Płyty Recenzja

T/Aboret – Cyjanotypia

Obrazek tytułowy

T/Aboret, 2021

Zielnik w formie piosenek? Tego chyba jeszcze nie grali. Aż tu, jak mawia klasyk, „nadszedł dzień dzisiejszy”, no i doczekaliśmy się takiej artystycznej próby. Co najważniejsze jednak, piosenki z tego zielnika wcale nie brzmią zwiotczale i nie tak łatwo będzie je zasuszyć. Ten jakże zaskakujący powrót do natury proponuje nam zespół T/Aboret na swojej debiutanckiej płycie zatytułowanej Cyjanotypia. Tytułem płyty (cyjanotypia to specyficzna technika fotograficzna, której efektem końcowym są monochromatyczne zdjęcia utrzymane w tonacji niebieskiej) oraz tytułami poszczególnych utworów zespół daje nam pewien klucz do zrozumienia całości nagrania. Pierwsze skrzypce prawdopodobnie odgrywać będzie natura, lecz niekoniecznie ta kolorowa i radosna.

Już otwierająca płytę miniatura Wieniec Ruciany te przypuszczenia zdaje się potwierdzać. Brzmi to być może trochę jak wyświechtany frazes, lecz w utworze tym naprawdę ogniskuje się monumentalne i, powiedzmy sobie szczerze, nieco przerażające piękno natury. Cyjanotypia garściami czerpie z dorobku muzyki ludowej, czasami zbliżając się nieco do estetyki fantastycznego duetu Simon & Garfunkel (zwłaszcza w utworze Mak), a czasami do rozwiązań znanych z mainstreamowego jazzu (jak chociażby partia fortepianu w kompozycji Różany).

Płyta przepełniona jest chłodem i melancholią, lecz nie tą gorącą i namiętną, a raczej pełną smutku i bólu. Słychać to bardzo wyraźnie zwłaszcza w dwóch utworach. Czausz oraz Kolebka Lipowa nawiązują do kurpiowskich zwyczajów pogrzebowych, a ich niewysłowiony wręcz mrok zawstydzić może twórców wszystkich wymyślnych filmów grozy. T/Aboret tworzy gęstą atmosferę, w którą odbiorca wpada niczym schwytany w jakąś tajemniczą pułapkę. Odbiór Cyjanotypii jest doświadczeniem tyleż bolesnym, co pięknym. Niemal każdy utwór zbudzić może najdziksze demony, jednak gdy wybrzmią już ostatnie takty płyty, nagle okazuje się, ze czujemy się oczyszczeni. Potęga muzyki, świetnych oszczędnych aranży i skromnego, anielskiego wręcz głosu sprawiają, że w jakiś magiczny sposób to jednak my triumfujemy i ten wszechogarniający mrok przełamujemy.

To dopiero debiut, a T/Aboret już sięgnął artystycznych szczytów. Mają swoją charakterystyczną metodę, by nas, biednych słuchaczy, zagnać w ciemny róg. Prostymi sposobami pozbawionymi wszelkiego efekciarstwa rysują bogatą paletę mrocznych emocji. Pozostają jednak w tym bardzo skromni, wręcz ascetyczni, szerokim łukiem wymijając wszelkie formy „rozbuchania”. Cyjanotypia to płyta wymagająca emocjonalnie, lecz gwarantuję, że zapewnia ona nieprawdopodobnie wiele estetycznej przyjemności – nawet jeżeli miewają one mroczny wydźwięk.

Autor: Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO