Płyty Recenzja

Michał Urbaniak – For Warsaw With Love

Obrazek tytułowy

Agora, 2019

75 lat temu w miesiącu, w którym trafia do Państwa ten numer JazzPRESSu, powstanie warszawskie już się wykrwawiło. Upadło dokładnie 3 października 1944 roku. Powstańcy walczyli znacznie dłużej, niż przewidywali – nie kilka dni, ale aż 63. Warszawski zryw poniósł klęskę, a konsekwencje – ludzkie i materialne – były straszliwe, zginęło około 130 tys. mieszkańców (ludności cywilnej) i około 20 tys. żołnierzy, samo miasto zaś zostało niemalże obrócone w pył. Dlatego też do dnia dzisiejszego trwa spór o zasadność wybuchu powstania – jedni potępiają decyzję dowództwa AK, drudzy jej bronią.

Abstrahując od tego, kto ma rację (wiele czynników uniemożliwia obiektywny osąd). wszyscy zgadzają się na pewno co do jednego – powstańcom należy się szacunek i hołd. Album "For Warsaw With Love" jest jego wyrazem, co więcej, Michałem Urbaniakiem kierowały motywacje osobiste. „Urodziłem się w Warszawie. W przeddzień powstania warszawskiego moja mama Irenka wywiozła mnie z miasta. Być może uratowała mi życie” – mówi Urbaniak. Skrzypek staje tym samym obok Agi Zaryan, Tomasza Stańki, Jana Emila Młynarskiego i Marcina Maseckiego, którzy „na jazzowo” upamiętniali tragiczny warszawski zryw.

Urbaniak swój hołd wyraża w formule, której jest od jakiegoś już czasu gorącym zwolennikiem, a mianowicie fuzji jazzu z hip-hopem. Urbaniak uważa, że hip-hop jest współcześnie formą protestu, buntu, tak jak jazz w latach sześćdziesiątych. Oba gatunki łączy wspólna wartość: wolność. I przecież z hasłem wolności, jako antonimem hitlerowskiego zniewolenia, szli na barykady powstańcy w pierwszych dniach sierpnia ’44. Wprost zostaje ono zresztą wykrzyczane przez MC Stuntmana w utworze "Red Bus To Freedom".

Płyta zawiera autorskie utwory Urbaniaka uzupełnione kompozycjami takich tuzów, jak Thelonious Monk, Bill Evans i Miles Davis. Do kooperacji jazzman zaprosił międzynarodowe towarzystwo, oprócz wspomnianego już Stuntmana są to między innymi Michael Patches Stewart (trąbka), David Gilmore (gitara), Lenny White (perkusja), Troy Miller (perkusja), Michał Tokaj (fortepian), Marek Pędziwiatr (instrumenty klawiszowe) i Mika Urbaniak (wokal).

Jako intro i outro wykorzystano sample ze Szpilmanowskiego "Czerwonego autobusu". I tu bym trochę pomarudził – przebój siermiężnego socrealizmu gryzie się z powstańczym duchem, dlatego też dziwię się, że nie sięgnięto po coś z kręgu „zakazanych piosenek” ("Pałacyk Michla"?). Dalej mamy czasem bardziej, czasem mniej ekspresyjną jazdę okraszoną – lepszym bądź gorszym – rapem i wokalem (kobiety wypadają lepiej).

Wygrywane przez Urbaniaka na skrzypcach motywy, ukąszone polskim folklorem, mogą wywoływać zachwyt, a partie na alcie i tenorze wspierane przez trąbkę Stewarta i kontrowane gitarą Gilmore’a są najlepszymi momentami tego albumu. Niewątpliwie mamy tu do czynienia z jazz-hopową zawieruchą wyciszaną klasykami: "Round Midnight" Monka i Milesowsko-Evansowskim "Blue In Green".

Płyta jako całość brzmi soczyście i świeżo, brak jej może nieco spójności i charakteru, bo z samej muzyki trudno wyczytać powstańcze przesłanie. Urbaniak jednak konsekwentnie idzie swoją drogą, a w tym uporze jest podobny do tych, którzy 75 lat temu poszli bić się o Warszawę.

Autor: Michał Dybaczewski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO