Płyty Recenzja

RGG, Pauli Lyytinen, Samuel Blaser – City of Gardens vol. 2

Obrazek tytułowy

(Music Corner Records / Voicemusic, 2024)

Dla wielu muzyków jazzowych ważnym aspektem jest odnalezienie balansu pomiędzy dwiema sferami procesu twórczego – kompozytorską i improwizatorską. Z jednej strony istotnajest dla nich kontrola nad przebiegiem gry, z drugiej – zgoda na nieprzewidywalność. Co jednak, gdy utwory brzmią jak pieczołowicie rozpisane konstrukcje, a w rzeczywistości powstały całkowicie spontanicznie? Choć taki efekt wcale nie musi być celem każdego twórcy, to trudno oprzeć się wrażeniu, że jest on czymś wyjątkowym. Taką wartość ma najnowszy album tria RGG (Łukasz Ojdana – fortepian, Maciej Garbowski – kontrabas, Krzysztof Gradziuk – perkusja i zabawki) – City of Gardens vol. 2.

Album jest kontynuacją projektu zapoczątkowanego w 2018 roku, kiedy zespół wydał nagraną rok wcześniej płytę – z gościnnym udziałem szwajcarskiego puzonisty Samuela Blasera oraz fińskiego trębacza Verneriego Pohjoli. Do nagrania drugiej części „Miasta ogrodów”, która miała miejsce w 2021 roku, Polacy ponownie zaangażowali Blasera, a także fińskiego saksofonistę tenorowego Pauli Lyytinena.

Nieważne, ile razy przesłucha się opisywany materiał, naprawdę trudno uwierzyć, że jest on pełną improwizacją. Nawet jeśli dwóm utworom przypisano autorstwo Garbowskiego, to i tak były one wyłącznie zalążkiem tego, co zespół wypracował. Poszczególne dialogi instrumentów dętych zdają się być, jeśli nie z gruntu zdefiniowane, to przynajmniej doskonale ograne. Dotyczy to również perfekcyjnej harmonii Ojdany, a także „wymierzonej w punkt” pracy sekcji rytmicznej. A jednak muzycy nie ćwiczyli wcześniej tego materiału (zresztą trudno mówić tu o uprzednim przygotowaniu czegokolwiek). To kolejny dowód, że trio wyznacza standard perfekcji improwizacji. W ich przypadku wspomniany na wstępie balans dotyczy zrównoważenia oryginalności języka i jego przystępności, co zawsze prowadziło do satysfakcjonujących rezultatów. Z pewnością decyduje o tym doświadczenie i zgranie kolektywu, dość powiedzieć, że opisywana płyta jest piętnastą w ich dyskografii, a dziesiątą w tym składzie. Jeśli chodzi zaś o zapraszanych gości, to trzeba docenić Polaków za intuicję, która bezbłędnie podpowiada im, z kim najlepiej daną sesję zagrać.

Pozornie ważną zmianą, w porównaniu z poprzednią częścią, jest charakter nagrania. Przed siedmioma laty materiał zarejestrowano podczas występu na żywo, tapłyta powstała natomiast w studiu. Choć obecność publiczności często wpływa na grę zespołu, to tu nie ma to większego znaczenia. Jak przyznał Gradziuk na antenie radiowej Trójki: „Chcemy teraz spędzać jak najmniej czasu (w studiu) – w warunkach studyjnych nagrywamy płytę koncertową”. Nad płynnością tego procesu czuwał Jan Smoczyński, który dodatkowo wyprodukował utwór Glitch. Warto zwrócić uwagę na znaczenie tego tytułu, oznaczającego „zakłócenie”. Faktycznie, elektroniczne zniekształcenia, jakie dodał on w postprodukcji, wprowadzają zupełnie inne brzmienie, odmienne od tego, z którego znane jest trio. Jednak nawet tu efekt nie był zamierzony, a powstał spontanicznie, w toku towarzyskich dywagacji.

Wspomniałem już, że City of Gardens vol. 2 jest piętnastym albumem tria RGG. Pomimo tak licznej dyskografii nie ma mowy o stagnacji w twórczości zespołu. Płytę otwiera kompozycja o tytule New Story i tak dokładnie jest – słyszymy zupełnie nową opowieść, którą znowu trudno się nie zachwycić. Świadomość, że taki efekt nie jest wynikiem kalkulacji, a poddania się intuicyjnej improwizacji, tym bardziej każe docenić twórczość tej znakomitej formacji.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO