Płyty Recenzja

Jerzy Milian: Przepych lat sześćdziesiątych

Obrazek tytułowy

Jerzy Milian – Penguin Bids

(Jerzy Milian Tapes 10, GAD, 2021)

Jerzy-Milian_Optima-fide.jpg

Jerzy Milian – Optima Fide

(Jerzy Milian Tapes 11, GAD, 2022)

Kolejne „Miliany” wydawane przez GAD Records nie przestają zaskakiwać. Odnalezione i odświeżone taśmy z przepastnego i przebogatego katalogu mistrza wibrafonowych wibracji frapują nie tylko doskonałą jakością, ale i przepotężnym rozrzutem stylistycznym.

Penguin Bids – lżejsza z omawianych tu dwóch propozycji – to zbiór nagrań z okresu 1963-66, zrealizowanych z udziałem Orkiestry Tanecznej Polskiego Radia pod batutą Edwarda Czernego. A że był to ansambl, co można wywnioskować z nazwy – cokolwiek rozrywkowy, to i utwory Jerzego Miliana, takie jak Licytacja wśród pingwinów, Wakacje nad jeziorem, Spacery z pudlem, Zabawa przy świecach,są pogodne, rozhasane, bardzo przystępne. Słychać tu zamiłowanie do gorącego swingu, a także „piosenkowości” formy. Samego Miliana-instrumentalisty jest tu nieco mniej, bo nadrzędną formą wypowiedzi pozostaje big-band, jednak w momentach gdy się pojawia, oczarowuje ognistością, a zarazem elegancją wibrafonowej frazy (Pozdrowienia dla Simone, Podwieczorek z czarną dziewczyną, Trudna decyzja, Spacery z pudlem) tudzież frywolnością marimby (Wakacje nad jeziorem, Dwaj panowie, Kolejka w Grenoble). Zestaw kończy się Małą suitą na big-band, którą można potraktować jako subtelną forpocztę tego, co Milian-kompozytor i Milian-instrumentalista będzie eksplorował w formule większej orkiestry już niebawem. A formy te będą bardziej złożone i zróżnicowane.

Słychać to na drugim znalezisku zatytułowanym Optima Fide (z łac. w najlepszej wierze), z zapisem osobliwych eksperymentów formalnych Jerzego Miliana, którym oddawał się w końcówce lat 60. ze wsparciem belgijskiej radiowej orkiestry jazzowej (BRT). Mam poczucie, że zawartością muzyczną tego jednego krążka można by obdzielić przynajmniej kilka filmów, spektakli czy słuchowisk – i to ciekawych – z intrygą, suspensem, akcją, dynamiką. Jest tu jazzowy big-band, swingowa elegancja, klimaty z filmów szpiegowskich, awangardowe partie solowe, spokojne i wzbudzające niepokój tła. Reasumując: udało się w tej (poza)jazzowej formie ująć przepych schyłku lat 60., teatralność dużej orkiestry, a zarazem intelektualny minimalizm i surową ekspresję.

Wydawca przekonuje, że orkiestra BRT była jednym z najciekawszych europejskich „workshopów”, z którym współpracując, twórca mógł na dużą skalę oddawać się brzmieniowo-kompozycyjnym eksperymentom. Od nas z BRT działali tylko Jerzy Milian i Jan Ptaszyn Wróblewski, który, skądinąd, ma swój udział na omawianym krążku w tytułowej suicie. W ogóle ta grandilokwentna forma daje dużo przestrzeni solistom, czego dobrym przykładem jest Four Engravings – umyślnie stworzone, by wyeksponować partie solowe instrumentów dętych, jak również formułę jazzowego tria – w ramach dużego bigbandu.

Po dwóch pierwszych dłuższych formach na krążku otrzymujemy utwory krótsze (ok. czterominutowe), jednak i one czarują wytwornością dźwiękowych dobroci – czy to aranżerskich, czy kompozytorskich wolt i zaskoczeń wszelakich. Choć zdecydowanie takie romantyczne Woman I Need, czy początkowo wręcz hymniczne My Favourite Band, to momenty wytchnienia. Interesującym dopełnieniem zestawu w kategorii „light” jest tu Kozak Stanisława Moniuszki zaaranżowany na przejmującą, jazzową balladę. Przed finałową, tytułową kompozycją czeka nas jeszcze zabawowy, rozgrzany soulowym rytmem i organami Hammonda Beat Obsession, w którym wibrafon i saksofon idą w zawody o bardziej ekspresyjne solo. Końcowa suitato znów stylistyczna kolejka górska – tu zwiewność jazzowej ballady przenika się z afrykańskimi beatami i godną hollywoodzkiej fantazji sekcją dętą. Wszystko to doprawione szczyptą saksofonowego free (Ptaszyn Wróblewski).

Optima Fide to kolejne, wybaczcie Państwo naiwność tego porównania, muzyczne pudełko czekoladek, które kryje w sobie wiele smaków. Jest to jednak zestawienie wytrawne, być może nawet do kosztowania na raty, bo konsumpcja „na raz” może wprawić w oszołomienie. Tak czy owak, warto się zachwycić i warto popuścić wodze wyobraźni. Ta muzyka naprawdę „kręci filmy w głowie”.

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO