Płyty Recenzja

Przyjacielskie wspomnienia

Obrazek tytułowy

Jesienno-zimowy okres sprzyja wspominaniu osób, których nie ma już wśród nas. Kierując myśli ku nieżyjącym muzykom, trudno nie wrócić przy tej okazji do ich twórczości. Poza odtwarzaniem autorskich nagrań warto sięgnąć po pozycje innych artystów – nierzadko przyjaciół, którzy interpretując repertuar zmarłych, dzielą się osobistym wspomnieniem o nich. Taką wartość mają niedawno wydane albumy poświęcone pamięci Emila Kowalskiego i Zbigniewa Wodeckiego.

Obie płyty cechuje radosny wydźwięk. Poczucie nostalgii czy zadumy obecne w podobnych kompilacjach zastąpiło granie ciepłe i pogodne w brzmieniu. Wspomnienie zmarłych, niezależnie od tego, kiedy odeszli i jaką cieszyli się sławą, jest tu równie silne i szczere.

Emil.jpg

Cezary Paciorek Quintet Emil. Live at Radio Gdańsk

Soliton, 2019

W ubiegłym roku minęła dziesiąta rocznica śmierci trójmiejskiego klarnecisty i kompozytora Emila Kowalskiego. 3 sierpnia 2018 roku jego współpracownik, a przy tym przyjaciel – Cezary Paciorek, zorganizował z tej okazji koncert w ramach Sopot Molo Jazz Festival. Razem z zaproszonymi muzykami zaprezentował szereg kompozycji inspirowanych twórczością zmarłego, jak również te, które wyszły spod jego ręki. Skład grupy tworzyli: lider (akordeon), Marcin Janek (klarnet), Filip Kowalski (altówka), Paweł Urowski (kontrabas) oraz Adam Golicki (perkusja).

Spośród jedenastu zawartych na płycie utworów imponująco prezentuje się zwłaszcza kolaż Memories From The Wooden House, na który złożyły się fragmenty trzydziestu dwóch standardów najczęściej wykonywanych przez Emila Kowalskiego. Nieodżałowany klarnecista był cenioną i lubianą postacią środowiska pomorskiego, a jego zabytkowy dom stanowił miejsce twórczych spotkań. Wskazana impresja ma być świadectwem tych chwil, gdy przyjaciele wspólnie muzykowali. Trudno nie docenić też znakomitych aranżacji klasycznego repertuaru (Chopina i Mozarta), których interpretacja była nieodzowną częścią jego twórczości.

Dodając do tego autorskie kompozycje lidera, na koncert złożył się zróżnicowany materiał, łączący jazz z folklorem i klasyką. Kwintet bardzo dobrze odnalazł się w tej osobliwej mieszance, co nie dziwi, jeśli wskazać, że Golicki i Urowski od dawna współpracują z Paciorkiem, Janek był uczniem Emila, a Filip Kowalski to jego syn. Osobiste relacje z pewnością dodały tej muzyce głębi.

WodeckiJazz.jpg

Piotr Baron Wodecki Jazz

Polskie Radio, 2019

Tytuł albumu wielu słuchaczom może wydawać się zaskakujący. Postać Zbigniewa Wodeckiego jest głęboko osadzona w historii polskiej muzyki rozrywkowej, niekoniecznie utożsamianej z jazzem. Do czego więc odnosi się hasło Wodecki Jazz? Najprościej mówiąc – do wspomnień szalonych lat siedemdziesiątych. Jak czytamy w tekście zamieszczonym wewnątrz okładki, był to czas, w którym skrzypek realizował się w roli jazzmana. Grywał w klubie Jaszczury, jeździł w trasy koncertowe z Andrzejem Zauchą oraz nagrywał z Andrzejem Trzaskowskim. Wspomnienie tych epizodów skłoniło Piotra Barona, by zaproponować Wodeckiemu nagranie jazzowych aranżacji jego przebojów. Muzycy znali się od lat, więc oprócz wartości artystycznej taki projekt miałby też wymiar towarzyski. Pomysł spotkał się z wielkim entuzjazmem, ale nagła śmierć artysty przekreśliła jego realizację.

Sukces albumu 1976: A Space Odyssey pokazał, że repertuar Wodeckiego sprawdza się w różnych stylistykach i warto z niego korzystać. Świetnie się więc stało, że Baron nie porzucił planów realizacji tego ambitnego wydawnictwa. Osobiście przygotował aranżacje oraz zagrał na saksofonach (tenorowym i sopranowym) oraz klarnecie basowym. Do zespołu zaprosił Roberta Majewskiego (trąbka, flugelhorn), Michała Tokaja (fortepian), Macieja Adamczaka (kontrabas) oraz Łukasza Żytę (perkusja). Doborowy skład kwintetu uzupełnili znakomici goście. Nie mogło zabraknąć zwłaszcza wokalu i skrzypiec, które zapewnił Sebastian Karpiel-Bułecka.

Prawdziwym rarytasem jest interpretacja Izoldy – po siedmiu minutach eleganckiego, jazzowego grania pojawiają się elektroniczne modulacje (Adam Baron) oraz dźwięk gitary elektrycznej (Aleksander Baron), do których rapuje Tomasz Tomson Lach. Listę zaproszonych muzyków uzupełniają recytujący teksty Paweł Królikowski i Marysia Baron oraz grający na gitarze Gabriel Niedziela.

„Płyta opowiada o tym wszystkim – o człowieku, twórcy i muzyku (...), o dążeniu do doskonałości i ekstremalnych wyzwaniach” – napisał Cezary Paciorek na okładce swojej płyty. „Płyta ta ma niezwykły czar” – podkreśliła Kasia Wodecka-Stubbs w tekście zamieszczonym na albumie poświęconym pamięci jej ojca. Oba cytaty idealnie pasują do obu produkcji. Naturalność i niepowtarzalny charakter nagrania zdają się być gwarantowane, kiedy pierwszorzędni artyści oddają zmarłym muzyczny hołd. Nic bowiem nie wybrzmi tak szczerze, jak pochodzące prosto z serca wspomnienia przyjaciół ze sceny.

Autor: Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO