(PWM / Anaklasis, 2022)
Piotr Orzechowski (aka Pianohooligan) i Kuba Więcek to przedstawiciele nowej fali polskiego jazzu – pomimo młodego wieku (jeden tuż po, a drugi tuż przed trzydziestką) lista ich znanych współpracowników i osiągnięć przekracza ramy tej recenzji. Dzięki talentowi i edukacji w zagranicznych akademiach (Orzechowski – Berklee College Of Music, Więcek – Rytmisk Musikkonservatorium w Kopenhadze) nie czują ograniczeń stylistycznych i gatunkowych, co potwierdzają kolejnymi wydawnictwami. Temat, który podjęli na swoim najnowszym, a pierwszym wspólnym wydawnictwie, jest intrygujący – autorska interpretacja muzyki Wojciecha Kilara do filmu Francisa Forda Coppoli Dracula z roku 1992.
Przyznaję, że jestem sceptycznie nastawiony do muzyki filmowej jako samoistnego dzieła, uważam, że rzadko może ona funkcjonować bez obrazu. Bez niego wiele dźwięków, fraz, wręcz długie sekwencje,straciłyby swe uzasadnienie. O muzyce Wojciecha Kilara do filmu Francisa Forda Coppoli czytałem w różnych miejscach, że to „kultowa ścieżka dźwiękowa” oraz „patetyczna i liryczna kantata na chór mieszany i orkiestrę symfoniczną…”. Po zapoznaniu się z nią uważam, że pozbawionej obrazu brakuje dramaturgii i jest ona wręcz nużąca. Pozostaje tylko wielkie nazwisko i chwytliwy tytuł. Nie wątpię, że Piotr Orzechowski i Kuba Więcek dostrzegli potencjał w samych napisanych przez mistrza tematach, które – moim zdaniem – jako soundtrack bez obrazu się nie bronią.
Tutaj pojawia się osobna, kluczowa kwestia – podejścia i pomysłu na reinterpretację muzyki. Można to robić tak jak „serialiści” – wziąć partyturę i odegrać materiał z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej i chóru. Tak postąpił z muzyką do Draculi Antoni Wit, nagrywając ją w 2003 roku z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia i Chórem Filharmonii Krakowskiej. Wykonanie wprawdzie lepsze niż oryginał, pozostawmy jednak takie podejście miłośnikom filharmonii. Na drugim skrajnym biegunie podejścia do reinterpretacji zlokalizowałbym japoński zespół Altered States gitarzysty Kazuhisy Uchihashiego z albumem Altered States Plays Standards (1999). Nawet nie tematy standardów jazzowych, a jedynie ich ślady pojawiają się tam i znikają – zastępowane improwizacjami lub brakiem dźwięku, wciągając słuchacza w grę z wyobraźnią i pamięcią.
Wróćmy jednak do reinterpretacji tematów z Draculi Orzechowskiego i Więcka. Muzycy wybrali drogę pośrednią, ale autorską i bliższą Altered States. Już nazwy utworów (Part I – Part V) sugerują, że nie jest to wierne odwzorowanie kolejnych utworów ilustrujących film, lecz autorski wybór – może na miejscu będzie tu z pozoru obrazoburcze określenie „medley” – z muzyki Kilara. Dzięki temu zabiegowi i skróceniu materiału do niespełna 35 minut muzyka zyskuje może nie dramaturgię, ale przynajmniej wewnętrzną spójność. W ramach pięciu części albumu jest miejsce na linie melodyczne z pierwowzoru Wojciecha Kilara, na ilustracyjną przestrzenną grę Orzechowskiego na fortepianie, na awangardowe dialogi saksofonu Więcka z fortepianem Orzechowskiego, ale również na główny temat zagrany na jazzowo. Warto jednak zaznaczyć, że jazz tutaj „zdarza się”, lecz nie jest głównym zamierzeniem przy aranżacjach i improwizacjach.
Okazuje się również, że przy wykorzystaniu fortepianu i saksofonu ta muzyka ma dużo większy arsenał środków wyrazu niż orkiestra symfoniczna. Elementy improwizacji pozwalają poprowadzić słuchacza w świat wyobraźni i muzyka pierwotnie filmowa nie potrzebuje już obrazu – zaczyna istnieć samodzielnie. Tak jest na przykład w Part II – zdecydowanie najciekawszym utworze tego albumu. W innych częściach zdarza się, że muzyka kręci się wokół samej siebie albo wręcz „stoi w miejscu” – przecież wprawdzie na swój sposób, ale jednak muzycy grają filmowego Kilara z Draculi, a te tematy charakteryzują się jednocześnie melodyjnością i monotonią. Prędzej czy później Więcek i Orzechowski wychodzą jednak z monotonii obronną ręką – zgrabną frazą saksofonu lub mocnym uderzeniem w klawiaturę fortepianu pieczętują jakiś mało interesujący fragment (Part III) lub przechodzą do interesującej improwizacji. W Part IV balladowy temat z filmu został zgrabnie zaaranżowany i zagrany w ten sposób, że utwór zupełnie zmienia kontekst – brzmienie saksofonu Kuby Więcka budzi skojarzenia raczej z kinem lat 50. niż z zamkiem w Transylwanii – to dobry przykład twórczego przetworzenia pierwowzoru.
Patrząc na album bardziej całościowo – brzmi on melodyjnie, ilustracyjnie, w nastroju jest stonowany, długimi partiami wyciszony, z elementami awangardowymi, klasycyzującymi (fortepian) i sięganiem do tradycji jazzu lat 60. (saksofon). Tak go odczuwam po kilkukrotnym przesłuchaniu, a mimo wszystko czucie i wiara silniej mówi do mnie niż muzykologiczne szkiełko i oko.
Na koniec pisania tej recenzji zaświtała mi w głowie złowroga myśl, że Piotr Orzechowski z Kubą Więckiem byliby w stanie nagrać świetny, brzmiący przestrzennie, z momentami wyciszenia, a jednocześnie z elementami awangardy, album łączący tradycję jazzu i nowatorską improwizację. I (uwaga!) w ogóle nie potrzebowaliby do tego Kilara. I może wyszłoby z tego coś dużo lepszego? Z pewnością mają ku temu potencjał wykonawczy, improwizatorski i olbrzymią inwencję. A może to jest następny krok na drodze ich współpracy? Takich wątpliwości na pewno nie będą mieli liczni sympatycy Kuby Więcka i Piotra Pianohooligana Orzechowskiego. Zapoznani z ich dotychczasowym dorobkiem i przekonani do ich twórczości mogą z bez żadnych obaw sięgnąć po nowy album.
Grzegorz Pawlak