczne Nefertiti, w którym sekcja rytmiczna dekonstruuje podkład,zostawiając liderowi temat główny do zaprezentowania w kilku tonacjach.
Smilin’ Through zainicjowane zgrzytliwym saksofonem tenorowym może najdobitniej uwydatnia kompozycyjny charakter improwizacji zespołu, od „schodzącej” progresji akordów fortepianu aż po dialog wokół pięknego motywu fortepianowego. Wschodniobrzmiący temat utworu Lotus wyrasta na najbardziej dostojny numer na albumie, ale nieoczekiwanie trafia w rejony awangardowego pejzażu dźwiękowego. Wspólna improwizacja prowadzi ostatecznie do pianistyki quasi-klasycznej i smyczkującego na kontrabasie Patitucciego. She Moves Through The Fair, znane z poprzednich wykonań kwartetu, nie ma tutaj bardzo wiele wspólnego z ludowym oryginałem, ale niezwykle przejmująca jest część utworu oparta na melodyjnej zagrywce Péreza.
Tacy byli właśnie Wayne Shorter i jego kwartet – nieprzewidywalni i zawsze poszukujący. Na pewno jeszcze nie raz damy się im zaskoczyć, bo wiadomo,co sugeruje zresztą nazwa płyty,że możemy spodziewać się kolejnych pośmiertnych albumów mistrza. I jest to niewątpliwie znakomita informacja dla wszystkich wielbicieli jazzu.
Piotr Zdunek