Płyty Recenzja

Ignacy Wiśniewski – Duos

Obrazek tytułowy

Hevhetia, 2021

Niektórym płytom łatwo zaginąć. Tak, tak, pozostają niezauważone, choć przyczyną nie zawsze jest niezbyt wysoki poziom artystyczny. Czasami „przysypane” (tak à propos zimowego klimatu) zostają one innymi, bardziej oczywistymi propozycjami z tego samego nurtu, a czasami po prostu po pierwszym przesłuchaniu nie wywierają większego wrażenia. Trochę tak właśnie jest z płytą Duos pianisty Ignacego Wiśniewskiego – po pierwsze ma ona bardzo mocne konkurentki na scenie polskiej muzyki improwizowanej, a po drugie pierwszy jej odsłuch spektakularnych doznań nie zapewnia. Z każdym kolejnym odtworzeniem, staje się jednak coraz ciekawiej…

Sama koncepcja płyty jest co najmniej specyficzna. Liderem, którego słychać w każdym zarejestrowanym utworze, jest Ignacy Wiśniewski. Pianista ten na swojej artystycznej drodze sprawnie porusza się między muzyką klasyczną a jazzową – dopiero gdy z gdańskiej Akademii Muzycznej trafił na stypendium do Hanoweru, „przerzucił się” na jazz. Duos obok niego współtworzą prawdziwe tuzy polskiej muzyki jazzowej i okołojazzowej – kontrabasista Olo Walicki, saksofonista Mikołaj Trzaska, perkusista Michał Bryndal oraz operujący głosem (bo słowo „wokalista” wydaje się w tym kontekście co najmniej nieadekwatne) Marcin Januszkiewicz. Z każdym z tych muzyków Wiśniewski spędził sam na sam jeden dzień w studiu. Goście więc razem sobie nie pograli, natomiast w niektórych przypadkach usłyszeć możemy dograną do duetu partię trzeciego – ot, taki duecik we trzech, co za problem…

Wszystkie utwory, niezależnie od konfiguracji instrumentalnej, przepełnione są elegancją i świadomością dźwięku. Konwencja eksperymentalnego grania na pograniczu jazzu kusi swoją kosmatą ręką złego do sięgania po rozwiązania efekciarskie, a co za tym idzie – po prostu tandetne. Muzycy ci, niczym św. Antoni z obrazu ekscentrycznego mistrza surrealizmu z Figueres, tym prostym podnietom jednak bohatersko się opierają.

Szczególnie intrygująco moim zdaniem wybrzmiewają duety z Marcinem Januszkiewiczem. W jego sposobie posługiwania się głosem słychać bardzo wyraźnie teatralne korzenie. Januszkiewicz i Wiśniewski nie tyle „grają muzykę”, co raczej prowadzą jakąś skomplikowaną, bliżej nieokreśloną narrację. Ta nieokreśloność nie ma w sobie jednak niczego z bełkotliwości czy irytującej chaotyczności.

Jak zwykle niezwykły jest (to dopiero umiejętność) również Mikołaj Trzaska. Nie „żyłuje” on swojego instrumentu, raczej operuje spokojną i, co może być dla niektórych zaskakujące, spokojną frazą. Po raz kolejny okazuje się, że muzyka improwizowana to nie tylko wystrzał nieokrzesanej i nieskrępowanej feerii zgoła przypadkowych dźwięków…

W dobie zaleceń, dyrektyw, dezyderat i rezolucji jeden apel ode mnie. Dajcie szansę Duos! Nie odkładajcie tej płyty na półkę z prostym i wygodnym napisem „takie sobie”. To płyta z gatunku tych wymagających uwagi, która jednak ma do zaoferowania o wiele więcej, niż wynikałoby to z jej jednorazowego odsłuchu.

Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO